Syriusz sam nie wiedział czemu ostatnio cały czas znajdował się przy Sophie. Przez swój sen martwił się o nią. Lub bardziej o to, że jego sen może być po części prawdą. Tak. Przyznał to przed sobą. Przyznał, że Sophie nie była dla niego tylko przyjaciółką. Myślał nawet czy nie powiedzieć tego Remus'owi, w końcu to jego najlepszy przyjaciel, ale postanowił, że poczeka aż będzie po pełni, która miała niedługo nastąpić. Uważał, że w tej kwestii nie może liczyć na James'a więc z góry wykluczył go z kręgu osób, którym może powiedzieć. Jednak i tak jego duma nie potrafiła powiedzieć tych kilku słów na głos.
W ciągu kilku dni Syriusz zaczął zauważać kilka szczegółów - Sophie nie uśmiecha się przy nikim oprócz Bruce'a, jest co raz bledsza, ma gorsze oceny i często traci kontakt ze światem realnym, czyli nie reaguje na nic, nawet zdarzyło się, że kilka razy zemdlała na korytarzu. Za każdym razem była sama, więc to Syriusz ją zanosił do skrzydła uważając przy tym aby nikt go nie widział. Nie bał się o swoją reputację, a bardziej o to, że Sophie się dowie. Nie wiedział jak zareaguje i nie był chętny do sprawdzenia tego. Chwilę temu było tak samo. Właśnie wrócił do swojego pokoju po odniesieniu Sophie do skrzydła szpitalnego. Tym razem było gorzej niż poprzednio. O mały włos nie uderzyła głową o kamień. Black po raz pierwszy tak się bał o jej życie.
-Możemy pogadać? - zaskoczył go głos przyjaciela. James miał być teraz przy Remusie w skrzydle szpitalnym.
-Nie jesteś z Luniem? Miałeś mu dać lekcje.
-Peter je dał, my musimy pogadać - stwierdzenie, że Black był zaskoczony, byłoby dużym niedopowiedzeniem. Był w ciężkim szoku. Potter praktycznie nigdy nie był tak poważny, co wywoływało niepokój w Syriuszu.
-Więc, o czym chcesz pogadać? - próbował udawać, że nie rusza go poważny wzrok przyjaciela.
-To ty zanosisz Pettigrew do skrzydła?
-Z tego co wiem z Glizdogonem wszystko dobrze, chociaż ostatnio mniej się odzywa, może z nim o tym pogadasz? - widząc wzrok przyjaciela po prostu usiadł na łóżku i zrezygnował z prób skierowania rozmowy na inny temat.
-Wiesz, że chodzi mi o Sophie - ponaglił go Potter.
-Już nie jest dla ciebie przemądrzałym trollem? - wypomniał słowa przyjaciela sprzed kilku miesięcy trochę uszczypliwie.
-Czyli to ty? Podejrzewasz chociaż co jej jest?
-Mam pewne podejrzenia, ale nie jestem pewny.
-To na co czekasz? - spytał wstając jednocześnie z łóżka i biorąc różdżkę w dłoń.
-Nie rozumiem - postawa przyjaciela mocno go zaskoczyła. Spodziewał się nawet obelg, zamiast tego James ponaglił go, aby wstał i szedł za nim.
-To jakie są te twoje podejrzenia? - spytał po wyjściu z pokoju wieży Gryffindoru.
-Myśle, że to Harper, ale nie mam dowodu, a nawet pewności co dokładnie robi.
-Remus wie? - Syriusz pokręcił głową w zaprzeczeniu. -Bez niego nic nie zrobimy, żeby jej pomóc, musimy albo do niego iść i powiedzieć, albo poszukać w bibliotece - Black nie rozumiał czemu jego przyjaciel tak nagle zaczął interesować się Sophie, ale nie przeszkadzało mu to. Nareszcie poczuł, że nie jest sam w tej sytuacji. Poczuł niezwykłą ulgę. Połowa jego zmartwień, a przynajmniej spora ich część, nagle jakby gdzieś zniknęła. Opuściła go i miała nie wrócić. Nie wiedział co było powodem zmiany nastawienia swojego przyjaciela, ale jeśli tak miało zostać to on nie chciał tego psuć.
•••
Razem sprawdzili mnóstwo książek szukając czegokolwiek, jednak nie wiedząc dokładniej jak czuje się Sophie - nie mogli być niczego pewni. Jedyny ich ratunek to pójść do Lily. Remus mógł im pomóc, ale był nadal w skrzydle i miał tam zostać do pełni i jeszcze po niej. Zostało im szukać pomocy u ukochanej okularnika. Nie ważne jak trudne to mogło być zważywszy na fakt, że wierzyła w niewinność Harpera i cieszyła się widząc swoją przyjaciółkę szczęśliwą przy jego boku. Mimo swoich wątpliwość postanowili zaryzykować.
CZYTASZ
|Siostra Zdrajcy|
Fanfic"-No weź, nie powiesz, że nie było fajnie - podszedł do niej od tyłu gdy tylko założył koszulkę i przytulił śmiejąc się. -Wal się - odeszła od chłopaka tak szybko jak mogła." Co jeśli Peter miał siostrę? I co jeśli od piątego roku również będzie ch...