NIE TAK TO WSZYSTKO MIAŁO WYGLĄDAĆ.
Tyler naprawdę nie planował wplątywać się w kolejne konflikty, ale wyszło jak zwykle. Może po prostu problemy ciągnęły się za nim, dokądkolwiek poszedł.
Ale od początku:
Następnego dnia, kiedy normalnie wypadałby pierwszy maja, powinien już z samego rana ruszać do Rzymu. Jakkolwiek nie był zachwycony perspektywą ponownej podróży Rydwanem Nienawiści, to załatwiłoby sprawę najszybciej.
Przeszkoda numer jeden: żeby wypełnić te plany, musiałby najpierw wstać rano. A siedzenie do późnej nocy koło okna ani trochę nie pomogło.
Przeszkoda numer dwa, jeszcze gorsza: pojedynek, który wydawał się niewinny, ale wywołał spore zamieszanie.
To już dłuższa historia.
Około południa, może trochę później, Korynt z jakiś powodów tętnił życiem. Idąc drogą, Tyler uświadomił sobie, że dawno nie widział takich tłumów nawet w większych miastach. Dziwny zbieg okoliczności — zważywszy, że właśnie w Koryncie miał otworzyć się ten przeklęty portal.
Im dalej Tyler szedł, tym donośniejsza stawała się melodia, która zagłuszała liczne rozmowy herosów. Gdzieś w tłumie ktoś musiał grać na... chyba na lirze. Muzyka płynęła gładko, spokojnie, przez co tworzący się chaos nie wydawał się aż tak zły.
Normalnie Tyler nie zwracałby uwagi na przechodniów. Uważał jedynie, by nie natknąć się na Bellerofonta — przy czym spotkanie go tutaj było mało prawdopodobne, chyba nie miał specjalnie dużego pecha. Zamierzał jedynie znaleźć jakieś miejsce na uboczu, gdzie mógłby wezwać Starki i nie narazić miasta na zniszczenie w czasie jazdy.
No... ewentualnie narazić tę część, która by mu się nie spodobała.
Ale nagle pewna postać mignęła mu przed oczami i automatycznie zerknął w jej stronę, kiedy odeszła na bok.
Była parę metrów od niego — młodo wyglądająca dziewczyna z ciemnymi, lśniącymi włosami trzęsącymi się na plecach i ramionach przy każdym ruchu, ubrana w prostą białą sukienkę. Nie wyróżniałaby się szczególnie, gdyby nie rozglądała się nieustannie z niepokojem i gdyby jej oczy nie błyszczały taką inteligencją.
Tyler miał wrażenie, że gdzieś już ją widział. Po chwili sobie przypomniał — to ona kręciła się w pobliżu świątyni, przy której odbył się pojedynek dwójki herosów na śmierć i życie.
Teraz podeszła do jakiegoś mężczyzny stojącego tuż obok rogu. Po wymianie z nim kilku zdań rozejrzała się jeszcze raz, jakby za wszelką cenę chciała zapamiętać widok półbogów i legatariuszy w Koryncie, po czym ruszyła przed siebie w szybkim tempie. Nie minęła chwila, a ona zniknęła za zakrętem. Przechodząca grupa wyjątkowo wysokich herosów zaraz potem przesłoniła również mężczyznę.
I tyle Tyler ich widział.
Przynajmniej na pewien czas.
Jeszcze większy tłum zbierał się obok teatru. Choć przez wzgląd na różnorodność mieszkańców wymiaru starożytne państwa różniły się nieco od tych prawdziwych, dawnych, bo tknięto w nie szczyptę nowoczesności, zachowały większość pozorów. Przedstawienia stanowiące popularny sposób rozrywki za czasów Hellady wciąż się odbywały i wciąż nie brakowało widzów. To wyjaśniało niemałe zbiorowisko.
Tyler tylko raz zajrzał do greckiego teatru, do Aten. Nie z czystej ciekawości, a dlatego, że jedna dziewczyna strasznie nalegała. Koniec końców musiał się bardzo starać, żeby nie zasnąć. I od tamtej pory nigdy nie przyszedł na żadne inne przedstawienie. Ani nawet nie znalazł się tak blisko teatru jak teraz.

CZYTASZ
❝Po nici Ariadny❞ | Dwoje wybranych
Фанфик[Kontynuacja "Dwoje wybranych"] 𝐋𝐄𝐀 usiłuje zdobyć informacje. Jej najlepszym, a zarazem jedynym źródłem jest tajemnicza postać w pelerynie, którą spotyka co tydzień. Choć według Iris, bogini tęczy, poszukiwaniem ich nieprzyjaciółki Apate oraz po...