52

1.6K 78 84
                                    

Miłego dnia <3 
_____________________________


-Lauren! Lauren! – usłyszałam krzyk Dinah, ponieważ nie zamknęłam drzwi do pokoju. Inaczej nie było by na to szans, dźwiękoszczelność robiła swoje – Lauren! – dopiero po chwili wpadła na piętro. Najpewniej wcześniej szukała mnie na parterze, w pełni to rozumiałam – Boże, chodź tutaj, ogarniemy to, ok? Ogarniemy – prawie wywróciła się, gdy zahamowała przed łóżkiem. Nim się zorientowałam, byłam w jej ramionach. Cała drżała, słyszałam jej chaotyczny oddech – Dzwonił do mnie, od razu do ciebie ruszyłam. Dziewczyny będą za kilka minut. Nogi to mi w dupę wchodzą przez ten jebany rower... - tuliła mnie tak mocno, że brakowało mi powietrza.

-Camila... - szepnęłam mocno zaciskając dłonie na koszulce przyjaciółki.

-Słyszały rozmowę, wszystko wie. Nie czuje się najlepiej, ale nie jest tak źle jak ty. Chce zadzwonić do rodziców, zanim ci dowiedzą się z mediów. Też powinnaś to zrobić – szybko pokręciłam głową – Ok, zrobię to za ciebie – nerwowo mierzwiłam materiał, który ściskałam w palcach – Lauren, to czas na leki, wiesz o tym – potwierdziłam niemrawo. Gdy blondynka chciała wstać, nadal mocno się do niej dociskałam. Cicho westchnęła, ale wzięła mnie na ręce i zaniosła do kuchni. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że z moich oczu stale płynęły łzy.

-Camila jest przed domem, rozmawia przez telefon – rzuciła nagle Mani pojawiając się obok nas. Zamrugałam próbując przypomnieć sobie czy słyszałam dźwięk zamykających się drzwi.

-Jak wejdzie, to już nie wychodzimy. Jakby się ktoś tutaj napatoczył, to lepiej zostać w środku – westchnęła podając mi leki i szklankę wody – Powiedzcie mi kurwa jakim cudem. Tutaj nikogo w okolicy nie ma, nie zliczę ile razy bzykałyśmy się na ogródku... Skąd nagle...

-Nie wiem, naprawdę nie wiem. Może ktoś się czaił w okolicy od czasu gali, ale żebyśmy niczego nie zauważyły? Ni chuja tego nie rozumiem... - dziewczyna oparła się o ścianę i chicho syknęła, czym przyciągnęła moją uwagę.

-Sprawa zaraz będzie zgłoszona na policję, zajmą się tym i znajdą tego kto to... - zaczęła Dinah, której szybko przerwałam.

-Ma coś z kostką – rzuciłam przyglądając się postawie brunetki, która nerwowo podnosiła jedną stopę.

-Nie, nie mam – pisnęła w nerwach Normani – Znaczy, noga mi się omsknęła w trakcie jazdy, ale nic mi nie jest... Teraz mamy co innego na głowie.

-Jedź z nią do szpitala – spięłam się w sobie na tyle, aby mówić normalnie. To co się działo ze mną i w moim życiu, to ważna sprawa, ale w życiu nie zaryzykowałabym zdrowiem przyjaciółki.

-Nie, proszę, zostańmy z nimi. Naprawdę teraz nie jest dobry czas na takie wypady – czarnoskóra przetarła dłonią twarz – Posmaruję to czymś i przejdzie – Dinah cała drżała. Ta sytuacja była za ciężka, nawet jak na nią.

-Ty dzwonisz po lekarza, musi ktoś to sprawdzić. Jak uzna, że nie wymaga do żadnego prześwietlenia, to nie będę drążyć tematu i po prostu będziemy to smarować – pokiwała głową potwierdzając sama swoje słowa. Wzięła kilka głębokich wdechów – Ja idę zadzwonić do rodziców Lauren. Muszę im o tym powiedzieć. Błagam was, grzeczne bądźcie w tym czasie – pokiwałyśmy głową, aby blondynka spokojnie udała się do pokoju.

-Bardzo boli? – spytałam spoglądając na Mani, która patrzyła na mnie z bardzo smutną miną.

-W chuj – wymamrotała podchodząc do szafki z lekami, złapała paczkę przeciwbólowych i wyjęła kilka tabletek – Dasz sobie radę tutaj? Dinah mi pierdolnie, jak nie zadzwonię do tego lekarza.

-Siedzę grzecznie na blacie, nic mi się nie stanie – uśmiechnęłam się lekko, chociaż obie wiedziałyśmy, że to sztuczna mina. Prawda była taka, że gdybym tylko się z niego ruszyła, to pewnie padłabym jak długa, ale tego nie musiała wiedzieć.


-Tak bardzo cię przepraszam Lauren... - szepnęła Camila pojawiając się w kuchni. Płakała, widziałam to, aż za dobrze – Dzwoniłam do rodziców. Nie dość, że są wkurwieni na ten film, to dowiedzieli się o kamerkach... - mamrotała niesprawnie wycierając dłońmi łzy – To ja tego chciałam. W życiu nie myślałam, że ktoś nas nakryje.

-Mam swój rozum, mogłam zaciągnąć nas do mieszkania – wyciągnęłam ręce ku ukochanej, aby mocno ją przytulić – Bardzo mnie nienawidzą?

-Gdzie tam. Uznali, że to moja wina. Zbałamuciłam cię i teraz masz przeze mnie przejebane – wtuliła się szczelnie dociskając nasze ciała do siebie.

-Przepraszam Słońce, gdybym nie ja, nikt by się o tym nie dowiedział – wsunęłam dłonie we włosy ukochanej i lekko masowałam jej głowę. Nie bałam się o siebie, a o nią. O to co mogło ją spotkać w szkole, o to jak zareagowała jej rodzina, o to co mogło się jej wydarzyć. Serce mi pękało. Chciałam jej po prostu pomóc.

-To tobie się bardziej za to oberwie... Ja sobie poradzę – spojrzała w moje oczy, westchnęłam widząc, że obie płakałyśmy.

-Twoi rodzice ogarnięci – westchnęła Dinah wchodząc do kuchni – Jak tam u ciebie Camila? Bardzo źle?

-Do przeżycia. Ważne, że usunęłam kanał, inaczej byłoby znacznie gorzej... Na tym filmie nie widać mnie za dobrze. Kurwa, Lauren też praktycznie nie widać. Jakby ktoś nie podał, że to my, to by się nie domyślili – praktycznie warknęła drapiąc się po czole. DJ szybko złapała ją za dłoń.

-Prosiłyśmy, nie rób tak. Zaraz ci dam tabletki Lauren – wymamrotała spoglądając na opakowanie – Sama nie wiem czy ich kurwa zaraz nie wezmę...

-Jak moi rodzice? – spytałam chociaż kompletnie mnie to nie interesowało.

-W normie – po chwilowym zastanowieniu wyjęła tabletkę i szybko ją połknęła. Przez kilka sekund oddychała głęboko, jakby jakkolwiek to miało wzmocnić efekt – Uznali, że i tak im robisz wstyd, więc nie dziwi ich to, że publicznie ruchałaś się z jakąś laską.

-To nie było publicznie, były na prywatnym ogródku... - westchnęła Mani wchodząc do kuchni. Szybko oparła się o blat, na którym siedziałam.

-Wytłumacz to matce Lauren. Jakby ze ścianą gadać – ponownie zerknęła na paczkę leków – Trzeba ogarnąć receptę i skoczyć po nowe, sądzę, że się przydadzą – pokiwałam zdecydowanie głową – Tygrysku, jak ten lekarz?

-Będzie za godzinę – dziewczyna uśmiechnęła się niemrawo – Możemy się najebać...?

-Po wyjściu lekarza otwieram tequile, innego wyjścia nie widzę – Dinah zbliżyła się do swojej partnerki – A teraz idziemy do salonu, puścimy jakiś film czy cokolwiek. Musimy przez chwilę nie myśleć... - wzięła ją na ręce, dzięki czemu dziewczyna mocno się w nią wtuliła – Lauser, poczekaj chwilkę. Zaraz cię przeniosę. Camila, jak też masz ochotę, to poczekaj w kolejce – zaśmiała się idąc z partnerką do salonu.

-Jak myślisz, czekać czy korzystać z własnych nóg? – uśmiechnęła się do mnie słodko, ale nie miałam sił odpowiadać – Kocham cię, damy radę Kochanie – przysunęła się tak, aby delikatnie mnie pocałować – Musimy dać radę...

SexCam - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz