Rozdział 27

1.8K 70 6
                                    

Georgia

Z każdym oddechem czułam jak się zatracam, nie wiedziałam co się dzieje. Nie potrafiłam utrzymać jakiejkolwiek rozmowy, kiwałam głową. Nie miałam sił by nawet otworzyć usta.

- Tak mi przykro kochanie - mama złapała mnie za dłonie i pociągnęła nosem.

Moje łzy leciały samoistnie niczym woda z wodospadu na poliki. Patrzyłam w jeden punkt.

- Skarbie odezwij się do nas, błagam - jęknęła rozpaczliwie.

Nie potrafiłam...nie chciałam. Serce bolało jeszcze gorzej jak Liam odszedł do innej, ten rodzaj bólu był inny. Nie mógł ustąpić pod żadnym pozorem.

- Ge, proszę - Vincent sam miał łzy w oczach.

Nie. To ciągle mówił cichy, złamany głos w mojej głowie. Otworzyłam delikatnie wargi, lecz wtedy słona ciecz zaczęła spływać prosto do mojego gardła. Płacz rozrywał mnie całą.

Obwiniałam się, że nie wybaczyłam mu. Dopiero po fakcie uświadomiłam sobie, że to co robił było dla mnie, dla mojego bezpieczeństwa, bo on kurwa naprawdę mnie kochał!

A ja kochałam jego...

Nie mogłam pogodzić się z tym losem. Życie było niesprawiedliwe, w tamtym momencie obwiniałam za to wszystko jedynie siebie. Nie byłam gotowa zostać bez niego, z wiedzą, że już nigdy więcej nie zobaczę jego roześmianych oczu, nie dotknę go, nie usłyszę jego cudownego głosu który wzbudzał we mnie nieznane uczucia które chciałam w pełni odkryć. Musiał być obok mnie, ale...już nigdy go nie będzie.

Przeczytałam kiedyś, że nic dwa razy się nie zdarza, i nie zdarzy. Wtedy nabrało to potwornie uderzającego sensu, chodź wcześniej nie było to jakkolwiek dobrze rozumiane przeze mnie. 

Skuliłam się na łóżku, pomijając to wielkie zgromadzenie w pokoju i zaczęłam ściskać poduszkę z całych sił. Zamknęłam mocno powieki by odgonić nadchodzący potok łez, lecz na nic.

Rozpacz po raz kolejny tamtego dnia ogarnęła mnie całą. Zaczęłam się trząść gdyż nie potrafiłam pohamować żadnych emocji.

- Georgia proszę...- matka wtuliła się w mój bok - Dziecko nie płacz już, proszę nie płacz.

Co mi było z jej słów, skoro sama to robiła?

Wspomnienia związane z nim zaczęły zalewać moją całą głowę. Skuliłam się jeszcze mocniej by zahamować to wszystko lecz na nic.

- Dlaczego on?! - w końcu się wydarłam ile miałam sił w głosie. Zaczęłam uderzać w materac łóżka otwartą dłonią - Dlaczego?!

- Przynieście coś na uspokojenie, natychmiast! - zimny głos ojca rozległ się tuż nad moim uchem - Córeczko spójrz na mnie - poczułam jego dłonie które ujęły moją zapłakaną twarz - Ge, skarbie otwórz oczy. Spójrz na mnie, proszę.

Zrobiłam to powoli, lecz nie było to łatwe. Nie miałam sił na nic. Nie było jego, nie miałam po co walczyć.

- Skarbie, nie...

- Proszę zostawcie mnie samą, błagam.

Cisza była jeszcze gorzej dołująca. Słyszałam jedynie odgłos stóp. Ciepło matki także odeszło, a ja wtedy naprawdę zostałam sama.

Sięgnęłam ledwo pod łóżko, wyjęłam stamtąd pewien notatnik. Otworzyłam na ostatniej stronie i napisałam.

Nie dam ci go już, niestety...chodź jeśli dam to tylko w trumnie. Tam gdzie za niedługo będziesz odbywał swój najdłuższy sen.

Kochałam cię od momentu gdy obroniłeś mnie przed atakiem piłki którą rzucał w moją stronę Michael.

Kochałam od momentu gdy tylko ty powiedziałeś, że mnie zacząłeś lekko lubić. Pamiętam to do dziś jak podczas naszego wyjazdu z rodzicami ty usiadłeś obok mnie i powiedziałeś to. Miałam może wtedy jakieś dziesięć lat, nie odpowiedziałam ci jedynie uśmiechnęłam się i poszłam przed siebie. Do teraz pluję sobie w brodę, że nie odpowiedziałam ci tym samym, aż do teraz. I nie odpowiem, bo ciebie już nie ma obok...

Razem z tobą odeszłam cała ja. Nie pogodzę się z tym nigdy, wiesz? Jeśli dałbyś radę to zabierzesz mnie do siebie? Nie chcę bez ciebie tu być. Nie przeżyje już więcej bez ciebie.

Kocham cię tak mocno, że aż boli. Gdy odszedłeś dopiero uświadomiłam sobie jak zapatrzona byłam w siebie, nie widziałam tego co zrobiłeś dla mnie, sam się narażałeś by chronić mnie przed atakiem tego potwora. Wybaczyłam ci, ale za późno...

Kocham cię, Georgia.

Zamknęłam notatnik, to była ostatnia strona jaką tam zapisałam. Chciałam włożyć mu ją do trumny, nie mogłam trzymać tego dalej w swoim pokoju, za dużo bólu sprawiało mi to.

Chwiejąc się wstałam z łóżka. Pragnęłam dołączyć do niego, ale najpierw musiałam też dowiedzieć się jednak czy miałam w sobie tę małą fasolkę której widać było, że pragnął.

Na moje nieszczęście musiało minąć jeszcze dość sporo czasu nim mogłam zrobić jakiekolwiek, wiarygodne badanie. Nie mogłam zabić siebie jak i maluszka który mógł faktycznie tam się znajdować. 

Stanęłam w łazience i mocno złapałam się umywalki, spojrzałam na swoje odbicie, widząc opuchniętą twarz przymknęłam powieki. Zaczęłam wyobrażać sobie postać Liama obok mnie, chciałam poczuć znowu jego oddech na ciele.

- Musisz wytrzymać jeszcze jakiś czas Ge, musisz to zrobić.

Gdy obróciłam się natrafiłam na twarz brata, nie wyglądał na tak przybitego jak wcześniej, wręcz przeciwnie.

- Georgia - podszedł do mnie i zaczął potrząsać - Liam...

Zakochani w sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz