ROZDZIAŁ 2

694 72 112
                                    

MIRA

Rankiem siedziałam w szlafroku przy stole w salonie i wpatrywałam się przez okno na krajobraz miasta, które miałam wrażenie, nigdy nie zaznało suchych chodników. Ojciec krzątał się niezdarnie w kuchni. Czekałam w ciszy, aż przygotuje śniadanie.

Gdybym była w swoim domu, poranek taki jak ten spędziłabym pewnie w samotności. Mama byłaby już dawno w pracy, na co dowodem byłby ostygły kubek po kawie w zlewie, a ja w zależności od nastroju albo odpaliłabym muzykę na pełen regulator i smażyła jajecznicę, albo wypiłabym kubek zielonej herbaty w słonecznym ogrodzie, ciesząc się spokojem okolicy. 

Świadomość ulotności tych pięknych chwil pogrążyła mnie w niedostrzegalnej rozpaczy.

Ojciec przyniósł wreszcie talerz z owocami oraz miskę owsianki. Dopiero teraz zorientowałam się, że nie było z nami Vancy. Czyżby tu nie mieszkała na stałe? Wcale nie brakowało mi jej upierdliwego zachowania, ale było to dość podejrzane.

– Muszę niedługo wyjść do biura. – Ojciec usiadł na drugim końcu stołu. Dalej się nie dało. – Ale wrócę za dwie, trzy godziny. Możemy wyskoczyć później na miasto i coś zjeść razem.

– Fajnie. – Oparłam znudzona głowę na ręce i zanurzyłam łyżkę w sztywnej masie, która prędzej przypominała schnący gips niż owsiankę. – Ale mam inne plany.

Westchnął ciężko, jakby spodziewał się z mojej strony oporu. Dziwne, prawda?

– Tak? A jakie możesz mieć plany w mieście, w którym nigdy nie byłaś? – spytał odważnie.

Kpiący uśmiech zagrał na moich ustach.

– Wystarczy mi, że nie spędzę tego czasu z tobą. To uważam za plan. – Chciałam zobaczyć jego reakcję, ale on tylko zdawał się nieporuszony. Czyżbym ten chłód odziedziczyła po nim? Nie wierzyłam. Brenda robiła to znacznie lepiej. Wstałam od stołu. – Tylko zostaw mi klucze, bo nie zamierzam tu zostać.

Chyba każdy, normalny rodzic zareagowałby na takie zachowanie w jakiś sposób, ale go zdawało się to nic nie obchodzić. Jasne, zaproponował wspólne wyjście. Może powinnam po prostu się zgodzić? Nie wiem. Nie potrafiłam nic na to poradzić, że oczekiwałam od niego czegoś więcej.

Przygotowałam się do wyjścia w swoim pokoju. Nie chciałam zostać w tym pustym mieszkaniu sama, patrzeć na jego wspólne zdjęcia z Vancy i myśleć, że ta idiotka zastąpiła mu mnie oraz mamę. A także, że mu to wystarczyło.

W przedsionku założyłam buty oraz zarzuciłam plecak na ramię. Ojciec stał w przejściu za moimi plecami.

– Może cię podwieźć? – zaproponował.

– Nie trzeba. Poradzę sobie sama.

Mruknął coś pod nosem, po czym podał mi pęk kluczy do mieszkania oraz jakąś kartę.

– Co to? – spytałam.

– Wczoraj przy kolacji powiedziałaś, że nie wiesz zbyt wiele o nowej szkole. I o tym, że już nie tańczysz, jeśli dobrze zrozumiałem. – Czyli jednak słyszał? Punkt dla mnie. Wzięłam od niego tę kartkę. – Tu masz parę ważnych informacji oraz rozpiskę zajęć dodatkowych w swoim nowym liceum. Może zachęci cię to do powrotu do baletu.

Wzięłam od niego ulotkę i pobieżnie przeleciałam wzrokiem po umieszczonym na nim tekście dopingującym mnie w spełnianiu marzeń i osiąganiu najlepszych wyników. 

Co za głupoty. Schowałam kartkę do plecaka bez słowa.

– Serio? Chcesz dać mi wybór? – zaśmiałam się. – Najwyraźniej starasz się być tym lepszym rodzicem, czy się mylę?

W blasku żywiołu. Błyskawica ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz