Stałam pod Wielką Salą, gdy w końcu usłyszałam głos dyrektora:
-Zanim zaczniecie ucztę, mamy jeszcze jedną osobę, przeniosła się po roku w Hogwarcie do Beauxbatons, ale wróciła i ze względu na to, że przez trzy lata dużo zapewne się zmieniło w jej charakterze będzie przydzielana jeszcze raz, proszę wejdź! - po krótkiej chwili weszłam do Wielkiej Sali, wszyscy się na mnie patrzyli, ale nie dałam po sobie poznać, że mnie to stresuje. Podeszłam do profesor McGonagall i usiadłam na stołku. Gdy założyła mi Tiarę przydziału usłyszałam głos Tiary w głowie:
-Och Panienka Pettigrew, dawno Cię nie było, ostatnio byłaś w Gryffindorze jeśli się nie mylę, ale coś się zmieniło... Coś poważnego się stało, strata kogoś ważnego, kłótnia i coś jeszcze... Widzę lojalność.. Ale Gryffindor nie jest najlepszym miejscem dla tak ambitnej dziewczyny, lecz nie chcesz iść do Slytherinu, hm... Tak już wiem gdzie pasujesz idealnie... - i po chwili ciszy Tiara wykrzyknęła. -Hufflepuff! - byłam w szoku. Wiedziałam, że Tiara może przydzielić mnie zupełnie gdzieś indziej, ale nie spodziewałam się, że to będzie Hufflepuff. Nie mam nic do tego domu, ale nie miałam z nim styczności, w sumie to trzy lata temu poznałam tylko osoby z Gryffindoru i ze wszystkimi domami miałam oczywiście lekcje, ale nie zwracałam na nie uwagi. Wstałam i skierowałam się do stołu domu borsuka. Jak tylko usiadłam Dumbledore wstał i powiedział:
-Czas zacząć biesiadę - gdy to powiedział na stołach pojawiło się mnóstwo jedzenia. Wszyscy zaczęli rzucać się na nie jak poparzeni. Ja wzięłam tylko trochę i zaczęłam jeść.
Gdy uczta się skończyła poszłam z prefektem i pierwszakami. W drodze prefekt zaczął mnie pytać o różne rzeczy:-Jestem Mark, czemu się przeniosłaś?
-Nie chce o tym mówić.
-A w jakim byłaś wcześniej domu?
-Gryffindor.
-A znasz tu już kogoś? - zaczynał mnie już denerwować.
-Tak - westchnęłam. Na moje szczęście byliśmy już pod Pokojem Wspólnym. Prefekt zaczął coś tłumaczyć pierwszakom, ale średnio go słuchałam. Jedyne na czym się skupiłam to jak się dostać:
-Żeby się dostać do pokoju wspólnego musicie wystukać rytm słów "Helga Hufflepuff" na drugiej beczce w środku drugiego rzędu o tak - mówiąc to otworzył wejście i wszedł, a wszyscy za nim. -Po prawej stronie są dormitoria chłopców a po lewej dziewcząt, od jutra plan zajęć można będzie wziąć z tablicy ogłoszeń - pokazał na tablicę przy kominku. -A teraz idźcie do dormitoriów - wszyscy się rozeszli. Gdy szłam do dormitorium czułam na sobie wzrok Marka, postanowiłam to jednak zignorować. Szukałam pokoju z moim imieniem i nazwiskiem na drzwiach, gdy je znalazłam słyszałam rozmowy za drzwiami. Weszłam do dormitorium. Wzrok trzech dziewczyn zwrócił się na mnie, a rozmowy ucichły. Jedna miała krótkie blond włosy do ramion i brązowe oczy, druga miała niebieskie oczy i brązowe włosy tak samo jak trzecia z tym wyjątkiem, że ta ostatnia miała jasne pasemka i ciemne oczy. Dziewczyna w blond włosach podeszła do mnie.
-Cieszymy się że jesteś u nas w pokoju, ja jestem Lucy Halee ta z pasemkami to Rose Clarke, a ta z brązowymi włosami to Elen Davies.
-Miło mi, ja jestem Sophie Pettigrew - rozejrzałam się i usiadłam na łóżku przy którym były moje rzeczy.
-Pettigrew? Tak jak ten pulchny chłopak co kręci się przy Huncwotach? - spytała Rose.
-Tak, to mój brat - dziewczyny zaczęły o czymś gadać a ja wzięłam piżamę i poszłam do łazienki.
Jak wyszłam dziewczyn nie było, ale słyszałam głosy w pokoju wspólnym więc podejrzewam że tam są. Nie czekając na nie położyłam się w łóżku. Po krótkiej chwili zasnęłam.•••
Poczułam jak coś mnie spycha z łóżka i po chwili wylądowałam na podłodze. Słyszałam śmiechy.
-Ten rok będzie zdecydowanie ciekawy - pomyślałam i podniosłam się z ziemi. -Która godzina? - spytałam przecierając oczy.
-Piąta trzydzieści, od szóstej do siódmej trzydzieści śniadanie, ale nie wiemy ile się szykujesz, bo Rose szykuje się od piątej - powiedziała Lucy.
-Rozumiem - rozejrzałam się, ale nie widziałam Elen. -A gdzie Elen?
-Poszła już, bo musiała wpaść do biblioteki.
-A spoko - wzięłam rzeczy na dzisiaj i poszłam do łazienki. Przebrałam się szybko, ogarnęłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Jak wyszłam Elen właśnie weszła do pomieszczenia.
-Huncwoci stoją pod Pokojem Wspólnym, trzeba będzie uważać jak będziemy wychodzić - jak tylko to usłyszałam wiedziałam, że pewnie czekali na mnie, zaczęłam się zastanawiać co chcą zrobić. Moje rozmyślania jednak przerwała Rose:
-Dziewczyny możecie zapisać tą datę w kalendarzu! - podeszła do swojego kufra i zaczęła czegoś szukać. -Nareszcie skończyłam się szykować przed siódmą - uśmiechnęła się.
-Brawo, nowy rekord - zaśmiała się Lucy, a Elen wraz z nią.
-Kto idzie ze mną po plan zajęć? - spytała Elen.
-Ja mogę - wstałam i podeszłam do niej. Dziewczyny wolały zostać więc wyszliśmy i skierowałyśmy się do Pokoju Wspólnego w ciszy. Podeszłyśmy do tablicy ogłoszeń i wzięliśmy cztery plany dla piątego roku. W pokoju wspólnym było kilka osób, ale jedna zwróciła moją uwagę. Był to oczywiście Mark patrzył się na mnie non stop. Postanowiłam, że zapytam dziewczyn co o nim wiedzą, nie ufam ludziom którzy są zbyt ciekawscy. Poszłyśmy już do dormitorium.
-Kurde, mamy dwie godziny eliksirów, Slughorn nie da mi spokoju - zaczęła rozmowę Elen.
-Czemu miałby nie dać Ci spokoju? - zapytałam.
-Bo jestem z nich słaba, po prostu koszmarna, zawsze mnie pyta, jeszcze mamy ze Ślizgonami, nie będę miała życia już po pierwszej lekcji.
-Mogę Cię nauczyć trochę, jestem z nich dobra.
-Serio? Mogłabyś? Byłabym taka wdzięczna.
-Jasne, możemy nawet usiąść razem.
-Normalnie Cię uwielbiam.
-Hm... Pomogę Ci jak powiesz co wiesz na temat Marka - spytałam, byłam ciekawa kim jest, nie ufam mu nawet jakby uratował kogoś ważnego dla mnie.
-Prefekta? Mało o nim wiem, możesz spytać Lucy, była jego dziewczyną, a Rose za nim latała, ale coś się stało i już go nie lubi.
-Dzięki, spytam - mówiąc to weszłam do dormitorium.
-O co i kogo spytasz? - zapytała Lucy pakując się.
-Ciebie i Rose o Marka - dziewczyna spojrzała na mnie jakby zobaczyła ducha.
-Po Lekcjach Ci opowiem wszytko, ok? Ale od razu mówię, że lepiej z nim nie gadać.
-Spoko, nie zamierzam z nim gadać, po prostu chce wiedzieć coś na jego temat - wzięłam swoją torbę i poszłam na śniadanie. Jak tylko podeszłam do wyjścia z Pokoju Wspólnego usłyszałam jakąś kłótnie, jakąś dziewczyna krzyczała i musiała być bardzo wkurzona, skoro słychać było jakby kogoś uderzyła. W sumie powinnam poczekać na dziewczyny, ale moja ciekawość wzięła górę. Gdy wyszłam od razu zrozumiałam co się stało.
[1031 słów]
CZYTASZ
|Siostra Zdrajcy|
Фанфик"-No weź, nie powiesz, że nie było fajnie - podszedł do niej od tyłu gdy tylko założył koszulkę i przytulił śmiejąc się. -Wal się - odeszła od chłopaka tak szybko jak mogła." Co jeśli Peter miał siostrę? I co jeśli od piątego roku również będzie ch...