Rozdział 16

1.9K 77 26
                                    

Kilka miesięcy później...

Liam

Zaciskałem mocno szczękę, ból mieszał się z uczuciem ekstazy. Patrzyłem na swojego przeciwnika mając wrogie spojrzenie. Wiedział już że to on dziś zakończy swoją ziemską przygodę, nie ja. 

- Liam! Liam! - z boku słyszałem piskliwy głos Anastazji, chciałem obrócić się i zamiast mojego przeciwnikowi to jej posłać uderzenie w ten kwadratowy ryj. 

Obaliłem przeciwnika i usiadłem na nim okrakiem, pięściami zacząłem wyładowywać swoją frustrację na jego szczęce. Słysząc pęknięcie kości byłem już pewien, że jest już bliżej jak dalej. Ostatni raz uderzyłem prosto w jego wątrobę. 

Zaczął się dusić własną krwią. Czułem cholerny spokój. 

- Oj, misiu tak! 

Nagle naskoczyła na mnie sylwetka blondynki, zacisnąłem mocno powieki gdy oplotła mnie w pasie swoimi wstrętnymi rękoma i zaczęła tulić się w moją klatkę piersiową. 

- Och ale śmierdzisz, musisz się iść umyć. Czekam na ciebie - stanęła na palcach i pocałowała mnie w policzek. 

Czym prędzej wyminąłem ją pomijając także gratulacje innych, z ogromną ochotą zamknąłem się w kabinie i zdjąłem z siebie spodenki które od potu lepiły się do mojej skóry. 

Knykcie miałem całe zdarte, lecz nawet ciepła woda nie sprawiała takiego bólu jak niegdyś zakochane serce, w Georgii, którą ostatni raz widziałem w momencie gdy żegnałem się z nią. 

Nie miałem odwagi nigdy więcej stanąć z nią twarzą w twarz. 

Poprzez prawie jedenaście miesięcy zjawiłem się może pięć razy w rezydencji rodziców, podczas tej wizyty musiałem starać się wyglądać na opanowanego chodź chciałem pojechać do brunetki i przytulić ją mocno do siebie. 

Niestety to nie wchodziło w grę. 

Vincent któremu musiałem powiedzieć prawdę starał się mi mówić wszystko, lecz po czasie sam zaprzestałem o nią pytać, gdyż to jak cierpiałem było najgorszą torturą. 

Nagle drzwi od kabiny się otworzyły, nie robiłem sobie z tego nic i dalej stałem nie ruchomo pod strumieniem wody. 

- Liam, kochanie a może jednak skusisz się na mnie? - przesłodzony głos Anastazji po raz kolejny tego wieczoru dotarł do moich uszu. 

Zacisnąłem mocno dłonie w pięści, miałem ochotę uderzyć w te jasne kafelki aby tylko dać jej do zrozumienia jak bardzo jej nie cierpię. 

- Nigdy się na ciebie nie skuszę, powtarzam ci po raz kolejny. NIGDY! 

- Ale ostatnio było nam dobrze, bardzo dobrze - oblizała wymownie usta i przejechała paznokciem po moich plecach. 

- Kurwa zostaw mnie w spokoju! 

Cholernie żałowałem, że trzy tygodnie wcześniej wyładowałem się pieprząc ją, gdyby nie niebieska tabletka zapewne nie stanąłby mi jakkolwiek. Potrzebowałem czegoś co nie sprawiałoby problemów, alkohol także pomógł, co za tym poszło...przespałem się z nią. 

Brzydziłem się sobą do tamtego czasu. 

- Liam, ale ja mam swoje potrzeby, przecież jesteśmy małżeństwem! Hurgon jak się o tym dowie pośpieszy proces - zaczęła kręcić swoje włosy na palcu. 

Pociągnąłem ją za nadgarstek i oparłem o kafelki, syknęła po czym zerknęła na mnie przez ramię przerażona. 

- Jaki kurwa proces? 

- Nie powiem ci nic póki mnie nie przelecisz, mężu. 

Przekląłem siarczyście po czym podwinąłem jej mini spódniczkę wszedłem w nią, nie czułem kompletnie nic, byłem wręcz pewien, że nawet nie dojdę w niej. Rozepchana szmata! 

Jęknęła dość głośno, złapałem za jej włosy i pchnąłem z całej siły. 

- Mów kurwa o co chodzi! 

- Hurgon chce wziąć twoją dziwkę za żonę, niedługo ma poprosić o jej rękę twojego wuja, nie mają wyjścia. Muszą się na to zgodzić...Ach, kochanie szybciej! 

Znieruchomiałem,  puściłem ją i po prostu wyszedłem z jej tyłka. 

- Co ty robisz!? - krzyknęła w moim kierunku. 

Złapałem za ręcznik i owinąłem nim biodra, zostawiłem ją pod cieknącym strumieniem wody. 

Moja Georgia miała wyjść za tego pierdolonego chuja. Po moim trupie!

Będąc w szatni z prędkością światła ubrałem się w koszulkę, spodenki oraz buty. Wziąłem skórzaną kurtkę i opuściłem klub w którym stoczyłem tę walkę. Zacząłem macać swoje kieszenie by znaleźć telefon, gdy to zrobiłem od razu wybrałem numer do Malcolma. 

- Co jest? 

- Zabijemy Hurgona, musimy to zrobić - odpowiedziałem będąc w amoku. 

Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon odjechałem, przez ten cały czas trzymałem telefon przy uchu, zaś po drugiej stronie była ciągła cisza. 

- Nie możemy tego zrobić, przecież...

Przerwałem mu od razu. 

- On chce wziąć za żonę Georgię! Zabije go sam, jeśli nie chcesz mi pomóc. Nigdy nie oddam jej w jego brudne łapska, nigdy! 

Georgia będę o ciebie walczył, truskaweczko. 

Zakochani w sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz