22

3.2K 113 41
                                    

Camila się już nie odezwała. Leżała jak długa, przez co zaczęłyśmy się martwić. Nagle połączenie się przerwało, a mi pękło serce. DJ nie chciała jednak zwlekać. Szybko załatwiła nam wolne w firmie, a następnie zakupiła bilety na najszybszy możliwy lot. Miałam dosłownie dwadzieścia minut na ogarnięcie się i spakowanie. Dinah musiała podać mi środki na uspokojenie, bo wariowałam tak, że ledwo co wpuścili mnie do samolotu. Na zmianę płakałam, błagałam, abyśmy nie jechały, a potem prosiłam, żeby jeszcze to wszystko przyśpieszyła. Podziewałam jej cierpliwość. Każdy normalny już dawno by się przy mnie poddał.


W okolicy dwunastej dotarłyśmy pod mieszkanie Camili. Szczęście w nieszczęściu było takie, że przyjaciółki musiały pojechać ze mną. Nie miałyśmy żadnego hotelu ani miejsca, w którym mogłybyśmy się zatrzymać. Nie wiedziałyśmy jak Camila zareaguje, więc nie chciałyśmy niepotrzebnie marnować pieniędzy ani czasu innych ludzi.

-Słuchajcie, nie wiem czy to ma sens... Może ona się rozłączyła, bo uznała, że to nie ma sensu. Na pewno tak było, wracajmy – rzuciłam próbując odejść od drzwi małego domku.

-Stój Lauser, opanuj konie, porozmawiasz z nią i najwyżej uciekniesz – DJ złapała mnie za ramię, abym nie mogła się ruszyć.

-Ja pukam, a ty mówisz – zaśmiała się Mani dobijając się do drzwi. Przez chwilę stałyśmy jak wryte, każda z nas bała się odezwać. Praktycznie wariowałam z nerwów, a moje ciało drżało jak opętane.

-O kurwa mać, Lauren Jauregui! – pisnęła jakaś dziewczynka chwilę po otworzeniu drzwi. Na oko miała z czternaście lat, może piętnaście. Była podobna do Camili, więc założyłam, że to jej siostra. Nim jednak cokolwiek byłam w stanie powiedzieć, zamknęła nam drzwi przed nosem.

-Czemu na mnie tak nie reagują? – westchnęła DJ kręcąc oczami – To ja mam talent, ty tylko stworzyłaś firmę – uniosła dumnie podbródek, tak jakby była głową całego sukcesu.

-Zareagowała dokładnie tak samo jak jej siostra... Pukamy jeszcze raz? – spytała Mani łapiąc mnie za drugie ramię. Najwyraźniej wyglądałam równie źle, jak się czułam.

-Sofii! Na spokojnie. Jeszcze raz. Kto pukał do drzwi i czemu w ogóle otworzyłaś? – usłyszałam głos Camili, która niebezpiecznie zbliżała się do drzwi – Z twojego eeeeebeebele nic nie rozumiem – przełknęłam z trudem ślinę, gdy tylko zobaczyłam jak naciskała na klamkę – O kurwa mać – rzuciła, gdy tylko na nas zerknęła.

-Nie waż się zamykać tych drzwi – warknęła DJ zerkając na szatynkę.

-Lauren... Co ty tutaj, jak... - twarz Camili drżała, nie wiedziałam jedynie z jakiego powodu.

-Rozłączyłaś się, nie dawałaś znaku życia... Martwiłam się – powiedziałam to tak cicho, że Dinah uderzyła mnie w plecy, abym powtórzyła.

-Poczekajcie chwile – westchnęła zamykając drzwi.

-Przecież mówiłam, że ma ich nie zamykać. Już jej nie lubię, nie słucha się – przewróciła oczami blondynka, gdy ja praktycznie zemdlałam. Cudem Mani chwyciła mnie tak, że nie zaliczyła bliższego spotkania z podłogą.

_______________
Obiecuję, że kolejny rozdział będzie dłuższy i najpewniej będzie w weekend 😇

SexCam - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz