- Czyli mam ci go oddać? - różowo włosy zaśmiał się cicho, był lekko zestresowany.
-...No na to by wyszło..- pokazał mi świstek papieru.
Było to zdjęcie małego blondynka, z numerem telefonu i prośbą o szybki kontakt jeśli mały chłopiec zostanie przez niego gdzieś zauważony.
Pod zdjęcie było jeszcze jedno słowo "You"
Nie zrozumiałem o co chodzi naszemu policjantowi, ale nie zamierzam oddać naszego małego brzdąca z powrotem do pani Beai.- Nie - powiedziałem na wstępie.
- Namjoonie...- usłyszałem smutny głos różowo włosego..
Zakuło mnie w sercu i od razu przytuliłem go do siebie uważając oczywiście na małego chłopca który też tulił się do Jina.- Nie chce nigdzie iść.. - zabrzmiało pociąganie nosem.
- Chce zostać z wami - blondynek podniósł głowę i spojrzał na mnie smutno.
- Nigdzie cię nie oddamy słoneczko - Jin zaczął głaskać uspokajająco po głowie.
- Tak skarbie zostaniesz z nami - uśmiechnąłem się łagodnie i starłem łezkę z jego policzka.
- Mark no popatrz na nich - starł niewidzialną łzę.
- Idealne małżeństwo, przytul mnie - oczy zaczęły mu łzawić i oczywiście uwiesił się na brązowo włosym.
- Jedziemy z nim - powiedziałem tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Ale ja nie mogę - brązowo włosy mówił próbując odsunąć od siebie natrętnego prawnika.
- Poczekaj chwilę Jackson - odsunął go trochę na bok z czego nie był zadowolony ale nic nie powiedział.
- W świetle prawa możemy go oddać - powiedziałem unosząc jedną brew.
Napewno Jin był teraz w szoku.- Czego oczywiście nie zrobię ale nie wszyscy muszą o tym wiedzieć - uśmiechnąłem się do policjanta.
- Nie - odpowiedział od razu.
- Oh..okej - powiedziałem udając obojętnego.
- Jackson - mój przyjaciel znowu zaczął kleić się do swojego crusha a ja usiadłem i założyłem nogę na nogę czekając na to aż pęknie.
Co po paru minutach oczywiście nastąpiło muszę częściej zapraszać mojego przyjaciela czasem jest przydatny.- Dobra, dobra - powiedział odpychając od siebie natrętnego mężczyznę.
- Tylko go ode mnie zabierzcie - zakrył twarz swoją służbową czapką no dobra próbował ale i tak udało nam się zobaczyć lekko zaczerwienione uszy i mały uśmiech.
- Pan jest czerwony - brzdąc pokazał na niego palcem.
- Czekam w samochodzie - szybko i zgrabnie ominął temat i pognał w stronę wyjścia.
- Więc idziemy? - Jackson jako najmniej mający z tą sprawą wspólnego też musiał jechać.
No bo kto będzie denerwował Marka?
I no nie zostawię go w moim domu.
Ponownie...
To był największy błąd jaki mogłem popełnić..- Okej możemy iść - pokiwałem głową.
- Czekaj - popatrzyłem na różowo włosego który trzymał już przebranego blondynka..
Jak to się stało..?- Wszystko dobrze Joonie? - zapytał.
- Nie, oczywiście, że nie - zacząłem kręcić głową.
- Więc chodźmy - powiedział po czym pocałował mój nos i razem z brzdącem poszedł w stronę drzwi.
- Też tak chcę - usłyszałem smutny głos swojego przyjaciela.
- Mark na ciebie czeka - zaśmiałem się i pokazałem na drzwi.
- Myślisz, że w ogóle mam szansę? - zapytał nie kryjąc obawy jaka się w nim zebrała.
- Wiesz jeśli nie spróbujesz to się nie dowiesz - poklepałem go plecach dodając otuchy.
- Wierzę w ciebie - uśmiechnąłem się do niego.
Kiedy wszyscy byli już na dworze zamknąłem drzwi na klucz i wziąłem go do kieszeni.
- Jedziemy tym? - czerwono włosy od razu zacmokał ustami z rezygnacją.
- Przecież już tym jechałeś - brązowo włosy popatrzył na niego unosząc brew.
- Racja - zaśmiał się.
Jechaliśmy prawię godzinę.
Zaparkowaliśmy przed niewielkim szarym budynkiem który obok siebie miał boisko sportowe i mały plac zabaw.
Wysiedliśmy z samochodu i przeszliśmy przez furtkę.
Mark zapukał w drzwi.Otworzyła niska dziewczyna w zielonych włosach.
- Dzień dobry, mogę w czymś pomóc? - czekała na odpowiedź z naszej strony.
Cała nasza czwórka stała jak kołki na małym chodniczku i w sumie nie wiedzieliśmy co mamy powiedzieć.
Mały blondynek który teraz wtulał się we mnie lekko się spiął.- Szukamy pani Beai - Mark zabrał głos.
- Zaraz zawołam proszę wejść - zaprosiła nas do środka.
Staliśmy w korytarzu który był dość duży.
Przyciągnąłem Jina do siebie czując, że nie jest mu komfortowo w tym miejscu.
Mały blondynek też spiął się i bardziej się we mnie wtulił.
Dziewczyna zniknęła za rogiem i po chwili wróciła z niską pomarszczoną kobietą.
Nikogo nie obrażam...
Ja tylko stwierdziam fakty..
Nie będę jej opisywał...
Była po prostu stara..- O panie Mark! - uśmiechnęła się do niego i od razu podbiegła go przytulić.
- Przepraszam bardzo - czerwono włosy uprzedził kobietę i sam przytulił policjanta.
Mark widząc to po prostu się uśmiechnął.-..ym przepraszam a pan to kto? - zapytała używając nie miłego tonu, a ja poczułem, że różowo włosy ściska moją dłoń.
- Jego chłopakiem - Jackson powiedział nie przejmując się nieprzyjemnym tonem starszej kobiety.
- Tak oczywiście - teraz przyjęła ton typowej sekretarki.
- W jakiej sprawie tu dziś przyszedłeś? - zapytała brązowo włosego.
- A tak - zaśmiał się nerwowo.
Podał jej świstek papieru i wskazał na małego brzdąca trzymanego prze ze mnie.- O znalazł się! - uśmiechnęła się co wyglądało bardzo sztucznie.
Poszła w naszą stronę i chciał zabrać małego blondynka z moich rąk na co oczywiście nie pozwoliłem.- Przepraszam, ale proszę go oddać - kobieta nawet nie próbowała być miła.
- Nie zamierzam go pani oddać - powiedziałem i oddałem blondynka w ręce mojego męża.
- Nie masz prawa - krzyknęła w moją stronę.
- Wiem więcej o prawie niż myślisz - uśmiechnąłem się do niej kpiąco i skrzyżowałem ręce na piersi.
______________________________________
Hej wam
Dziś jakoś późno ale mam nadzieję, że to nie problem.
Pewnie będą jakieś błędy ale jest późno i sama średnio widzę także pozdrawiam 😅😂
A także mam nowe opowiadanie
"Druga szansa" zachęcam do czytania.
Do następnego ❤️
CZYTASZ
Rodzinka jak z obrazka °•Yoonmin/Namjin•°
FanficMałżeństwo Kim po wieczornym spacerze przez park dostają pod swoje własne drzwi małą niespodziankę, po zobaczeniu małego przybysza nie mogą go tak po prostu zostawić. Tylko czy sprawdzą się w roli rodziców? Jeśli przeczytasz i się nie spodoba to wyp...