[XII] 𝐋𝐔𝐈𝐒

62 15 0
                                    

LUIS PRZYZWYCZAIŁ SIĘ JUŻ, że większość pomniejszych bogów potrafi sprawić straszne problemy.

Mogłoby się to wydawać niedorzeczne. Skoro są pomniejszymi bogami, powinni mieć mniej mocy od Wielkiej Dwunastki. I, co za tym idzie, stanowić mniejsze zagrożenie. Ale to nie do końca tak działało. Nie w każdym przypadku. Trony na Olimpie przypadały po prostu szóstce dzieci tytana Kronosa (z wyjątkiem Hadesa, któremu nie dopisało szczęście i Hestii, która zrezygnowała) oraz gromadce najbardziej rozpoznawalnych bóstw, takich jak Ares, Hermes czy Afrodyta. Tymczasem wśród reszty zostało sporo innych potężnych, nieśmiertelnych istot. Często ich pomijano, nie rozpoznawano tak jak głównych bogów, co prowadziło do wielu nieporozumień, sprzeczek czy wojen. W końcu nie bez powodu Kronos i Gaja zyskali tylu sojuszników. Nawet część półbogów ze złości o niską pozycję jednego rodzica nieraz przechodziła na niewłaściwą stronę. I to był właśnie ten problem — zawsze jakieś niedoceniane bóstwo mogło się odezwać i wywołać zamieszanie, bo czuło się źle z powodu traktowania przez resztę olimpijskiej rodziny lub wyznawców.

Ale czasami to bóstwo mogło zrobić bałagan z zupełnie innego powodu, co zdarzyło się właśnie tym razem. Kiedy Luis pierwszy raz usłyszał o tej bogini od Lei, musiał się chwilę zastanowić, o kogo chodzi. Niejedna Olimpijka nosiła imię zaczynające się na literę A: Afrodyta, Atena, Artemida, Amfitryta. (Zapewne było ich więcej, ale nie znał wszystkich). Gdy już skojarzył, że chodzi o Ariadnę - od Tezeusza i od nitki — wydawało mu się dziwne, iż ze wszystkich możliwości akurat ona postanowiła zainteresować się tą sprawą. To znaczy — każdy bóg przejmował się pewnie portalem, ale większość wolała raczej założyć, że jakiś heros albo ktoś inny upora się z tym problemem. A była kreteńska księżniczka osobiście porozmawiała z Leą i udzieliła jej rad. Akurat ona. I dopiero teraz zaczynało to mieć sens.

— No? — głos Ikelosa podziałał całkiem rozbudzająco (jak na boga snów), wyrywając Luisa z rozmyślań.

Luis rozejrzał się pospiesznie. Wydawało mu się, że nie widzi niczego niepokojącego, ale nie mógł mieć stuprocentowej pewności. Nie chciał, żeby jakiś bardziej rozumny potwór ze zdolnością mowy usłyszał tę rozmowę.

Jednakże na jego oko wszystko było w porządku. Przechodnie nie wyglądali podejrzanie, nikomu z nich nie wystawała druga głowa ani nic dziwnego. W końcu Luis uznał, że może kontynuować.

— Lea kontaktowała się niedawno z Ariadną. To nie może być przypadek. Ona...

— Od rozstania z Tezeuszem rzadko ma zaufanie do herosów, tak — Ikelos wszedł mu w słowo, podrywając się nagle do góry. — Aha, zapomniałem jeszcze o jednym. Ale kontynuuj.

Te słowa na chwilę wytrąciły Luisa z równowagi. Był cień szansy, że wiedział, o co chodziło Ikelosowi. Z jednej strony sprawa była trudna i skomplikowana. Z drugiej jednak — chciał w końcu móc ją poruszyć, a nie bardzo wiedział, z kim może to zrobić. Wolał uniknąć wywoływania niepokoju wśród herosów, natomiast z pozostałymi znajomymi nie mógł oczywiście poruszać takich tematów. I choć wcześniej nawet nie przeszło mu przez myśl brać pod uwagę któregokolwiek boga, to teraz Ikelos wydał mu się idealny do takiej rozmowy.

Ale najpierw musiał skończyć jedno.

— Okej. Czyli Ariadnie zależy na sprawie portalu, skoro potrudziła się, by interweniować osobiście. A według mitu, dawno temu pomogła Tezeuszowi, dając mu nitkę...

— Właśnie — Ikelos uśmiechnął się.

Luis zmarszczył brwi. Teraz, po wypowiedzeniu pomysłu na głos, nie brzmiało to tak wspaniale.

❝Po nici Ariadny❞ | Dwoje wybranychOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz