~7~

247 9 1
                                        

Gdy podniosłam swój wzrok znad książki, po prostu nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Na moim łóżku, jakby nigdy nic, siedział sobie Syriusz Black.

-Co ty tu robisz? - spytałam.

-O skończyłaś? Super, kiedy chcesz się douczyć? - zignorował moje pytanie.

-Co? - spytałam zdezorientowana.

-No Lunio mówił, że masz problem z quidditchem, a mówił też o tej rozmowie dyrektora z Hooch.

-No tak... Myślałam, że załatwi to później - stwierdziłam w myślach. -A możesz mi najpierw odpowiedzieć na moje pytanie?

-A tak, jedna taka mnie tu wpuściła i powiedziała gdzie masz pokój, to teraz ty możesz odpowiedzieć mi - wyszczerzył się.

-Eh... Nie wiem, kiedy ty możesz?

-Przychodzę po ostatniej lekcji, więc nawet teraz - zastanowiłam się chwilę.

-A mamy miejsce do tego?

-Możemy poprosić panią Hooch o pozwolenie na boisko, jeśli powiemy, że chodzi o quidditch to się zgodzi.

-No dobra.

-To wstawaj - podał mi rękę, a ja z jego pomocą wstałam. Odłożyłam książkę, wzięłam miotłę i wyszliśmy z pokoju. Na szczęście nikogo nie było w Pokoju Wspólnym. Szybko znaleźliśmy profesor Hooch, która zgodziła się udostępnić nam boisko. Skierowaliśmy się tam. -Poczekaj na boisku, ja pójdę po rzeczy - pokiwałam głową i poszłam na boisko. Gdy już tam byłam zaczęłam się zastanawiać czemu po prostu nie odpuścić. Przecież jest dużo osób, które kochają quidditch, a moja wiedza na temat tego sportu ogranicza się do wiadomości po co jest złoty znicz. Jakby tego było mało to już kiedyś próbowałam się nauczyć zasad i nic z tego nie wyszło. -Jestem - z rozmyślań wyrwał mnie głos Blacka, który przyniósł jakąś skrzynię. -Gotowa? - spytał kładąc skrzynie pomiędzy nami.

-Chyba nie mam wyboru - odpowiedziałam patrząc niepewnie na chłopaka.

•••

-Super sobie radzisz - pogratulował mi Syriusz gdy zsiedliśmy z mioteł.

-Wątpię, zresztą nie zamierzam się dostać.

-Ale jesteś świetna, chociaż spróbuj, przecież szybko złapałaś zasady. - zaczęliśmy iść do zamku.

-Zobaczymy.

-Sophie! - słyszeliśmy oboje. Po chwili podbiegła do nas Victoria.

-To ja odłożę wszystko - stwierdził chłopak i odszedł od nas. Kiwnęłam głową na znak i zwróciłam całą swoją uwagę na ślizgonkę.

-Wszędzie Cię szukałam.

-Po co? Co się stało?

-Lupin Cię szuka, jak tylko zapytał Karen czy Cię widziała zaczęłyśmy Cię szukać
Nic Ci nie jest? - wytłumaczyła szybko.

-Nie, nic się nie stało, skąd w ogóle pomysł, że coś mogło?

-Bo zniknęłaś ty i Roy, bałyśmy się, że Cię dorwał.

-Spokojnie, nie martw się.

-Dobrze, jak coś to Lupin czeka na ciebie przez całą kolację w Wielkiej Sali, a ja lecę - przytuliła mnie mocno co odwzajemniam. -Uważaj na Roy'a.

-Dobrze - i pobiegła.

-Idziemy na kolację? - podszedł do mnie Syriusz.

-Myślałam, że już poszedłeś, ale skoro jesteś to czemu nie - stwierdziłam i skierowałam się na kolację.

|Siostra Zdrajcy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz