Rozdział 30

1.8K 65 8
                                    

Georgia

Przełknęłam głośno ślinę i w końcu otworzyłam usta.

- Nie wierzę ci.

Zachichotała i podała mi czarno białe zdjęcie na którym nie zdołałam zauważyć nic prócz dziwnych kształtów z białą otoczką.

- Tu - pokazała paznokciem na ledwo widoczną, małą kropkę - Jest dziecko moje, jak i Liama. Ty suko odpowiesz za zniszczenie mojej rodziny!

- Jakiej rodziny? - mój głos był lekko piskliwy - Kobieto ty się słyszysz? Zmusiliście Liama do ślubu!

Zacisnęła mocniej szczękę i patrzyła na mnie spod długiego wachlarza rzęs.

- Skąd ta pewność? - zapytała uśmiechając się kpiąco - Słuchaj powiem ci coś. Weźmiesz to pod uwagę bądź nie, rób co chcesz - pochyliła się lekko do przodu i położyła swoją pieprzoną dłoń na moim barku. Poczułam obrzydzenie, lecz nie ruszyłam się - Ja i Liam kochaliśmy się przynajmniej dwa razy dziennie, rozumiesz? Za każdym razem gdy mnie pieprzył w naszym łóżku mówił jak bardzo mnie kocha. Nie zaprzątaj sobie nim główki, on zawsze będzie tylko mój.

Podeszła do łóżka szpitalnego i złożyła pocałunek na ustach bruneta.

Musiałam stać tam silna by nie pokazać przed nią jak jej słowa mnie złamały. Czułam się jak prostaczka. Chciałam dla niego zrobić wszystko, lecz on...po prostu mnie wykorzystał.

Gdy tęskniłam, płakałam po nocach on ją pieprzył, po prostu pieprzył!

Moje starania nagle straciły sens.

- Papa misiaczku, pojawię się jeszcze jutro.

Gdy wychodziła popchnęła mnie swoim biodrem. Wpadłam na szafkę której róg wbił się w moje żebro. Syknęłam i delikatnie osunęłam się obok niej.

- A ja cię tak kochałam...- wyszeptałam.

Hamulce puściły, a z moich oczu wylewał się wodospad łez. Przez Liama jedynie cierpiałam.

Drzwi od sali się otworzyły, a optymistyczny głos lekarza aż działał bardzo przygnębiająco.

- Mam bardzo dobre wiadomości, Pan Garcia nie ma uszkodzonego...

Obróciłam się tak gwałtownie, że zamiast pełnego obrazu przed oczami miałam czarne plamki.

- Joseph! Natychmiast wolne łóżko!

Nie wiedziałam nawet kiedy opadłam, jedynie czułam jak ktoś złapał mnie przed zderzeniem się z podłogą w pasie.

***

- Skarbie otwórz oczy, zrób to dla mnie - cichy głos wybudził mnie z jakiegoś pieprzonego dołka.

Z lekkim oporem wykonałam polecenie, natrafiłam prosto na jasne światło padające z góry.

- Kochanie narobiłaś nam strachu - byłam już pewna, że ten spokojny ton należał do mojej rodzicielki.

- Ge, dlaczego zemdlałaś? - twardy tembr ojca zmroził mnie.

To było bardzo dobre pytanie.

- Nie wiem, może ze zmęczenia i stresu. Przecież...

- Carlos daj jej spokój, to nie jest jej wina. Kochanie odpoczywaj - matka pogłaskała moje knykcie.

- Musiało coś to spowodować, czyż nie? Człowiek bez przyczyny nie mdleje.

Wzięłam głęboki wdech.

- Liam będzie miał dziecko, z Anastazją.

W sali nastąpiła cisza. Moja warga zaczęła drgać.

- Poczekajcie tu - papa wyszedł z sali, a gdy wrócił za nim zjawiła się cała rodzina Garcia. Zaskoczona wzrokiem Fabiano uniosłam wysoko brew.

- Ge, ty naprawdę uwierzyłaś tej oszustce?

- Nie ma opcji, że mój syn zapłodnił to coś. Georgia to na pierwszy rzut oka wygląda jak kolejna intryga Hurgona i jej.

- Spędziłem z nią pięć dni, o pięć za dużo - Fabiano prychnął - Dobierała się do mnie oczekując atencji, której jak sama stwierdziła wcześniej nie miała. Z tego co mi wiadomo możliwość, że cokolwiek się zdarzyło między nimi to tylko raz. Reszta to kompletnie wyssane z palca jakieś historie by cię złamać.

Otworzyłam lekko wargi i obróciłam głowę w bok.

- Czyli, że jest możliwość, iż to dziecko nie jest jego?

- To dziecko na pewno nie jest Liama, jak już to bardziej wierzę w to, że jest pierdolonego Hurgona.

Plułam sobie w brodę, że o tym nie pomyślałam tylko od razu uwierzyłam jej niczym naiwne dziecko.

- Skarbie lekarz pytał o ciążę.

Gwałtownie się obróciłam i zagryzłam dolną wargę.

- Jestem w ciąży?!

Wydawało się być to absurdem, przecież minęło dopiero kilka dni po stosunku. Na testach które kupiłam widziałam znacznik, że wykonuje się je nie mniej niż dwa tygodnie po.

- Nie, ale prosiłbyś kontrolowała swoje miesiączki.

Skinęłam i przymknęłam powieki, byłam dalej wykończona.

- Z pomocą tego faceta uda nam się zabić Hurgona - Mosculio zapewnił - A ty teraz odpoczywaj, i nie masz prawa zadręczać się tymi kłamstwami. Liam zapewne by tego nie chciał.

Skinęłam posłusznie. Gdy ich rodzina opuściła salę ni stąd ni zowąd pojawiła się zdyszana Mary której brakowało.

- O mój Boże, skarbie. Jak się czujesz?

- Mary twoja rodzina dawno sobie poszła, czego tu chcesz? - ojciec warknął.

- Zostawicie nas? Proszę.

- Carlos, chodź.

Matka wzięła papę pod rękę i obydwoje ociągając się wyszli. Wiedziałam, że ojciec zbyt nie pałał sympatią do kuzynki, ale moim zdaniem za bardzo przesadzał.

- Opowiedz mi wszystko, ze szczegółami. Jeśli znowu się pojawi własnoręcznie pozbędę ją tej tony plastiku. 

Zakochani w sobie |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz