Zdecydowanie za szybko minęła przerwa świąteczna. Chociaż co się dziwić skoro większość czasu płakałam, uczyłam się i ignorowałam listy od chłopaków. Było ich dużo. Za dużo. Codziennie dostawałam przynajmniej dwa. Wracając. Jutro przyjeżdżają wszyscy po przerwie, a dzisiaj jest pełnia, więc będę musiała się przedostać jakoś do pokoju życzeń. Wymyśliłam, że przyjdę tam jeszcze przed ciszą nocną, a teraz szykowałam się, żeby już wyjść. Na szczęście Filch nie pilnuje, żeby wszyscy wrócili do siebie na czas i mogłam szybko się tam dostać. Będąc tam usiadłam na kanapie i wyciągnęłam na stoliczek obok eliksir, który przygotowałam wcześniej. Oczywiście musiałam tam dodać jeszcze liść który miałam nadal w ustach, ale to nie było wielkim kłopotem.
Denerwowałam się. To bardzo trudne zmienić się w animaga i nawet nie wszystkim czarodziejom się to udało. Jednak skoro już zaczęłam cały proces trzeba go też skończyć.
Z każdą minutą coraz bardziej ściskało mnie w żołądku. Robiło się coraz ciemniej co znaczyło zbliżającą się pełnię. Czyli już za parę minut spróbuję animagii. Nie wiedziałam czy jestem bardziej zestresowana czy bardziej podekscytowana. Na pewno jedno z dwóch. W końcu może się nie udać. Wtedy będę miała kłopoty. Wtedy mogę skoczyć z wieży astronomicznej. W każdym bądź razie już był czas, żeby zacząć. Ręce zaczynały mi się trząść gdy dodawałam do wywaru liść mandragory, a jak eliksir był gotowy wykonałam całą resztę tych nudnych rzeczy. Szkoda, że nie mogę tego jakoś ominąć. Było by łatwiej i szybciej, ale gdybym spróbowała to pewnie zostałabym pół zwierzęciem do końca życia.
Nim się obejrzałam już próbowałam zmienić się w zwierzę. Niestety mój entuzjazm szybko zniknął, kiedy okazało się, że nic się nie dzieje. Próbowałam jeszcze kilka razy, ale to było na nic. Usiadłam zrezygnowana po kilkunastu próbach. Przecież wszystko było dobrze. Nie możliwe, że coś pomyliłam, wszystko sprawdzałam po kilka razy. Postanowiłam spróbować znowu i wszystkie obawy zniknęły, kiedy zmieniłam się w kunę. Nie wiedziałam czy się cieszyć, ale miałam przynajmniej ładną sierść. Jeśli mogę to nazwać sierścią. Nie znam się na zwierzętach. Zmieniłam się znowu w człowieka i skakałam po całym pomieszczeniu. Po małym świętowaniu uznawałam, że przydałoby się wrócić do dormitorium póki nikt nie zauważył mojego zniknięcia.
•••
Czekałam na peronie w Hogsmeade razem z kilkoma osobami z innych domów. Stałam tam chyba najdłużej, bo przyszłam pod postacią kuny już godzinę wcześniej. Hagrid na szczęście zgodził się mnie kryć, gdy powiedziałam, że chce być wcześniej i "oficjalna" wersja jest taka, że przyszłam razem z resztą. Oczywiście nie mówiłam mu jak się tu znajdę niezauważona.
Po przyjściu pół olbrzyma i kilku uczniów nie długo już czekałam na pociąg. Mogę przysięgnąć, że przez ułamek sekundy widziałam w jednym z okien śmiejących się huncwotów. Mimo, że zabolało mnie to trochę, to byłam zadowolona, że znowu są razem. Nie mogłam patrzeć jak Syriusz jest smutny, a Remus cały czas przejmuje się na zapas. Niestety przez moje zamyślenie nie zdążyłam uniknąć ataku na moją osobę w wykonaniu Viktorii. Ten akt przemocy skończył się przewróceniem się naszej dwójki na zaspę śniegu. Mimo to i tak się śmiałyśmy.
-Wyglądałaś na taką smutną, to przez naszą nieobecność? - zaśmiała się Vi jak tylko się ogarnęłyśmy.
-Nie, ale powiem wam później. Chodźmy do zamku lepiej, zamarzam - ruszyliśmy w stronę zamku. Cały czas gadałyśmy. Już robiłyśmy plany na sobotę. Z wstępnych ustaleń wynikało, że spędzimy tam przynajmniej sześć godzin.
CZYTASZ
|Siostra Zdrajcy|
Fanfiction"-No weź, nie powiesz, że nie było fajnie - podszedł do niej od tyłu gdy tylko założył koszulkę i przytulił śmiejąc się. -Wal się - odeszła od chłopaka tak szybko jak mogła." Co jeśli Peter miał siostrę? I co jeśli od piątego roku również będzie ch...