13. Mała zguba

267 10 8
                                    

- Czyli mam ci go oddać? - różowo włosy zaśmiał się cicho, był lekko zestresowany.

-...No na to by wyszło..- pokazał mi świstek papieru.

Było to zdjęcie małego blondynka, z numerem telefonu i prośbą o szybki kontakt jeśli mały chłopiec zostanie przez niego gdzieś zauważony.
Pod zdjęcie było jeszcze jedno słowo "You"
Nie zrozumiałem o co chodzi naszemu policjantowi, ale nie zamierzam oddać naszego małego brzdąca z powrotem do pani Beai.

- Nie - powiedziałem na wstępie.

- Namjoonie...- usłyszałem smutny głos różowo włosego..
Zakuło mnie w sercu i od razu przytuliłem go do siebie uważając oczywiście na małego chłopca który też tulił się do Jina.

- Nie chce nigdzie iść.. - zabrzmiało pociąganie nosem.

- Chce zostać z wami - blondynek podniósł głowę i spojrzał na mnie smutno.

- Nigdzie cię nie oddamy słoneczko - Jin zaczął głaskać uspokajająco po głowie.

- Tak skarbie zostaniesz z nami - uśmiechnąłem się łagodnie i starłem łezkę z jego policzka.

- Mark no popatrz na nich - starł niewidzialną łzę.

- Idealne małżeństwo, przytul mnie - oczy zaczęły mu łzawić i oczywiście uwiesił się na brązowo włosym.

- Jedziemy z nim - powiedziałem tonem nie znoszącym sprzeciwu.

- Ale ja nie mogę - brązowo włosy mówił próbując odsunąć od siebie natrętnego prawnika.

- Poczekaj chwilę Jackson - odsunął go trochę na bok z czego nie był zadowolony ale nic nie powiedział.

- W świetle prawa możemy go oddać - powiedziałem unosząc jedną brew.
Napewno Jin był teraz w szoku.

- Czego oczywiście nie zrobię ale nie wszyscy muszą o tym wiedzieć - uśmiechnąłem się do policjanta.

- Nie - odpowiedział od razu.

- Oh..okej - powiedziałem udając obojętnego.

- Jackson - mój przyjaciel znowu zaczął kleić się do swojego crusha a ja usiadłem i założyłem nogę na nogę czekając na to aż pęknie.
Co po paru minutach oczywiście nastąpiło muszę częściej zapraszać mojego przyjaciela czasem jest przydatny.

- Dobra, dobra - powiedział odpychając od siebie natrętnego mężczyznę.

- Tylko go ode mnie zabierzcie - zakrył twarz swoją służbową czapką no dobra próbował ale i tak udało nam się zobaczyć lekko zaczerwienione uszy i mały uśmiech.

- Pan jest czerwony - brzdąc pokazał na niego palcem.

- Czekam w samochodzie - szybko i zgrabnie ominął temat i pognał w stronę wyjścia.

- Więc idziemy? - Jackson jako najmniej mający z tą sprawą wspólnego też musiał jechać.

No bo kto będzie denerwował Marka?
I no nie zostawię go w moim domu.
Ponownie...
To był największy błąd jaki mogłem popełnić..

- Okej możemy iść - pokiwałem głową.

- Czekaj - popatrzyłem na różowo włosego który trzymał już przebranego blondynka..
Jak to się stało..?

- Wszystko dobrze Joonie? - zapytał.

- Nie, oczywiście, że nie - zacząłem kręcić głową.

- Więc chodźmy - powiedział po czym pocałował mój nos i razem z brzdącem poszedł w stronę drzwi.

- Też tak chcę - usłyszałem smutny głos swojego przyjaciela.

- Mark na ciebie czeka - zaśmiałem się i pokazałem na drzwi.

- Myślisz, że w ogóle mam szansę? - zapytał nie kryjąc obawy jaka się w nim zebrała.

- Wiesz jeśli nie spróbujesz to się nie dowiesz - poklepałem go plecach dodając otuchy.

- Wierzę w ciebie - uśmiechnąłem się do niego.

Kiedy wszyscy byli już na dworze zamknąłem drzwi na klucz i wziąłem go do kieszeni.

- Jedziemy tym? - czerwono włosy od razu zacmokał ustami z rezygnacją.

- Przecież już tym jechałeś - brązowo włosy popatrzył na niego unosząc brew.

- Racja - zaśmiał się.

Jechaliśmy prawię godzinę.
Zaparkowaliśmy przed niewielkim szarym budynkiem który obok siebie miał boisko sportowe i mały plac zabaw.
Wysiedliśmy z samochodu i przeszliśmy przez furtkę.
Mark zapukał w drzwi.

Otworzyła niska dziewczyna w zielonych włosach.
- Dzień dobry, mogę w czymś pomóc? - czekała na odpowiedź z naszej strony.
Cała nasza czwórka stała jak kołki na małym chodniczku i w sumie nie wiedzieliśmy co mamy powiedzieć.
Mały blondynek który teraz wtulał się we mnie lekko się spiął.

- Szukamy pani Beai - Mark zabrał głos.

- Zaraz zawołam proszę wejść - zaprosiła nas do środka.
Staliśmy w korytarzu który był dość duży.
Przyciągnąłem Jina do siebie czując, że nie jest mu komfortowo w tym miejscu.
Mały blondynek też spiął się i bardziej się we mnie wtulił.
Dziewczyna zniknęła za rogiem i po chwili wróciła z niską pomarszczoną kobietą.
Nikogo nie obrażam...
Ja tylko stwierdziam fakty..
Nie będę jej opisywał...
Była po prostu stara..

- O panie Mark! - uśmiechnęła się do niego i od razu podbiegła go przytulić.

- Przepraszam bardzo - czerwono włosy uprzedził kobietę i sam przytulił policjanta.
Mark widząc to po prostu się uśmiechnął.

-..ym przepraszam a pan to kto? - zapytała używając nie miłego tonu, a ja poczułem, że różowo włosy ściska moją dłoń.

- Jego chłopakiem - Jackson powiedział nie przejmując się nieprzyjemnym tonem starszej kobiety.

- Tak oczywiście - teraz przyjęła ton typowej sekretarki.

- W jakiej sprawie tu dziś przyszedłeś? - zapytała brązowo włosego.

- A tak - zaśmiał się nerwowo.
Podał jej świstek papieru i wskazał na małego brzdąca trzymanego prze ze mnie.

- O znalazł się! - uśmiechnęła się co wyglądało bardzo sztucznie.
Poszła w naszą stronę i chciał zabrać małego blondynka z moich rąk na co oczywiście nie pozwoliłem.

- Przepraszam, ale proszę go oddać - kobieta nawet nie próbowała być miła.

- Nie zamierzam go pani oddać - powiedziałem i oddałem blondynka w ręce mojego męża.

- Nie masz prawa - krzyknęła w moją stronę.

- Wiem więcej o prawie niż myślisz - uśmiechnąłem się do niej kpiąco i skrzyżowałem ręce na piersi.

- Wiem więcej o prawie niż myślisz - uśmiechnąłem się do niej kpiąco i skrzyżowałem ręce na piersi

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

______________________________________

Hej wam
Dziś jakoś późno ale mam nadzieję, że to nie problem.
Pewnie będą jakieś błędy ale jest późno i sama średnio widzę także pozdrawiam 😅😂
A także mam nowe opowiadanie
"Druga szansa" zachęcam do czytania.
Do następnego ❤️

Rodzinka jak z obrazka °•Yoonmin/Namjin•°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz