36. Kylo Ren

153 13 1
                                    

Całą drogę na główny mostek dowodzenia, Kylo myślał tylko o tym, czy Rey była względnie bezpieczna. Mimo że wierzył w nią całym sercem, znał jej umiejętności i rozumiał, że mogłaby rozbroić kogokolwiek, kto by jej zagroził, nie potrafił skupić się na niczym innym. Nie mógł doczekać się chwili, gdy znów się spotkają.

Rozstali się kilka minut temu, a mężczyzna zdążył przekonać się o jednej rzeczy – już nigdy nie chciał się od niej oddalać. Niestety ku jego niezadowoleniu plan Huxa tego wymagał. Idący obok niego generał wydawał się pewny siebie, chociaż gdyby Ren zapragnął wejść do jego głowy, odczułby coś zupełnie odwrotnego.

Reemon nie był czuły na moc, za to wykazywał doskonałą celność. Mógł zestrzelić każdego każdą daną mu bronią. Blaster, czy armatka w myśliwcu. Korzystał ze wszystkiego, jak mistrz. Avan i Hiz byli jednymi z rycerzy umiejącymi posługiwać się mocą, ale z tego, co wiedział Ren, żaden z nich nie potrafił manipulować i odczytywać myśli innych. Pod tym względem Kylo nie musiał obawiać się, że przemyślenia na temat Rey wydostaną się poza jego czaszkę. Za to mógł oczekiwać, że jego czaszka zostanie roztrzaskana, a przypominało mu o tym uczucie bycia przepalanym na wylot gniewnym wzrokiem jego dawnego towarzysza.

Mężczyzna spojrzał kątem oka na idącego za nim rycerza. Avan, chodzący olbrzym w masce, za którą skrywała się twarz człowieka, który lata temu był jego jedynym "przyjacielem" w zakonie. Teraz widział tylko przykład idealnego rycerza bez duszy. W tym wszystkim najgorsza była świadomość, że Ren przyczynił się do tej przemiany. Nigdy nie przestał tego żałować.

Gdy weszli na mostek dowodzenia, Hux wyszedł przed nich i przy eskorcie swoich szturmowców zaczął rozmawiać z resztą załogi. Towarzyszył mu Reemon.

- Drogi Kylo, możemy wymienić kilka zdań na osobności? – Mężczyzna był tak pochłonięty rozmyślaniem nad Avanem, że nie zauważył, jak od drugiej strony podszedł do niego Hiz.

- Czemu nie, drogi Hizie. – We dwójkę odeszli na bok. Gigant w postaci Avana stał pośrodku pomieszczenia, patrząc w ich kierunku.

- Humor ci dopisuje.

- A jest powód, dla którego miałby nie dopisywać? – Kylo udał zaskoczenie. – Nie mów, że chcecie mnie zabić. Nie uwierzę w to.

Rycerz Ren zaśmiał się i ku zaskoczeniu Kylo, niespodziewanie zdjął swoją maskę. Odsłonił tym samym gęstą brodę i krzaczaste brwi, które zaczynały powoli się ze sobą łączyć. Głowę miał krótko ostrzyżoną.

- Chciałeś pochwalić się bujnym zarostem?

- Szanuję cię i uważam, że poruszany temat zasługuje na rozmowę twarzą w twarz. Zacznę od tego, jestem prawdopodobnie jedynym, który nie chce cię zabić.

- Mam ci za to podziękować?

- Nie musisz.

- Do czegoś ma przydać mi się ta wiedza?

- Chcę ci powiedzieć, że pod pewnymi warunkami, możesz uniknąć śmierci.

- Wiem o tym.

- Jesteś bardzo pewny siebie.

- Wiem o tym.

- To może się dla ciebie źle skończyć. Avan i Reemon nie mają tyle cierpliwości, co ja.

- Hiz, przejdź do rzeczy.

- Pojednanie rycerzy wchodzi w grę. Możemy współpracować i kontrolować Najwyższy Porządek.

- A jaką ja będę mieć z tego korzyść? Wam ugoda da wszystko, a mi?

- Nie zginiesz.

- Nie dość, że jesteś jedynym, który nie chce mnie zabić, to jesteś optymistą uważającym, że życie to nagroda. Podaj mi realną zaletę wzięcia twojej propozycji pod uwagę.

✔ I Can't Lose You // Reylo // Gingerpilot // Star WarsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz