~36~

66 3 0
                                    

Ostatnie zajęcia dobiegły końca. Pettigrew nie wiedziała czym była bardziej zmęczona - małą ilością snu czy unikaniem przyjaciół. W każdym razie miała ochotę tylko na chwilę odpoczynku od szybkiego chodzenia i uważania kto jest w pobliżu. Nie było jej to jednak dane. Dosłownie chwile przed wejściem do Pokoju Wspólnego została "porwana". Jej porywaczem był Seun, który w rzeczywistości odciągnął ją od wejścia i stanęli parę kroków obok.

-Opara, jak jeszcze raz mnie tak nastraszysz to zostaniecie bez kapitana - pogroziła mu palcem.

-Nie zostawiła byś nas - potargał jej włosy śmiejąc się.

-Co się stało, że chcesz mnie przyprawić o zawał?

-A to, że skoro musieliśmy odwołać trening to przepadła nasza rozmowa, więc przeniosłem trening na dzisiaj, nie sprawdzałaś tablicy? - Sophie oblał zimny pot. Faktycznie zapomniała ostatnio sprawdzać tablice ogłoszeniową w Pokoju Wspólnym, a gdy przypomniała sobie czemu o tym zapomniała to aż kręciło jej się w głowie.

-Przepraszam Cię, zupełnie zapomniałam jej sprawdzić.

-Nie martw się, będziesz gotowa za godzinę na trening?

-Tak, ale w takim razie muszę już iść - przytuliła go i zniknęła za beczkami, najszybciej jak potrafiła. Od razu zaczęła się szykować na trening. W końcu to będzie idealna okazja, żeby nie spotkać huncwotów. Myślała, że przygotowanie do treningu zajmie jej dłużej, jednak jeszcze przynajmniej dwadzieścia minut czekała w szatni. Wyszła chwilę przed rozpoczęciem się treningu. Na szczęście, bo mogła usłyszeć ciekawą rozmowę z trybun.

-Nic nie zrobiłem - doskonale znała ten głos. Roy grał spokojnego, ale słychać było zniecierpliwienie.

-Wiesz co zrobiłeś i to nie tylko mnie, zostaw mnie już - w tym momencie Sophie zdała sobie sprawę czemu Dorim odeszła z drużyny.

-Skoro tak chcesz spokoju to czemu tu przyszłaś?

-Mam sprawę do kapitana drużyny nie do ciebie.

-Już niedługo ja będę kapitanem, lepiej od razu załatwiaj wszystko u mnie - pewność z jaką to powiedział wzbudziła w Sophie i Darii niepokój.

-Co ty chcesz jej zrobić? - przerażenie w jej głosie było wręcz namacalne.

-Sama odejdzie, jak jej chłopak coś sobie zrobi to będzie zmuszona się nim opiekować, bo to przez nią, nie będzie miała czasu dla drużyny.

-Harper...? Jesteś chory, przecież on ją zabije - Sophie nie wiedziała o co chodzi, ale zaraz obok niej pojawił się Seun. Zanim się odezwał dał jej znać, że wie o co chodzi w rozmowie, którą podsłuchiwali.

-Roy, chyba Black już z tobą o tym rozmawiał - Seun mówił spokojnie, ale widać było złość w jego oczach. Mark chyba przejął się tym co przypomniał mu Opara, chociaż próbował to maskować.

-A co on mi zrobi? Może się bawić w jej bohatera i na tym się kończy.

-Myślałeś, że on sam do ciebie przyjdzie jak coś jej zrobisz? - Mark już nic nie odpowiedział tylko zszedł z trybun. Gdy tylko minął Sophie, ona podeszła do Darii.

-To przez niego odeszłaś z drużyny? - w odpowiedzi Dorim pokiwała jedynie głową. -Co on Ci zrobił?

-Możemy pogadać o tym sam na sam? - Pettigrew bez słowa poprowadziła koleżankę do szatni. -Groził mi, że śmierciożercy zajmą się moją rodziną.

-Czemu Ci groził?

-Bo dowiedziałam się o jego planach, jego i Harpera. Dokładniej to o planie jak Cię wywalić z drużyny. Od początku chcieli, żebyś zakochała się w Harperze i nie wiem, kim on jest, ale miał cię od siebie uzależnić, do tego stopnia że nie będziesz wiedziała co się dzieje wokół ciebie. Widziałam jak Roy płacił Harperowi, ale nie byłam wystarczająco cicho i grozili mi. Sophie oni obaj są śmierciożercami - dziewczyna była przerażona. Sophie czuła, że Bruce groził jej nie tylko słownie, ale nie chciała jej jeszcze bardziej stresować, więc nie dopytywała.

-Na pewno są śmierciożercami? Masz jakiś dowód?

-Pokazali mi znak na przedramieniu - Sophie sama była nieźle przestraszona. To znaczyło, że mogli być nieobliczalni, czyli ona też była w niebezpieczeństwie.

-Jesteś w stanie powiedzieć to Hooch? A najlepiej dyrektorowi? Wtedy obie będziemy miały ich z głowy.

-Tak, dam radę, ale proszę, idź ze mną, ja się boje sama chodzić po szkole.

-Oczywiście że pójdę z tobą, załatwimy to jak najszybciej, zaraz poproszę Seuna żeby poszedł po Hooch, a na razie chodź na boisko - dziewczyny wyszły z szatni. Po drodze na boisko Sophie poprosiła Oparę, aby poszedł pilnie po panią Hooch i dyrektora. Bez słowa pobiegł do zamku. Dziewczyny czekały na boisku, a reszta drużyny była jeszcze przy szatniach. Oczywiście poprosiła ich o to Sophie.

Nie musiały czekać długo. Po dwudziestu minutach Dorim już mówiła wszystko Hooch I dyrektorowi. Dodała więcej szczegółów i dokładniej opisała jak wyglądało spotkanie Harpera i Roy'a. Decyzja dyrektora była szybka - oboje mieli zostać wydaleni ze szkoły. Hooch zdecydowała, że da im więcej czasu na treningi skoro mają zmianę w składzie. Weiss ostatecznie został pałkarzem, a Dorim wróciła na swoją pierwotną pozycję. Jedyny kłopot sprawiał brak rezerwowych, ale mimo to Hooch pozwoliła im wziąć udział w meczu.

-Dorim, dzisiaj nie będziesz brała udziału w treningu, ale na następnym widzimy sie już w środę.

-Dobrze, dziękuję Sophie - Daria poszła w stronę zamku. Pettigrew nie była pewna jak sobie teraz poradzą. Nowa strategia, zmieniony skład. Jeszcze zaraz po meczu muszą szukać nowego rezerwowego.

-Będzie dobrze - pocieszył ją Opara widząc na jej twarzy niepewność. -Mamy najlepszą kapitan w porównaniu do innych domów, z tobą wygralibyśmy nawet bez jednego pałkarza - uśmiechnęła się na jego słowa. Zdecydowanie podniósł ją na duchu.

-Dobra! Zaczynamy trening, tym razem po mojemu - trochę bawił ją widok ich min. Jedni wyglądali na załamanych drudzy jakby się przestraszyli. Zdecydowanie cieszyła się, że wróciła.

•••

Do końca treningu zostało może pół godziny, ale mimo to drużyna zdawała się nie tracić zapału. Pettigrew była tym zadowolona. Oznaczało to, że podczas meczu również mogą być tacy zawzięci co powinno skutkować zwiększonym prawdopodobieństwem wygranej. Martwiły ją jedynie drobne luki w strategii, które będzie musiała jak najszybciej dopracować. Ale nie miała zamiaru robić tego sama. Połowa strategi została jednak zaplanowana przez Seuna.

-Sophie, kończymy już? - z zamyślenia wyrwała ją Sarah. -Bez Dorim nie mamy co dalej ćwiczyć.

-Tak, koniec już! - cała drużyna zeszła na boisko. Gdy wszyscy poszli się przebrać Seun i Sophie wzlecieli znowu w powietrze.

-To teraz możesz mi powiedzieć.

-Ty chyba się domyślasz, co?

-Cóż... Dużo do myślenia dał Harper i twój związek z nim, ta cała akcja w Wielkiej Sali co się na ciebie darł też trochę mi się obiła o uszy.

-Więc dużo tłumaczyć nie muszę. Okazuje się, że Roy chciał się mnie pozbyć z drużyny, zapłacił Harperowi, żeby mnie omotał. Do teraz nie wiem kim jest Harper i jak to zrobił nie używając eliksirów ani uroków.

-Nadal nie wiesz kim on jest?

-A ty wiesz? Może się podzielisz tą wiedzą?

-Czekaj, jak się od niego uwolniłaś? - Seun nie był pewny czy powinien jej mówić, ale z drugiej strony, bez wiedzy kim jest jej wróg jest w większym niebezpieczeństwie niż gdy była z nim w związku.

-Przyjaciele mi pomogli.

-Huncwoci też?

-No tak, a co? - wtedy zrozumiał czemu nie wiedziała. Może nie znał się z Huncwotami za blisko, ale wiedział co potrafili dla niej zrobić. I to go trochę martwiło.

[1139 słów]

|Siostra Zdrajcy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz