PO WYJŚCIU NA ZEWNĄTRZ NIE ZAINTERESOWALI SIĘ, by zamknąć za sobą drzwi. Po chwili one same trzasnęły — wystarczająco głośno, żeby zwrócić uwagę herosów siedzących przy stolikach, którzy błyskawicznie się odwrócili (jedni dyskretnie, inni nie za bardzo). Lea przejęłaby się tym bardziej, gdyby nie fakt, że Tyler z tą tajemniczą trójką zrobił wcześniej znacznie większe przedstawienie, które niewątpliwie wzbudziło zainteresowanie. Teraz nie dało się już pogorszyć sytuacji.
Dopiero kiedy zeszli na bok, dziewczyna podniosła wzrok. Zdążyła już opanować emocje (mieszankę szoku, wściekłości i ulgi), ale wciąż czuła się, jakby to wszystko było snem. Po dwóch latach wreszcie go zobaczyła. I był tak blisko. Nawet nie odepchnął jej ramienia.
Upewniła się, że nikt z przechodniów nie gapi się zbyt uporczywie, po czym spojrzała mu głęboko w oczy.
— Co ty tu robisz? — zapytał.
Naprawdę przyjemnie było usłyszeć jego głos. Miała ochotę potraktować to jako obrazę, rzucić ironiczne Też miło cię widzieć albo coś w tym stylu, lecz nie potrafiła się na to zdobyć. Nie mogła nawet oderwać od niego wzroku.
Tyler Clarke nie zmienił się znacząco, co przyjęła z pewną ulgą. Był równie wysoki jak zapamiętała, jeśli nie odrobinę wyższy, i w sumie przystojny — nigdy o tym zbyt intensywnie nie myślała, ale skłamałaby, gdyby próbowała temu zaprzeczyć. Rysy jego twarzy były ostre, ale regularne. Włosy miał trochę krótsze, jednak wciąż w tym czekoladowobrązowym kolorze, podobnym do Ikelosa. W jego ciemnych, niemal czarnych oczach pod wachlarzem niesprawiedliwe długich, gęstych rzęs malowały się dokładnie te same uczucia, które dopadły Leę na początku. Tyle że ona zdążyła je uspokoić. Tyler nie miał na to czasu.
Nawet przed dwoma laty nieczęsto widywała u niego takie zaskoczenie. Oczywiście bardzo się starał, by zachować opanowanie, ale wyglądał, jakby miał zaraz wybuchnąć i z trudem się powstrzymywał. Lei przyniosło to odrobinę satysfakcji.
Nie odpowiedziała. Puściła jego ramię, żeby swobodnie wspiąć się na palce i pocałować go w policzek.
A potem przypomniała sobie, że przecież jeszcze niedawno miała ochotę go zabić za to, co zrobił. Jej czoło przecięła wąska kreska, kiedy zmarszczyła brwi.
— To ja tu oczekuję wyjaśnień — odsunęła się i skrzyżowała ręce na piersi. — Jak mogłeś ot tak zniknąć? I dlaczego dowiedziałam się ostatnia? Jesteś kompletnie beznadziejny!
Tyler westchnął. Przez moment miała wrażenie, że się prawie uśmiechnął, ale ostatecznie pokręcił głową.
— To nie była moja decyzja.
— Akurat. Miałeś wybór.
Zacisnął usta, a dłonie wsadził do kieszeni, jednak nie zaprzeczył.
— Pod koniec bitwy w ogóle cię nie widziałem. Nie możesz mieć do mnie pretensji o...
— Czy ty się usprawiedliwiasz? — przerwała.
Popatrzył jej prosto w oczy.
— Tak.
Wzięła głęboki wdech. Nie musiała się już martwić, że zostanie przez kogoś dostrzeżona — w końcu nikt jej tu nie znał poza Tylerem, Felicią załatwiającą nocleg, Luisem i Larrym będącymi gdzieś daleko oraz Claire, która nie zdołała jej nawet poznać. No i Ikelosem, który podobno gdzieś się tu kręcił, lecz póki co nie zamierzał interweniować. A że robiło się coraz cieplej, zsunęła bluzę z ramion i ponownie zawiązała ją sobie w pasie.
— O bogowie — westchnęła, unosząc rękę, zanim Tyler ponownie się odezwał. — W porządku, ja...
I w tym momencie się zawahała. Nie wiedziała, od czego zacząć. Nie widzieli się tyle czasu i była wściekła, a jednocześnie szczęśliwa, spotykając go teraz. Jednakże mieli mnóstwo spraw do omówienia. Jak tu wybrać najważniejszą?
CZYTASZ
❝Po nici Ariadny❞ | Dwoje wybranych
Fanfiction[Kontynuacja "Dwoje wybranych"] 𝐋𝐄𝐀 usiłuje zdobyć informacje. Jej najlepszym, a zarazem jedynym źródłem jest tajemnicza postać w pelerynie, którą spotyka co tydzień. Choć według Iris, bogini tęczy, poszukiwaniem ich nieprzyjaciółki Apate oraz po...