Hux wbił wzrok w leżącego na podłodze wodza. Z zaskoczeniem odkrył, że czuje się bezbronny i słaby. Powinno być na odwrót. W końcu to on powalił mężczyznę, który chciał się go pozbyć. To on miał przewagę, którą każdy na jego miejscu by wykorzystał. Co więc powstrzymało go przed przestrzeleniem głowy Kylo Rena. Pozbyłby się jednego problemu i po tak wielu latach ciężkiej pracy zająłby należne mu miejsce. Jednak właśnie te wszystkie lata starań, godziny spędzone nad studiowaniem taktyk wojennych, życie poświęcone idei stworzenia podporządkowanej sobie galaktyki nauczyły go racjonalnego myślenia. Można powiedzieć, że od dziecka uczył się, by nie ulegać chwili. Z takich sytuacji trzeba ugrać jak najwięcej korzyści, a posiadanie przy sobie silnego mocą ucznia Snoke' a i zapatrzonej w niego głupiej dziewczyny, było właśnie taką sytuacją. Ogłuszenie Kylo było niezbędne do zachowania życia, nie miał innego wyjścia. Strach, który odczuwał jedynie utrzymywał go w przekonaniu, że postąpił prawidłowo. Ren stanowił na swój sposób jego własnego ochroniarza. Działał impulsywnie, lecz nie ingerował w jego wojsko. Po prostu był i dzięki temu Hux miał wolną rękę. Daruje sobie miano wodza. Świadomość, że na tamtym miejscu zasiadała słabsza od niego osoba, nienadająca się na bycie generałem i nieznająca zasad rządzących światem uszczęśliwiała go.
Uwadze mężczyzny umknął fakt, że stojący po jego lewej stronie pilot celował w niego blasterem, który chwilę wcześniej podniósł spod ciała martwego szturmowca i otarł go z lepkiej krwi. Dopiero gwizdnięcie sprawiło, że Hux skierował na niego spojrzenie. Lufa wycelowana w jego pierś, nie wywołała w nim niczego poza rozbawieniem. Nie dało się ukryć, że nie tylko on mógł zaczerpnąć z tej chwili pewne korzyści. Pozbycie się dwóch głównych postaci Najwyższego Porządku za jednym zamachem, było zapewne marzeniem nie jednej osoby z Ruchu Oporu. Lecz drżąca ręka pilota zdradzała, że Hux nie będzie miał zaszczytu odejść z tego świata. Przynajmniej nie w tym momencie.
- Opuść broń! - krzyknął Poe. Hux zdał sobie sprawę, że ciągle trzymał karabin, którym nieświadomie celował w Rey. Nie miał zamiaru jej zabijać, póki mogła mu przynieść przewagę w wojnie. Dlatego też mężczyzna patrząc pilotowi w oczy nachylił się i odłożył blaster na podłogę. Dameron nie spuścił go jednak z muszki. Hux zmarszczył czoło.
- No bez przesady - warknął gniewnie. - Możemy się naradzić bez tego? - Wskazał głową na blaster. Rey stojąca dotąd w milczeniu krótkim; Uspokójcie się!
Żaden z mężczyzn jednak nie zareagował na jej prośbę, albo raczej na jej rozkaz. Dziewczyna przekręciła oczami i w tym samym momencie z paska przy stroju nieprzytomnego mężczyzny wystrzelił w górę miecz świetlny, który przeleciał przed Huxem i Poe zbijając ich z tropu. Na początku spojrzeli po sobie zdziwieni, gdy nagle miecz rozbłysnął w dłoni Rey.
- Robi się z tego kabaret - rzuciła. Kierując klingę czerwonego miecza to na jednego, to na drugiego.- Zachowajcie się jak dorośli i wymyślmy coś.
- Zaufaj mi - zaczął Poe. - Ten gość wykorzysta moment naszej nieuwagi, żeby nas zniszczyć.
Wtedy powietrze przecięła klinga czerwonego miecza i część blastera Damerona spadła ze szczękiem na ziemię. Tamten wbił w nią zaskoczone spojrzenie. Wypuścił z ręki resztę bezużytecznej broni.
- To pomyśl co zrobi z nami Kylo - uciszyła tymi słowami obydwóch mężczyzn. Hux patrzył na nią z podziwem. Dziwne, że mógł poczuć sympatię do bądź co bądź swojego wroga. - Zastanówmy się, co możemy z nim zrobić. - Zamilkła, lecz po chwili dodała. - Ustalmy to nim się obudzi.
- Proponuję, aby...
- Nie będziemy nikogo zabijać. - Dziewczyna przerwała Huxowi, który uniósł pytająco brew. - W taki sposób nie rozwiązuje się problemów.
CZYTASZ
✔ I Can't Lose You // Reylo // Gingerpilot // Star Wars
Science FictionNic nie będzie takie jak wcześniej. Czas podjąć decyzje, które mogą przesądzić o losie galaktyki. Co, jeśli nie ma czegoś takiego jak dobro i zło? Najwyższa pora odkryć samego siebie, więc próbuj iść dalej, tylko pamiętaj, czyny zawsze mają swoje ko...