Poe przeciągnął się na miękkiej kołdrze. Otworzył oczy, lecz pokój spowity był w całkowitych ciemnościach. Właśnie ten aspekt życia na okręcie kosmicznym najbardziej mu doskwierał. Nie mógł zostać obudzony przez promienie słoneczne, których rolę na statku spełniały podejrzanej jakości jarzeniówki.
Po omacku doczłapał się do włącznika światła znajdującego się przy drzwiach wyjściowych, po drodze zahaczając udem o kant biurka i kopiąc leżący na podłodze hełm, który odbił się od ściany budząc prawdopodobnie cały pobliski układ gwiezdny. Pomieszczenie wypełniło się mdłym blaskiem. Mężczyzna ziewnął i w kilku długich krokach przebył tę samą trasę z powrotem do łóżka. Otulił się w ciepłej pościeli i był gotowy znów oddać się w błogie senne objęcia, lecz jak to bywa z najcudowniejszymi planami, zawsze się walą. Metalowe drzwi uchyliły się wpuszczając do środka dźwięki wiecznie tętniącego życiem okrętu. Przez szparę wychyliła się głowa przyozdobiona rudą burzą włosów. Hux rozejrzał się uważnie po pokoju.
- Co to był za hałas? - zapytał ciągle skrywając się za wpół rozsuniętymi drzwiami. - Zniszczyłeś coś?
- Spokojnie kapitanie, okazało się, że hełm nie nadaje się do gry w piłkę - Hux zmarszczył czoło i spojrzał na wspomniany przedmiot. - Nie wejdziesz? - zapytał Poe rozbawiony zaskoczonym wyrazem twarzy Generała. Mężczyzna nie odpowiedział. Zamiast tego mruknął coś i zasunął drzwi. - Dobra, wystarczyło powiedzieć, nie.
Poe zrzucił z siebie kołdrę. Wściekł się, bo już nie był zmęczony. Zamiast tego odczuwał niepohamowany głód i chęć zdjęcia z siebie brudnych i przepoconych łachmanów. W owej sytuacji lepszym strojem dla Damerona wydawał się kostium szturmowca. Mężczyzna zwrócił uwagę na drugą parę drzwi skryta w rogu pokoju. O ile szklanego wejścia do garderoby nie można było przegapić, tak tamto ukryte i niepozorne przejście musiało prowadzić do łazienki. Pilot zsunął nogi na podłogę i odrzucił skundloną pościel niedbale na łóżko.
- Przynajmniej pozwolę sobie na prysznic - powiedział pod nosem. Potrafił przeżyć w nieświeżych ubraniach, lecz higienę traktował jak religię. - Nie dość, że najprzystojniejszy wśród rebeliantów, to też najczystszy...
- Co ty mówisz? - drzwi wejściowe znów się otworzyły i stanął w nich Hux, tym razem w pełnej okazałości, z rozpiętą do połowy koszulą. Właśnie użerał się z jednym z guzików. Posłał Poe krótkie spojrzenie i wszedł do środka. - Co w zasadzie robisz?
- A ty? - rzucił szybko. Rudowłosy uniósł brew i przechylił głowę.
- Ubieram się?
- Aaa, rozumiem... - Poe podparł ramiona na biodrach. Stał jak kołek na środku pokoju, gdy Hux zatrzymał się obok biurka. Mężczyzna spojrzał to na łóżko, to na Damerona, aż zatrzymał wzrok na drzwiach w rogu pokoju.
- Nie krępuj się - powiedział Hux. - Przyda ci się prysznic.
- Czy sugerujesz, że śmierdzę? - zapytał zmartwiony pilot. Wolał nie myśleć, jakie wrażenie robił na innych. Musiał być odrażający, skoro ktoś taki jak Generał Najwyższego Porządku, a wiadomo, że ci generałowie to obleśni ludzie, zwrócił mu uwagę.
- Oczywiście, że nie - oburzył się Hux. - Po prostu stwierdziłem, że tam szedłeś po tym, jak... - machnął ręką zrezygnowany. - Zresztą nieważne. Chcesz też założyć na siebie coś innego?
- Nie dam się ubrać w twoją sztywną jak kadłub x-winga koszulę, nawet o tym nie myśl - oburzył się Dameron, sprawiając, że Hux przewrócił oczami. Podszedł do garderoby, omijając przy okazji stertę porozrzucanych poprzedniego dnia przez Damerona ubrań. Mężczyzna wszedł do środka i po dłuższej chwili wyłonił się z czarną zwykłą koszulką. Rzucił ją pilotowi. Poe złapał miękki materiał sprawną ręką i cicho podziękował Huxowi, którego już nie było w pokoju. - Jak zwykle zniknął w najmniej spodziewanym momencie.
CZYTASZ
✔ I Can't Lose You // Reylo // Gingerpilot // Star Wars
Science FictionNic nie będzie takie jak wcześniej. Czas podjąć decyzje, które mogą przesądzić o losie galaktyki. Co, jeśli nie ma czegoś takiego jak dobro i zło? Najwyższa pora odkryć samego siebie, więc próbuj iść dalej, tylko pamiętaj, czyny zawsze mają swoje ko...