Zanim Kylo znalazł się na planie astralnym, czekał na Rey przy windzie. Nie zorientował się, że przez ten cały czas Avan go śledził. Powinien go usłyszeć, albo zobaczyć. Fakt, że tak wielki i ociężały człowiek zdołał umknąć uwadze Rena źle świadczył o jego wytrenowani, lub z drugiej strony świadczyć mógł o wybitnych zdolnościach rycerza. Zaatakował go znienacka. Wepchnął do najbliższego pokoju i zanim mężczyzna dobył miecza, już go nie potrzebował.
Stał w ogrodzie ćwiczebnym zamku na obrzeżach stolicy Vaulty. Planety, na której lata wcześniej Kylo poznał Avana. Ren zacisnął dłonie w pięści i zaczął okładać się nimi po głowie. Musiał się obudzić, ale jego wysiłki okazały się zbędne.
- Przestań to robić – odezwał się Avan, wychodząc z budynku po prawej stronie placu, który dookoła otoczony był domami, nie dając żadnej drogi ucieczki. Kylo skarcił się w myślach. Nie zamierzał uciekać.
- Czyli przez ten cały czas po wypadku mogłeś się tutaj przenosić?
-Gdyby nie, już dawno bym cię zabił. – Facet szedł w jego kierunku. Zatrzymał się dopiero w odległości mniej więcej dziesięciu metrów.
- Cały ty.
- Tylko tutaj jest jak dawniej.
Mężczyzna przyznał mu rację. Twarz jego dawnego przyjaciela była w nienaruszonym stanie. Posiadał parę oczu, włosy rosnące na całej głowie i żadnych blizn z incydentu. Nawet ubrany był – Ren zresztą tak samo – w ten sam strój, w jakim kiedyś tutaj trenowali razem. Czarna toga z kapturem i złotymi wstawkami.
- Czemu mnie tu sprowadziłeś? Chcesz porozmawiać w cztery oczy. – Słaby żart, zważając na realny stan rycerza.
- Będziemy walczyć!
- Avan, daj spokój.
- Tu są równe szanse – mówiąc to, facet stanął na jednej nodze, a drugą wykonał niespecjalnie szybkie kopnięcie. Kylo poczuł energię wokół siebie. Fala mocy uderzyła w niego i odrzuciła do tyłu. Zdołał utrzymać się na nogach. – Chyba, że już nie pamiętasz.
- Nie miałem wielu okazji do pojedynkowania się we śnie, więc nie, nie pamiętam.
- Twoja strata!
Avan ruszał się szybciej, niż wskazywałby na to jego rozmiar. To była główna zaleta planu astralnego. Tam jedyną bronią, jakiej się używało, była moc. Facet wykonywał ruchy rękoma i nogami, wciąż trzymając się w dużej odległości od Rena, który starał się unikać niewidzialnych przedłużeń jego ciosów. Dopiero gdy otrzymał solidne uderzenie pod żebra, które pozbawiło go tchu, przestał odczuwać głęboko zakopaną nostalgię do tego miejsca.
- Sam tego chciałeś. – Splunął śliną. Ren natarł na Avana. Gdy się rozpędził, wyprostował ręce i rozstawił je na boki. Nagle zaczął hamować, sunąc butami po żwirze. Gdy wyczuł moment, w którym jego podeszwy znalazły oparcie na podłożu, wytrącił się z równowagi i przekręcił na bok, zakreślając ramieniem obszerny łuk. Specjalnie upadł na ziemię.
Świst przeszył powietrze. Nie było to byle wyładowanie energii, a prawdziwy piorun. Skrząca wstęga pruła wprost na Avana. Facet próbował zrobić unik, ale cios był zbyt szybki. Rycerz padł na kolana. Kylo patrzył na niego, strzepując z szaty pył.
- Kłamałeś. Tutaj już nie jest, jak dawniej. Kiedyś nie próbowalibyśmy się pozabijać – powiedział. Avan wzruszył ramionami.
- Wtedy jeszcze nie miałem powodu.
Kylo zaczerpnął moc. Zacisnął pięści i powoli uniósł ręce, aby móc je z powrotem opuścić i tym samym wgnieść rycerza w ziemię. Jednak sięgając po energię, zorientował się, że uciekała mu przez palce. Mężczyzna uniósł spojrzenie i zrozumiał, dlaczego tak się działo.
CZYTASZ
✔ I Can't Lose You // Reylo // Gingerpilot // Star Wars
Ficção CientíficaNic nie będzie takie jak wcześniej. Czas podjąć decyzje, które mogą przesądzić o losie galaktyki. Co, jeśli nie ma czegoś takiego jak dobro i zło? Najwyższa pora odkryć samego siebie, więc próbuj iść dalej, tylko pamiętaj, czyny zawsze mają swoje ko...