29. Chore brzdące

233 11 15
                                    

Obudziłem się dość wcześnie rano.. szczerze tylko tak myślałem bo zaraz zadzwonił mój budzik który od razu wyłączyłem..nie chciałem obudzić moich skarbów.
Dziś muszę się stawić w biurze po odbiór ważnych dokumentacji...
Nie byłem z tego faktu zadowolony..

Wyszedłem zabierając uprzednio ubrania z mojej szafy i przebrałem się w łazience.

Zszedłem w dół chcąc zrobić sobie kawę tak jak zawsze.
Zobaczyłem na wyspie kuchennej mój kubek z ziarenkami kawy w środku, obok niego była przyklejona karteczka.

"Żabciu śniadanie do pracy masz w lodówce nie zapomnij go zabrać, miłego dnia ❤️"

To było bardzo urocze z jego strony..nie wiem czym sobie na niego zasłużyłem..

Odwróciłem karteczkę i napisałem krótką notkę
"Dziękuję skarbie ❤️"

Nalałem wody do czajnika i czekałem...
W tym czasie mój telefon zaczął wibrować.

Dzwoni "Wściekły Chińczyk 🦊"

- Nie pomyliła ci się godzina? - zapytałem od razu po odebraniu.

- Co? Namjoon to ty? - zapytał jak gdyby pierwszy raz od bardzo dawna mnie słyszał..

-..osłabiasz mnie...- usłyszałem szmery.

- Sorry stary to przez przypadek - zaśmiał się nerwowo.

- Kochanie kto to? - słychać było drugi głos.

- Mhm, ta...to ja już kończę, pozdrów go ode mnie - powiedziałem - I mam nadzieję, że będziesz mógł dziś chodzić - po czym się rozłączyłem.

- Pf - prychnąłem i zaśmiałem się cicho.
Usłyszałem gwizd czajnika co oznaczało, że mogę już zrobić moją wyczekiwaną kawę.

Po wypiciu kawy zabrałem wszystkie potrzebne rzeczy i dokumenty oraz swój telefon.
Wyszedłem z domu zamykając zamek i biorąc swoje klucze.
Tak mieliśmy 2 pary kluczy.
Niekiedy każdy z nas wracał wcześniej od drugiego i musiał jechać specjalnie po klucze..to było męczące.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wstałem trochę obolały, czując ciężar na swoim brzuchu, leżał tam mały blondynek..który zaciskał mocno powieki..miał czerwone poliki i...widać było krople potu na jego czółku...
Przeczesałem jego włosy do tyłu, wstałem i wziąłem go na ręce.

- Myszko..- powiedziałem cicho.

- Boli mnie tu - wskazał na swoją czoło i wtulił się w moją szyję.
Chodziłu mu pewnie o głowę...moje małe biedactwo..

Wszedłem do kuchni i otwarłem jedną z górnych szafek..z lekami...tak... jedną były aż 4...mam Namjoona pod dachem.

Ale teraz była jeszcze osobna półka na leki dla Jimina.
Wyciągnąłem jeden z syropów, na zbicie gorączki.

- Chodź skarbie weźmiesz lekarstwo dobrze? - mały chłopiec podniósł głowę.

- Mhm - wyciągnąłem łyżeczkę.

- Powiedz Aaa - uśmiechnąłem się do blondynka.

- Aaaa - otworzył buzię i połknął zawartość łyżki.

- Ble..- powiedział i wystawił język, oraz słabo się uśmiechnął.

- Nie dobre? - zaśmiałem się i przytuliłem blondynka.

- Nie - pokręcił głową.
Odstawiłem wszystko na miejsce i ruszyłem z powrotem do pokoju.
Położyłem go na łóżko, przykryłem jego kocykiem i chciałem iść do kuchni żeby zrobić nam coś do jedzenia.

- Mamo...- odwróciłem się i zobaczyłem siedzącego brzdąca przytulającego żółtego pluszaczka.

- Co się dzieje myszko? - usiadłem obok.

Rodzinka jak z obrazka °•Yoonmin/Namjin•°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz