- Możemy pośpiewać – zaproponował po raz kolejny Dameron. Od dłuższego czasu szukali czegoś, czym mogliby zabić nudę podczas podróży. Do celu dzielił ich jeszcze spory kawał drogi, a jeżeli chcieli mieć pewność, że w razie problemów, gdyby mieli uciekać, nie mogli zużyć w tę stronę ogniw nadświetlnych. Tym sposobem byli skazani na przydługą terapię grupową. – Pamiętam kilka dobrych przyśpiewek z lat, kiedy uczyłem się na pilota. Nauczę was.
- Wciąż nikt nie chcę słuchać, jak skrzeczysz – powiedział Ren, który wraz z dziewczyną od kilkunastu minut pochylali się nad mapami gwiazd w poszukiwaniu najdziwniejszych nazw.
- Nie wypowiadaj się w imieniu innych...
- Nie chcemy – rzucili równocześnie Rey i Finn.
- Wasza strata – burknął Poe i zaczął nucić melodię, do której lata temu śpiewał z matką. W międzyczasie przekręcił przekrzywione lusterko, służące pilotom do kontrolowania, co działo się za nimi w kokpicie. Nakierował je na siedzącego z tyłu Huxa. Ten przeglądał się w blaszanej ścianie i walczył ze swoimi włosami. – Ty tam w kącie, szykujesz się na randkę, albo spotkanie z kochankiem szturmowcem?
Armitage przerwał to, co robił i powoli odwrócił się w stronę Damerona. Jego wyraz twarzy rozbawił Poe równie mocno, jak jeden niesforny pęk włosów, który sterczał w mu przeciwną stronę niż cała reszta.
- Już wiem, dlaczego nakładałeś tyle żelu.
- Muszę prezentować się jak generał, a na razie wyglądam jak siedem nieszczęść.
- Siedem to szczęśliwa liczba.
Odpowiedzią Huxa było pokręcenie głową i powrót do użerania się z fryzurą. Poe dostrzegł w lusterku, którego nie zamierzał aktualnie przestawiać z rudzielca, że ten spoglądał sporadycznie w jego kierunku.
- Na pewno nie pośpiewamy? – zapytał pilot.
- Nie. – Tym razem odpowiedzieli mu wszyscy.
- Dobra, wyjdźcie z własną inicjatywą, ja się poddaję.
- Macie jakieś marzenia względem przyszłości?
- Przeżyć – odezwał się Finn, którego widzieli wyłącznie nogi zwisające z wyższej kondygnacji kokpitu.
- W dalszej przyszłości.
- Nie umrzeć – rzucił Ren. Poe zaśmiał się, widząc piorunujące spojrzenie dziewczyny.
- Wiecie co, nieważne. Chciałam rozkręcić rozmowę, ale jak nie współpracujecie, nie będę się wtrącać.
- A co oczekujesz usłyszeć? – Chyba nikt nie spodziewał się, że to właśnie Armitage by się odezwał. Poe wyprostował się, gdy mężczyzna znalazł się kilka centymetrów od niego. Oparł się barkiem o krawędź szyby i ściany. – Ja mogę powiedzieć, że modlę się, abym nie wylądował w więzieniu na Echo. Chyba, że wcześniej mnie zabiją.
- Dzięki, atmosfera rzeczywiście się poprawiła. – Rey zapadła się w swoim fotelu.
- Nie ma, za co – mruknął generał i ruszył w stronę wyjścia z kokpitu. Poe odprowadził go wzrokiem. Więzienie. Tylko na taką przyszłość mógł liczyć, co było jedyną słuszną opcją. Pilot zaczął bębnić palcami po uchwycie steru. Ile zostało im czasu? Jeśli mieli cieszyć się misją bez komplikacji, maksymalnie doba. Potem Najwyższy Porządek zostanie oddany w ręce koalicji planet i Dameron może już nigdy więcej nie usłyszeć wzmianki o Armitage'u.
- Rey, przejmiesz na chwilę dowodzenie? – zapytał, wstając.
- Jasne. Na szczęście lecimy prosto.
CZYTASZ
✔ I Can't Lose You // Reylo // Gingerpilot // Star Wars
Ciencia FicciónNic nie będzie takie jak wcześniej. Czas podjąć decyzje, które mogą przesądzić o losie galaktyki. Co, jeśli nie ma czegoś takiego jak dobro i zło? Najwyższa pora odkryć samego siebie, więc próbuj iść dalej, tylko pamiętaj, czyny zawsze mają swoje ko...