Rozdział 10

2K 66 8
                                    

Georgia

Patrzyłam prosto w oczy tego sukinsyna który śmiał śmiać mi się w twarz. Zacisnęłam mocniej dłoń na materiale swojej kurtki. 

- Co tu robicie? - zapytał delikatnie zirytowany brunet stojący tuż za mną. 

Starszy podszedł do niego i wyciągnął rękę, widziałam z jakim pohamowaniem oddał uścisk. 

- Przejeździłem z Anastazją i zauważyłem znajome postaci. Liamie ale powinieneś odbywać swoją karę, przecież to normalne, że zabójca osoby należącej do familii, a tym bardziej egzekutor musi ponieść konsekwencje. 

- Liam nie zabił Troya! - wybuchłam robiąc się coraz bardziej wściekła. 

Każda para oczu mijających nas przechodni skupiła się na mojej postaci. Zagryzłam lekko wargę i skarciłam jakiegoś mężczyznę wzrokiem. Popędził przed siebie jakby miał portki pełne strachu. 

- Nie róbmy tu przedstawienia, wracajmy do domu.

Liam syknął po czym złapał mnie za ramię. Strąciłam je z siebie i uniosłam wzrok. 

- Chcesz cierpieć za coś czego nie zrobiłeś? Liam na litość Boską opamiętaj się, mimo, że jestem kobietą sądzę, że myślę bardziej od ciebie! Nie masz przymusu wykonania tego co ten...co ten facet chce! 

Wypalał we mnie wzrokiem dziurę, która hipnotyzowała mnie do tego stopnia, że nawet nie zorientowałam się gdy na moje ręce zostało coś założone. Przestraszona pisnęłam gdy jakiś obcy mi mężczyzna zapiął silnie kajdanki. 

- Co? Co to ma być? 

Hurgon okrążył mnie jak i bruneta po czym posłał swój ohydny uśmiech. 

- Teraz steruję wami ja. Jeśli zaraz nie zamkniesz swojej buzi zaknebluję ci ją. 

- Nie zapędzaj się. Georgia nie ma z tym nic wspólnego, to przeze mnie! To mnie powinieneś skuć i zabrać do swojej piwnicy! 

Nilson udał, że myślał nad czymś. Delikatnie zaczęłam drgać gdyż zimny powiew wiatru otulił moje policzki, a metal którym ściśnięte miałam nadgarstki z ruchem który wykonałam zacisnął się mocniej. Syknęłam, a Liam wziął moje ręce i zaczął szamotać się z kajdankami. 

- Garcia, odsuń się! Ona będzie zapłatą za to co zrobiłeś. Georgia Giovanii zapłaci za to, że zabiłeś mojego syna! 

Nim cokolwiek zrobiłam, a słowa wypowiedziane przez niego w pełni dotarły do moich uszu jeden z jego ludzi złapał mnie w pasie i przewiesił przez ramie. 

Mijając ludzi zaczęłam okładać go pięściami mając złączone ręce lecz w pewnym momencie krew zaczęła sączyć się, a ból był okropny. Jakby ktoś obdzierał mnie ze skóry. 

- Nie szamotaj się, chyba nie chcesz stracić tych pięknych dłoni.

Kopałam nogami w oparcie przedniego siedzenia, ale jego człowiek przesiadł się i unieruchomił mi je poprzez zaciśnięcie trytytek na kostkach. 

- Szefie gdzie teraz? 

Hurgon obrócił się oślepiając mnie swoim żółtym uśmiechem po czym skinął głową kierowcy który niczym posłuszny pies od razu ruszył z miejsca. 

Przysunęłam się do okna by zobaczyć co robił Liam. 

Stał w tym samym miejscu, a tuż obok sliniąca się do niego Anastazja, w pewnym momencie wyjął telefon, a samochód przyśpieszył. 

Nim się zorientowałam wyjeżdżaliśmy z miasta. 

- Nie musi wiedzieć gdzie jedziemy. Calvin wiesz co robić. 

Nagle jakaś chusta dotarła do moich ust, przysłonił mi je wraz z nosem, przez co nie miałam wyjścia i by się nie udusić niestety wzięłam wdech, a potem opadłam całą sobą na siedzenie auta. 

Jak się obudziłam znalazłam się w jakimś pokoju, przerażające było to, że na ścianach znajdowała się krew, zaschnięta, a na stole leżało mnóstwo noży. Spanikowana zaczęłam się rozglądać, nogi dalej miałam unieruchomione, ręce zaś okręcone bandażem i zaciśnięte w skórzane kajdanki przyczepione do rogów łóżka. 

Przełknęłam głośno ślinę, a drzwi się otworzyły. 

Poświata światła oświetliła bardziej wnętrze. 

- Księżniczka się obudziła?

Zakochani w sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz