57.

27 3 0
                                    

RAY

Grayson, Christian i Ethan pojechali do galerii handlowej w poszukiwaniach samochodu oraz przewieźć trochę rzeczy do naszej nowej kryjówki. Podobno ten pierwszy gadał jakoś niedawno z Verą o tym, że potrzebujemy nowego schronienia. Grayson przedstawił nam swój plan po tym jak spodobał się on mojej siostrze. Zrozumiałem to tak, że zanim udamy się do naszego nowego schronu, pojedziemy do punktu C, między innymi po broń i amunicję. Będę to ja, Veronica, Grayson i Ethan. Chris zostanie tutaj, w starej kryjówce, razem z Ally. Wrócimy z tymi rzeczami- które tak naprawdę ukradniemy, bo wątpię że pozwolą nam je wziąć i z nimi wypuszczą- jeepem, którym tam pojedziemy. Uciekniemy za las gdzie zaparkowany będzie już nasz nowy samochód. Tam dołączą do nas Ally i Christian.
Mam kilka wątpliwości co do tego planu. Po pierwsze, wątpię że będę w nim uczestniczyć, bo moja transformacja w zombiaka już niedługo dobiegnie końca. Po drugie, skąd Chris ma wiedzieć kiedy wrócimy? Ile będą na nas czekać? Niby mamy krótkofalówki ale czy będą one działać? Nie mamy do nich dodatkowych baterii, jak tylko się rozładują to nici z kontaktowania się. Szkoda, że nie mamy działających telefonów. Nigdy nie myślałem, że dożyje takich czasów gdzie nie będę miał możliwości a nawet potrzeby skorzystać chociażby z instagrama czy messengera. Tak czy inaczej. Plan i tak wdrożyliśmy w życie i właśnie czekamy aż chłopaki wrócą z nowym autkiem.
Aktualnie siedzę z Veronicą i Ally na dole na kanapie. W ciszy. Co jakiś czas wymieniamy się z siostrą spojrzeniami. Zgaduję, że myśli o tym samym co ja. O tym kiedy moja przemiana się zacznie. Tak naprawdę to czekam właśnie na swoją śmierć. Ile to trwa? Czy to boli? Jak na razie to nic nie czuję. Nie powinienem czuć się chory? Ciekawi mnie jak wygląda teraz moja rana. Wstaję i omijam dziewczynkę bawiącą się na ziemi szyszką i kamykiem. Vera patrzy na mnie pytająco.
-Idę do łazienki- oznajmiam i kieruję się na górę. Nie idzie za mną, czyli mi uwierzyła. Wchodzę do naszego pokoju, który zamykam na będący już w drzwiach kluczyk. Opuszczam spodnie i przyglądam się ugryzieniu. Rana nie zmieniła się ani trochę, powiedziałbym nawet że wygląda... nieco lepiej? Wzdrygam się jednak na sam jej widok. Przypomina mi się twarz tego obrzydliwego zombiaka, a krótko po tym twarz mężczyzny który mi pomógł. Ta którą miał w momencie, w którym zabijał umarlaka po tym jak ten wgryzł się w moje udo jak i ta, którą miał jak wykrwawiał się na moich oczach, po tym jak go zastrzeliłem. Powinienem był mu pomóc, zatamować ranę czy coś, ale moje ciało było wtedy jak zamrożone. Nie potrafiłem się poruszyć, wpatrywałem się tylko w powiększającą plamę krwi. Zabiłem człowieka. To jedyne co siedziało mi w tamtym momencie w głowie. Nawet przez myśl nie przyszło mi aby ogarnąć się i mu pomóc. Na dodatek była to osoba, która uratowała mi życie. Na całe szczęście ja sam jestem zainfekowany i już niedługo umrę. Tak właśnie wygląda karma.
-Dobrze Ci tak- mówię sam do siebie, a samotna łza spływa mi po policzku.- Właśnie umieram. To mój ostatni dzień.
Wycieram oczy i uśmiecham się sam do siebie, tylko po to aby się nie rozpłakać. Zaczynam panikować. Muszę być odważny, takiego mnie chcę aby zapamiętała Vera. Dzielnego i nie bojącego się. Wdech i wydech, wdech i wydech...
Udaje mi się uspokoić i znormalizować oddech. Zanim schodzę na dół, podchodzę jeszcze do okna. Te okna Ethan również zabarykadował, tak na wszelki wypadek, zostawił jednak dość dużą szparę aby światło dzienne mogło wpadać do środka. Wyglądam przez nią na zewnątrz.

J E S T E Ś I N N Y- to tak brzmiały ostatnie słowa Umholiego, człowieka który się mną zainteresował, który wierzył że jestem w jakimś stopniu inny. Co miał na myśli? W jaki sposób ja miałbym pomóc? Przez tamtego człowieka serio, mimo iż przez chwilę, pomyślałem że jestem niezwykły, że mam w sobie coś czego inni nie mają. Niestety to wszystko to jedna, wielka bujda. W żaden sposób nie udało mi się nikomu pomóc. Sprawiam tylko problemy. Zostałem ugryziony, mam teraz w sobie tego głupiego wirusa. Wszystko tyko psuję.

𝐙𝐀𝐑𝐀𝐙𝐀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz