15. Koniec zabawy

264 12 16
                                    

Mama i tata poszli z panią.
Powiedzieli mi, że zaraz wrócą...
Ale zostawili pana policjanta i czerwonego pana..
Był trochę dziwny

Przyszedł do nas jeden z moich kolegów z którym się tutaj bawiłem i zapytał czy chce się z nim bawić ale mama i tata powiedzieli, że dziwny wujek Jackson i pan Mark będą mnie pilnować.
I nie mogłem z nim pójść..
Był smutny ale obiecałem, że nigdzie nie pójdę

- Mały - dziwny czerwony pan obok mnie kucnął.

- Chcesz iść się z nimi pobawić? - zapytał mnie i się uśmiechnął.

Dziwny wujek był bardzo miły.
I już nie był taki dziwny.
Zabrał mnie za rękę i poszliśmy na boisko bawić się z moimi kolegami.
Bardzo lubię dziwnego czerwonego wujka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Szliśmy dość jasnym korytarzem przypominającym trochę korytarz szpitalny
Kiedy Jimin pobiegł do Jacksona Jin od razu chwycił moją dłoń idąc za kobietą w stronę jak myślę jej biura.

Kobieta przystanęła przy drewnianych drzwiach wyciągając kluczyk i przekręcając go otworzyła je wchodząc do środka.
Zapraszając także nas.
Zamknąłem drzwi i usiadłem na krześle zaraz obok mojego męża.
Kobieta wzięła głęboki wdech.

- Na początku chciałabym bardzo podziękować, że zajęliście się naszym podopiecznym - uśmiechnęła się w naszą stronę.

- I bardzo przepraszam za nie miłe powitanie ze strony pani Beai naszej kucharki.

- Z czego się dowiedziałem pani nie było w pobliżu kiedy to ona pilnowała dzieci - spojrzałem na kobietę która nerwowo przełknęła ślinę.

- Ja miałam bardzo ważny wyjazd służbowy a dwie dziewczyny który mi tu pomagały nie za bardzo polubiły nową kucharkę więc wzięły wolne...- podrapała się nerwowo po karku.

- I widzę, że You bardzo was polubił - zmieniła nastrój... I spojrzała raz na mnie a potem zatrzymała wzrok na moim mężu, poczułem dziwne ukłucie, chwyciłem go za rękę splątując nasze palce na co on tylko się do mnie uśmiechnął.

- Możemy wiedzieć czemu mówicie na nasze małe słoneczko You? - różowowłosy zapytał.

- Ah.. oczywiście - uśmiechnęła się znowu...

- Wiedzą panowie, że nasz mały blondynek nie ma imienia prawda..? - zapytała ale to było raczej pytanie retoryczne z jej strony więc kiedy nikt jej nie odpowiedział postanowiła kontynuować.
Wstała z krzesła.

- Może najlepiej zacząć od tego, że nasz mały podopieczny pojawił się pod naszymi drzwiami, nikt nie wiedział skąd tak dokładnie się wziął próbowaliśmy szukać jego biologicznej matki albo ojca ale na próżno największą wadą było to, że większość rodzin które go przygarnęły uważała go za trudne dziecko i za każdym razem naszego chłopca spotykał zawód ze strony jego nowych "rodziców" - powiedziała smutniejąc.

- Nikt nie umiał wymyślić mu pasującego do niego imienia więc przez większość czasu dzieci wolały na niego "ty" co wcale nie było dla niego miłym doświadczeniem, starszaki wymyśliły żeby zwracać się do niego"You" to też było po prostu zwracanie się do niego na ty ale nikt tak tego nie mówił po jakimś czasie przyjęło się to jako jego tymczasowe imię - zakończyła monolog i usiadła z powrotem na krzesło.

- Rozumiem - powiedziałem.

- Więc kiedy możemy go adoptować? - różowowłosy zapytał nie czekając na inne wypowiedzi z naszej strony.

- Nie pozwalam na adopcje - powiedziała z neutralnym wyrazem twarzy.

- Przepraszam ale co? - tym razem ja zapytałem niedowierzając własnym uszom.

- Dlaczego niby masz czelność jeszcze tak mówić - różowowłosy wstał z miejsca bardziej ściskając moją rękę i krzyknął w stronę kobiety.

- To nie jest takie proste panowie - pokręciła głową.

- Muszę mieć wszystkie dokumentacje - powiedziała drapiąc się po brodzie.

- Joonie - mój mąż spojrzał na mnie błagalnym spojrzeniem
Uśmiechnąłem się i pocałowałem w czoło.

- Ile potrzeba na to czasu? - zapytałem wprost granatowłosą kobietę.

- Więc..- zaczęła mówić ale przerwał jej głośny trzask i krzyki starej wrednej kucharki jak już zdążyłem się dowiedzieć.

Razem z moim mężem pobiegliśmy do źródła wrzasków i zobaczyłem to.
Moje małe słoneczko które teraz płakało a nad nim tą starą wredną prókwe.
W tym momencie zamachnęła się..
Podbiegłem razem z Jinem.
Różowo włosy zabrał blondynka na ręce i mocno go przytulił.
Ja zaś chwyciłem nadgarstek wrednej kucharki.
Zastanawiało mnie tylko jedno gdzie ten rudy imbecyl i jego nowy chłopak.

- Chce pani uderzyć małe dziecko? - zapytałem nie kryjąc pogardy w stronę kobiety.

- Ten wstrętny bachor rozwalił mi kolejny talerz - krzyknęła w stronę blondynka.

- To trzy letnie dziecko - powiedziałem.

- Namjoonie - usłyszałem głos mojego męża więc odwróciłem głowę napotkałem kucajacego różowowłosego obok talerza.

- Ten talerz jest cały gorący - powiedział smutno patrząc teraz czy mały blondynek nie ma czerwonych bąbelków na paluszkach.

- Poparzył się przez panią, jest pani z siebie zadowolona? - puściłem nadgarstek kobiety i podszedłem do mojego męża i małego brzdąca który miał całe czerwone oczka.

- Już w porządku - pogłaskałem go po głowie.

- Mhm - pokiwał głową i wtulił się bardziej w szyję różowłosego.

Popatrzyłem na drzwi przy których stała granatowo włosa kobieta.

- On tu nie zostanie, zabieramy go ze sobą - powiedziałem tonem nie znoszącym sprzeciwu.

- Nie zostanie z wami dłużej - pokręciłem głową.

- A ona - wskazałem na wredne próchno które teraz masowała sobie nadgarstek.

- Ma stąd zniknąć jutro - powiedziałem.

- Ale to nie zgodne z prawem - granatowo włosa zaczęła podchodzić bliżej.

- Znam prawo głupia babo - prychnałem, wziąłem Jina za nadgarstek i poszedłem w stronę wyjścia nie zważając na krzyki dwóch okropnie głośnych bab.

- Wolno ci tak Joon? - różowowłosy popatrzył na mnie z lekkim strachem.

- Uwierz skarbie wszystko będzie dobrze - pocałowałem go w skroń i zadzwoniłem po taksówkę.
Jackson będzie mi się jutro grubo tłumaczył.

- Wszystko załatwię - powiedziałem i pogłaskałem blondynka po czym pocałowałem go w czubek głowy.
Usłyszeliśmy jeszcze ciche ciągnięcia nosem które zapewne należało do małego chłopczyka który wtulił się tym razem w moje ramię.

Usłyszeliśmy jeszcze ciche ciągnięcia nosem które zapewne należało do małego chłopczyka który wtulił się tym razem w moje ramię

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

______________________________________

Hej wam
Jednak znalazłam chwilę więc daje rozdział, znajcie mą dobroć 😂😅

Namjoon w końcu postawił sprawę jasno.

Mam nadzieję, że jeszcze nie śpicie
Proszę o zostawienia czegoś po sobie np może gwiazdki albo komentarza
Miłego weekendu 🥺
Do następnego ❤️

Rodzinka jak z obrazka °•Yoonmin/Namjin•°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz