37

2.5K 89 83
                                    


-Słońce ty moje, Dinah dzwoniła, że już dojechały. Powiedz mi jakie mamy plany na ten weekend bez nich? Siedzimy w domu czy idziemy na miasto? Myślałam, że zamówimy jakieś... - przerwałam, gdy dziewczyna cicho odkaszlnęła, aby zwrócić moją uwagę – Masz jakieś plany? – pokiwała głową chichocząc.

-Potrzebuję jechać na zakupy. W sensie spożywcze – dodała szybko. Jakby jakieś inne miały mi przeszkadzać – Mam plan, ale potrzebuję twojej pomocy. Wiem, że w lodówce mamy trochę jedzenia, ale muszę coś dokupić... - mówiła tak szybko, że ledwo co nadążałam. Kiwałam jedynie spokojnie głową, akceptując to co próbowała mi przekazać – I potem będę cię potrzebować – uśmiechała się słodko.

-Przebiorę się i lecimy? – przysunęłam się do niej i mocno przytuliłam. Złożyłam kilka pocałunków na jej czole.

-To ja już poczekam w aucie – pisnęła cmokając moje usta, po czym uciekła z pokoju. Zamrugałam kilkukrotnie oczami, próbując zrozumieć co się stało. Szybko się jednak poddałam i grzecznie zabrałam się za zmianę ciuchów.


Wróciłyśmy po kilku godzinach. Był środek dnia, a ukochana uznała, że miałam siedzieć w aucie, a ona sama ogarnie zakupy. Nie protestowałam, chociaż praktycznie umierałam, gdy temperatura sięgała zenitu. Wiedziałam jednak, że była czymś bardzo zaoferowana i zachwycona swoim pomysłem. Camila zawołała mnie dopiero, gdy wyszła ze sklepu. Nie miałam pojęcia jakim cudem dała sobie radę z zakupami, bo ledwo co pchała wózek. Gdy do niej podbiegłam, praktycznie wjechała nim w jakieś auto. Czasami się zastanawiałam, jakim cudem ona radziła sobie w życiu. Była słodko niezdarna. Tak bardzo różniła się od kobiet, które miałam w życiu, a to mnie cholernie zachwycało.

Po powrocie zostałam z torbami, a Camila pobiegła do mieszkania. Nie było to dla mnie nic nowego, Dinah całe życie mi tak robiła. Bez problemu chwyciłam zakupy i zaniosłam je do kuchni. Dziewczyna chyba wykupiła pół sklepu. Nie zerkałam do toreb, ale ich waga i ilość swoje robiły swoje.

-Czy ja ci mam z tym pomóc, czy chcesz... - zamilkłam, gdy szatynka weszła do kuchni. Miała na sobie krótkie spodenki i sportowy stanik, niewiele było go widać, gdy całość zakryła czarnym fartuchem.

-Przebierz się Kochanie, a ja wyciągnę zakupy, ok? – grzecznie pokiwałam głową – Nie musisz się śpieszyć, trochę tego mam – zachichotała podchodząc do jednej z toreb.

Wróciłam do dziewczyny po kilkunastu minutach. Camila wyjęła wszystko na blaty, część układała w lodówce, inne produkty zostawiała przy kuchence. Nie chciała mojej pomocy, więc jedynie obserwowałam i próbowałam zrozumieć co z tego chciała ułożyć.

-Pomyślałam, że skoro jesteśmy dzisiaj same, to coś razem ugotujemy? Wiem, że byłoby szybciej coś zamówić, ale... – taniej pewnie też, patrząc na ilość zakupów, które zrobiła – zawsze chciałam gotować z ukochaną – przygryzła dolną wargę i spojrzała na mnie tym swoimi cudnymi, błyszczącymi oczkami.

-Bardzo mi się ten pomysł podoba Słońce – szeroko się uśmiechnęłam zbliżając się do ukochanej. Złożyłam na jej ustach krótki pocałunek, a następnie spojrzałam na rzeczy na blacie – Powiedz mi tylko, co my chcemy z tego zrobić?

-Chciałam zrobić lasagne na obiad. Kupiłam też rzeczy na tartę, możemy zrobić wieczorem albo jutro. I obiecywałaś mi sernik, więc... - praktycznie pisnęła łapiąc tabliczkę czekolady – Zrobisz czekoladową polewę, proszę – jej minki chwytały mnie za serce. Za jeden tak cudny uśmiech dałabym się pokroić, zrobienie polewy nie było żadnym problemem.

-Co tylko sobie zamarzysz – zamruczałam całując ukochaną prosto w te pełne, słodkie usta – Będziesz mi mówić co mam robić? – pokiwała głową zdecydowanie zachwycona swoim pomysłem.

SexCam - Camren PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz