Rozdział 11

2K 81 4
                                    

Georgia 

- Księżniczka się obudziła? - nieznany głos dotarł do moich uszu. Uniosłam wysoko oczy,                   i zaczęłam się szarpać, lecz ból w kostkach jak i nadgarstkach zaczął się roznosić. 

Do pomieszczenia wszedł blondyn. Był cholernie przystojny, zielone oczy oraz mocne rysy twarzy. Przełknęłam głośno ślinę gdy odbił się od futryny drzwi i ruszył w moją stronę. 

- Kim jesteś? - wyszeptałam. 

Zimna dłoń zetknęła się z moim rozgrzanym policzkiem, kciukiem rozchylił moje wargi, spanikowana pragnęłam odchrząknąć, lecz pod jego spojrzeniem nie mogłam. Przechylił głowę w bok i z ogromną siłą złapał za tył głowy ciągnąc za włosy. 

- Ja? Nie wiesz kim jestem? Zna mnie cały, pierdolony świat, z całym piekłem. William Octavian Santtero, mówi ci to coś? 

Pokręciłam głową dając mu do zrozumienia, że pierwszy raz w życiu słyszałam to imię oraz nazwisko. Dostałam za to uderzenie w policzek. Syknęłam i mocno zacisnęłam zęby by nie rozpłakać się przed obcym. 

- Jestem drugim synem Nilsona Hurgona, młodszym. Twój kochaś zabił mojego brata, mam dużo kaprysów i jednym z nich jesteś ty! - kolejny siarczysty policzek poleciał na mój polik. Głowa odskoczyła w inną stronę. Nie potrafiłam pohamować jednej łzy - Ojciec postarał się i w szybkim tempie sprowadził cię. 

Momentalnie zamarłam, bałam się, że będzie chciał mi coś zrobić. Z każdym jego ruchem obawiałam się o swoje życie coraz bardziej, w tamtym momencie pewność siebie nagle zniknęła a zastąpił ją ogromny strach. 

- Czego ode mnie chcesz, przecież...

- Pozwoliłem ci się odezwać? Nie przypominam sobie, teraz masz leżeć i się nie ruszać. 

Obalił mnie całym sobą i naparł klatką piersiową na moją. Pochylony wręcz podduszał mnie gdy odpinał moje nadgarstki, sądziłam, że robił to dlatego by pozwolić mi funkcjonować bez lecz to były jedynie złudzenia. 

Przypiął je ponownie silniejszym ruchem, poranione ręce wywarły u mnie wręcz krzyk bólu oraz rozpaczy, miałam wrażenie, jakby ktoś je odcinał i wręcz błagałam Boga w duchu by nie wpadło mu, temu psycholowi to do głowy. 

- Nie dramatyzuj, gdybyś się nie szarpała nic by ci nie było. 

- Czego chcesz? - wyszeptałam. 

Zaczął się głośno śmiać, tembr wzbudził na moim ciele gęsią skórkę, która aż drażniła. Przerażona tym, że ze swojego paska spodni wyjął nóź zaczęłam się szamotać, nawet jebane rany nie zdawały się być przeszkodą. 

Poczułam czubek ostrza na swojej szyi, przejechał nim wzdłuż mojego dekoltu bluzki. 

- Wytłumaczę ci coś, pierwszy i ostatni raz. Gdy mój brat zmarł postanowiłem zemścić się z ojcem na rodzinie Garcia, oraz Giovanii. Okazałaś się być jedynym, czułym punktem w który mogliśmy uderzyć. Na razie musi wystarczyć ci tylko to. Wiedz, że nie opuścisz już tego domu. Na pewno nie żywa. 

Żołądek skumulował mi się, lecz nie mogłam pozwolić sobie na to, że zwymiotuję. 

Odsunął kosmyk włosów z czoła grzbietem noża i z ogromną siłą, ręką rozerwał moje ubrania. Krzyknęłam przestraszona. 

To z jakim wzrokiem obserwował moje poczynania aż prosiło się o to by wyjąć broń i strzelić prosto między oczy. 

- Jesteś dziewicą, dostanę za ciebie dość sporo - prychnął i wyjął pasek spodni ze szlufek, odłożył ostrze na bok materaca i jedną ręką przytrzymał moje nogi które chciały się uwolnić, lecz na nic - Jeszcze raz się ruszysz, a zadzwonię po jednego z moich ludzi i zawiozą cię do burdelu już teraz! Chcesz tego? - ryknął prosto w moją twarz. 

Warga zaczęła drgać pod wpływem emocji. 

- Pytam, czy chesz tego?! 

- N...Nie - wyszeptałam. 

- Dziwka - splunął na mnie po czym sięgnął znowu po ostrze i naciął moją skórę pod rzebrem, krew spływała na jasne prześcieradło - Zniszczę ci życie tak samo jak zniszczył mi je Liam Garcia, zapatrzony w ciebie szmaciarz! 

Dostałam na ranę uderzenie paskiem. 

Krzyknęłam z całych sił, ból był niesamowity i w pomieszaniu z tamtym miejscem tworzył wręcz tortuey o jakich nawet nie miałam prawa myśleć. 

- Będziesz jeszcze piękniejsza gdy zostaną ci te blizny - ponownie przycisnął do uda ostrze. 

Byłam stracona, czułam zawód w stosunku do Liama...

Nie uratował mnie z ich rąk gdy jakiś goryl na jego oczach brał mnie niczym worek ziemniaków i wkładał na tył samochodu, był dla mnie skończonym gnojem! 

Zakochani w sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz