-A co?- Remus nie odpowiedział. Na moment zapomniał, że Syriusz również miał swój ciemny sekret.
-Nic, po prostu pytam.
-No to odpowiedź brzmi nie, zresztą ostatnio średnio gadamy - w jej głosie można było wyczuć zawód i smutek.
-Dlaczego? Wydawało mi się, że ostatnio często byliście razem.
-Tak, Syriusz podchodzi do mnie często, ale nic nie mówi, a jak zaczynam jakiś temat to odpowiada jakby nie obchodziło go za bardzo o co pytałam.
-Jestem pewny, że go to obchodzi.
-To jak to wytłumaczysz? Już odpuściłam sobie podchodzenie samej, bo jak mnie widzi to udaje posąg, nic nie mówi i nie rusza się.
-Ale nie chcesz urywać z nim kontaktu? - spytał bojąc się, że odpowie "tak". Wiedział, że wtedy Syriusz by tego nie przeżył. Już miał w głowie widok Syriusza zamkniętego w pokoju i siedzącego, ze smutną miną w łóżku obok ognistej.
-Nie, szczerze to wolałabym żeby ta przyjaźń przetrwała, ale nie wiem już jak z nim rozmawiać.
-Porozmawiać z nim o tym?
-No nie wiem, raczej sama to zrobię, ale jak nie dam rady to dam ci znać - chłopak pokiwał głową. Po chwili rozmowy, za namową mamy chłopaka, postanowili iść spać. Sophie w łazience nie spędziła długo, więc po dwudziestu minutach była gotowa do snu. Leżąc zastanawiała się jeszcze nad słowami Remusa i sytuacją z Syriuszem. Rozmyślając nad tym zasnęła.
•••
Następnego ranka Sophie obudziła się przed wszystkimi. Nie chcąc nikogo budzić, zaczęła czytać książkę na fotelu stojącym przy oknie. Jednak zanim zaczęła czytać otworzyła okno. Czuła przyjemny chłód na skórze. Miała wrażenie, że mogłaby zatopić się w fotelu i zostać tak na zawsze. Jednak nic nie trwa wiecznie. Po jakimś czasie po pokoju rozległo się pukanie. Sekundy później drzwi cicho skrzypnęły, a w nich pojawił się Remus.
-Już nie śpisz? - zdziwił się. -Jak długo? - podszedł do niej bliżej.
-Szczerze nie wiem, nie spojrzałam na zegarek - odłożyła książkę na stolik stojący obok i wstała z fotela. -Przyszedłeś zobaczyć tylko czy śpię czy coś konkretnego chciałeś?
-Głównie zobaczyć czy śpisz, ale też spytać co chcesz na śniadanie.
-Obojętne mi to, jestem wszystkożerna i nie mam uczuleń na jedzenie.
-To będę miał łatwiej - zaśmiał się trochę na określenie "wszystkożernej".
-Ty robisz śniadanie?
-Tak, zazwyczaj pierwszy wstaje więc ja robię śniadania, mama obiady, a tata kolacje.
-Macie fajny system żywieniowy - tym razem oboje się zaśmiali. -Pomóc Ci?
-Nie musisz, poradzę sobie - wyszedł z pokoju, a za nim Sophie. -Nie wolisz poczekać w pokoju?
-Wolę pomóc - uśmiechnęła się. W ten sposób zaczęli razem robić śniadanie. Na początku podzielili się na zadania dzięki czemu przygotowanie zajęło im jedyne dwadzieścia minut.
-Nigdy tak szybko nie skończyłem robić śniadania - zaczął siadając przy wyspie kuchennej gdzie siedziała już jego przyjaciółka.
-Teraz miałeś pomoc.
-I jestem naprawdę wdzięczny.
-Nie masz za co, w porównaniu do tego, co dla mnie robicie z chłopakami, to ja się nie odwdzięczę do końca życia - niewiele później na dół zeszli rodzice chłopaka.
-Dzień dobry dzieci, jak chcieliście to mogliście zjeść pierwsi.
-Woleliśmy poczekać - wytłumaczył Remus i usiedli razem do stołu. Śniadanie minęło w ciszy, od czasu do czasu przerywanej pytaniem o podanie czegoś. Po śniadaniu Sophie i Remus poszli do pokoju chłopaka. Zanim jednak weszli do pokoju zaczepiła ich Hope.
-Kochanie, mógłbyś iść dzisiaj na zakupy? Może weźmiesz ze sobą Sophie, przejdziecie się.
-Dobrze mamo, pójdę za chwilę - wszedł do pokoju gdzie blondynka już na niego czekała. -Chcesz pójść ze mną na zakupy?
-Jasne, chętnie zobaczę okolicę - uśmiechnęła się do niego. -Od razu idziemy?
-No... Jeśli chcesz to możemy nawet teraz - był zdziwiony jej entuzjazmem. Gdy wyszła się przebrać, przyszło mu do głowy, że mogło to być związane z jej zakazem. Kiedyś mu wspominała, że nie może wychodzić z domu i wyjątkiem jest Hogwart. Przypomniał sobie też jak zwierzyła mu się, że cieszy ją każde wyjście na świeże powietrze i jak często łamie ten zakaz, przez co często ma kłopoty w domu.
Jej entuzjazm był tak zaraźliwy, że przez chwilę sam się cieszył z tego wyjścia. Jednak szybko mu minęło. Przypomniał sobie, że jak tylko wyjdzie z domu to, tuż za rogiem, może spotkać mugoli którzy zawsze go wyzywają. Jego rodzina nie miała złej reputacji ani nic z tych rzeczy, ale jako dziecko nigdy nie mógł bawić się z rówieśnikami. Dlatego też w Hogwarcie tak trudno było mu zacząć przyjaźń, która i tak przyszła niespodziewanie od strony Jamesa i Syriusza. Natomiast w miasteczku w którym mieszkał miał opinie dziwaka. Domyślał się, że nie bili go tylko ze względu że nie wiedzieli czemu był "dziwny". To przezwisko dostał bo go nie znali i widzieli go tylko z bliznami.
-Idziemy już? - jego rozmyślania przerwała Sophie, która była już gotowa do wyjścia. W odpowiedzi pokiwał głową i zeszli wspólnie na dół. Po założeniu butów i kurtek wyszli. Sophie szła spokojnie obok Remusa i rozglądała się na wszystkie strony. Chłopak nie mógł powstrzymać uśmiechu gdy widział jej minę. Zachowywała się jak dziecko, które dopiero poznaje świat. -Chciałabym mieszkać w takim miejscu, masz tutaj niedaleko las i pola - mówiąc to była trochę zasmucona.
-A ty co masz wokół swojego domu? - spytał chociaż wiedział, że może ją to tylko bardziej zasmucić.
-Ja mam zniszczoną trawę, morze i skały. Chociaż to jest za oknem, bo normalnie to podobno nie wychodzę z domu - uśmiechnęła się tajemniczo czym zdziwiła Remusa.
-Podobno? To ma związek z twoim uciekaniem?
-Możeee - przeciągnęła ostatnią literę. -Ale ty nic nie wiesz - położyła palec do ust dając mu znać, żeby nikomu nie mówił i zaśmiała się, a Remus z nią.
-Myślałem, że tym razem nie wrócisz - usłyszeli obok siebie. Natychmiast przestali się śmiać i spojrzeli w tamtą stronę. -Z tej twojej szkoły dla dziwaków - chłopak w ich wieku zaczął do nich podchodzić z dwoma innymi.
-Odpuść sobie, przerabialiśmy to tysiąc razy - Remus był już zirytowany chociaż nie przebywał przy mugolu długo.
-Przesadzasz, ja tylko chcę Cię poznać - uśmiechnął się sztucznie. -I twoją piękną koleżankę - przeczesał włosy chcąc spodobać się Sophie.
-Remi, on chce być ładny? - szepnęła do przyjaciela na tyle głośno żeby mugol usłyszał. Lupin powstrzymał się od śmiechu, ale nadal został mu nikły uśmieszek.
-Po co ty w ogóle tu wracasz? Na twoim miejscu nie chciałbym wracać do miejsca gdzie nie masz nawet znajomych.
-A z tobą ktoś chce się przyjaźnić? - Lupin był zaskoczony. W Hogwarcie Sophie była dość nieśmiała i nie lubiła się kłócić, a teraz była wylewna jak James.
-Wszyscy mnie lubią, zresztą on jest taki słaby że baba musi go bronić - zaczęli się śmiać ale szybko przestali.
-Remi po prostu nie gada z idiotami, ja lubię się pośmiać.
-W tej szkole dla dziwaków są sami idioci, nie dziwne, że musicie wyjeżdżać daleko, nikt by z wami nie wytrzymał - w chłopaku już się gotowało. Był czerwony ze złości. Lub z zimna.
-Raczej ty tutaj jesteś idiotą skoro nie znajdujesz normalnych argumentów do sprzeczki, którą sam zacząłeś.
-Masz szczęście, że nie biję dziewczyn, bo byś się nie obudziła - próbował być groźny, ale wywołał u dziewczyny tylko cichy chichot.
[1139 słowa]
CZYTASZ
|Siostra Zdrajcy|
Fanfiction"-No weź, nie powiesz, że nie było fajnie - podszedł do niej od tyłu gdy tylko założył koszulkę i przytulił śmiejąc się. -Wal się - odeszła od chłopaka tak szybko jak mogła." Co jeśli Peter miał siostrę? I co jeśli od piątego roku również będzie ch...