Kylo obudził chłód, który owładnął jego ciało, powodując niekontrolowane dreszcze. Mężczyzna rozchylił powieki. Nad sobą ujrzał blaszany sufit, a przechylając głowę w bok, zrozumiał, że znajdował się w klaustrofobicznym pomieszczeniu, a dokładnie na jego podłodze. Powoli zaczął się podnosić, ciągle trzęsąc się jak galareta.
Poza odgłosami, które sam wydawał, nie słyszał niczego innego. Ewentualnie do jego uszu dobiegał szum wiatru. Ren rozejrzał się dookoła. Jedynym źródłem światła było wąskie poziome okno, które ciągnęło się przez całą długość przeciwległej ściany. Pod nim znajdowały się panele z różnymi przyciskami i dźwigniami. Wszystko to wydawało mu się znajome, ale dopóki nie podszedł do szyby i nie wyjrzał na zewnątrz, nie potrafił połączyć faktów.
Wraz z momentem spojrzenia na szalejącą za oknem zamieć, dotarło do niego, że właśnie stał w Maszynie kroczącej. Powalonej maszynie kroczącej, na samym środku niczego. Mężczyzna przeklął na całe gardło i ruszył do wyjścia. Spodziewał się, że drzwi stawią opór, dlatego zdziwił się, gdy te roztworzyły się przy najlżejszym nacisku mocy.
Kylo wyskoczył na śnieg, w którym natychmiast zapadł się niemal do kolan. Przez chwilę przepełniały go gorycz i irytacja, rozgrzewają jego ciało. Minusowe temperatury nie dały jednak o sobie zapomnieć. Mężczyzna zaczął trząść się jeszcze bardziej. Mimo to brnął w śniegu, dopóki nie wyszedł zza ściany maszyny kroczącej i nie dojrzał w oddali, ledwo zauważalny zarys gór, w których znajdowała się obecna kryjówka rebeliantów.
- Chyba sobie żartujecie – syknął. Już wiedział, dlaczego nie blokowali przed nim drzwi. Wiedzieli, że pozostawienie go bez cieplejszego okrycia z dala od bazy, było wystarczającym utrudnieniem. Ren skrzyżował ręce na piersi i spuścił głowę, zawracając do wnętrza starej maszyny.
W takich chwilach żałował, że nie był wyprutym z emocji potworem. Miał ochotę ich zabić, wszystkich, bez wyjątku. Zdawał sobie jednak sprawę, że miałby wyrzuty sumienia, dlatego od razu porzucił tę myśl.
Kylo zamknął za sobą drzwi, aby do środka nie wdzierało się więcej zimnego powietrza, po czym strzepał z siebie śnieg i usiadł na przekrzywionym fotelu przy szybie. Nieważne jak bardzo starał się nie myśleć o chłodzie, drżał coraz mocniej. Po kilku minutach nachylił się i przytulił do swoich nóg.
Bardziej od niskich temperatur doskwierała mu świadomość, iż gdzieś tam Ruch Oporu pozostał bezbronny i narażony na niebezpieczeństwo, a to wszystko za sprawą Rena. Pomijając już fakt, że nie powinien tam w ogóle przylatywać, w tej chwili powinien być z nimi.
- To oni mnie tu wsadzili – mruknął, tworząc wokół siebie obłok pary. – Ale nie wiedzą, z czym zamierzają się zmierzyć.
Mężczyzna wyprostował się gwałtownie, a następnie zerwał z krzesła. Zaczął chodzić po pomieszczeniu. Z jednej strony, aby się ogrzać, a z drugiej, by odepchnąć od siebie natrętne myśli. Nie chciał tego przyznać, ale prawda była taka, że obawiał się o Rey i Leię. Po chwili dodał do tego grona Chewbaccę i o dziwo Damerona.
Od tak dawna się o nikogo nie martwił, że zdążył zapomnieć, jak okropne było to uczucie.
Nagle jego umysł wypełniło przekonanie, że wszystko było w porządku. Nienaturalna fala spokoju przedarła się przez jego głowę. Wraz z nią zdołał poczuć na ułamek sekundy obecność Rey.
Ren uśmiechnął się niekontrolowanie. Kto inny byłby w stanie to zrobić, jeśli nie ona?
- Dzięki, ale wiem, że to nieprawda – powiedział w nadziei, że mogła go jeszcze usłyszeć.
***
- I co? – zapytał Finn. – Nie żeby Ren mnie interesował...
- Na szczęście miałeś rację. Ben odpuścił sobie spacer przez zamieć – wtrąciła Rey, po czym ruszyła w dalszą drogę. Dziękowała w duchu, że Finn zostawił ją w spokoju. Szła przez hangar, w którym panowało wielkie wzburzenie. Wszyscy przygotowywali się do opuszczenia bazy. Widziała krzątającego się przy Sokole Chewbaccę w towarzystwie Lei. Nie tam kierowała swoje kroki. Przez moment chciała pobyć w samotności.
CZYTASZ
✔ I Can't Lose You // Reylo // Gingerpilot // Star Wars
Science FictionNic nie będzie takie jak wcześniej. Czas podjąć decyzje, które mogą przesądzić o losie galaktyki. Co, jeśli nie ma czegoś takiego jak dobro i zło? Najwyższa pora odkryć samego siebie, więc próbuj iść dalej, tylko pamiętaj, czyny zawsze mają swoje ko...