8. Dzień z sąsiadami.

360 15 2
                                    

- Namjoon - powiedziałem spoglądając na niego byłem trochę zestresowany.

- Tak? - zatrzymał samochód na czerwonym świetle i popatrzył na mnie.

- Chcesz dokończyć rozmowę z rana prawda? - zapytał mnie, a ja tylko pokiwałem głową na potwierdzenie.

- Czytasz mi w myślach? - zapytałem lekko się śmiejąc.

- Może - odezwał się mój mąż z uśmiechem po czym wrócił wzrokiem na ulicę.

- Porozmawiamy o tym w domu dobrze? - chwycił moją dłoń i złączył nasze palce po czym uśmiechnął się łagodnie.

Po parunastu kolejnych minutach wjechaliśmy na naszą posesję.
Był już wieczór.
Dopiero kiedy zaparkował, puścił moją dłoń i wysiadł z samochodu zrobiłem to samo kierując się do małego śpiącego brzdąca
Czarno włosy odpiął go już z fotelika i teraz trzymał go na rękach.

- Joonie - zwrócił na mnie cała swoją uwagę, nadal się uśmiechał.

- Weź Jimina ja wszystko wniosę - oddał mi malca i pocałował mnie w czoło kierując się do napchanego bagażnika.

Wziąłem klucze i pognałem do drzwi wejściowych otworzyłem je i zaświeciłem światło, od razu kierując się do naszej sypialni.

Ściągnąłem Jiminowi kurtkę, czapkę i jego małe buciki przebrałem w coś luźniejszego i przykryłem kocykiem odchodząc jeszcze podałem mu jego ulubioną przytulankę i zamknąłem ostrożnie drzwi. Poszedłem w stronę samochodu.

- Pomóc ci Namjoonie? - zapytałem swojego męża który niósł kolejne pare toreb ze sobą.
Zaśmiał się i pokręcił głową w zaprzeczeniu, ale i tak postanowiłem mu pomóc.
Zostało ich tylko parę więc
wziąłem całą resztę zamykając bagażnik i skierowałem swoje kroki spowrotem do domu.

Po odłożeniu wszystkich toreb do jednego pokoju gościnnego, rozpakuje je później, wróciłem do kuchni w której czarno włosy gotował wodę.
Stałem chwilę przy framudze wpatrując się w niego, był piękny i wspaniały a nie robił właściwie nic szczególnego..

- Skarbie? - z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mojego męża, on też się we mnie wpatrywał.

- Zamierzasz nadal tak patrzeć czy podejdziesz do mnie? - zaśmiał się pokazując mi swój piękny uśmiech razem z uroczymi dołeczkami.
Parsknąłem śmiechem.

- Po prostu nadal nie mogę się nadziwić jak na ciebie trafiłem - uśmiech nie schodził mi z twarzy kiedy podchodziłem jeszcze bliżej.
Zmniejszyłem odległość między nami od razu tuląc się do wyrzeźbionej klatki piersiowej mojego męża.

- Też nie mogę uwierzyć że takie szczęście jak ty mnie spotkało - pocałował mnie w czubek głowy.
Trwaliśmy w tym uścisku dopóki nie usłyszeliśmy gwizdu czajnika.

Wyciągnąłem kubki po czym włożyłem do nich torebki z herbatą które wcześniej musiał wyciągnąć Namjoon.
Czarno włosy nalał wrzątek po czym zabrał naczynia i skierował się do stołu w jadalni
Kiedy usiedliśmy znowu zabrał głos.
- Więc - popatrzył w moją stronę.

- Chciałeś rozmawiać - nadal się uśmiechał dodatkowo chwycił moją dłoń i zaczął gładzić jej wieszch kciukiem.
Nie wiedziałem jak mam to powiedzieć
Myślałem nad tym przez chwilę.

- Wiesz myślałem o tym żeby...może został już z nami.. - podniosłem na niego swój wzrok.

- Ale przecież już mi obiecywałeś, że ze mną zostaniesz - jego uśmiech się poszerzył
Eh... Nie wiem czy może udaje głupiego czy chce mnie zdenerwować.
Uderzyłem go wolną ręką w tył głowy parsknąłem śmiechem.

Rodzinka jak z obrazka °•Yoonmin/Namjin•°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz