-Ja... Ja jestem... - wziął wdech i wydech gdy zaczął się jąkać. -Jestem wilkołakiem - w tym momencie Sophie zastanowiła się jak ma zareagować i nie pokazać, że wiedziała o tym wcześniej. -Zrozumiem jeśli chcesz wyjść - cisza trwała za długo.
-Remus - dalej nie wiedziała co powiedzieć, ale nie mogła dłużej milczeć, więc przytulia przyjaciela, żeby pokazać że nadal z nim jest. -To nic nie zmienia, znaczy... Zmienia dużo, ale nie na gorsze, nadal jesteśmy przyjaciółmi i nie przeszkadza mi to - spojrzała w końcu na niego.
-I nie udajesz ani nic? - chłopak nie do końca wierzył w słowa przyjaciółki. Każdy mógłby uznać że jej nie ufa, ale swoim przyjaciołom, z którymi dzieli dormitorium również na początku nie wierzył i przez tydzień odkąd zdradził im swój sekret myślał, że komuś się wygadali.
-Z ręką na sercu mogę obiecać, że nie żartuje, nie udaje ani nic takiego, jesteś moim przyjacielem i nie wiem co musiałbyś zrobić, żebym się od ciebie odwróciła - Remus bardzo cieszył się ze słów przyjaciółki, ale gdy usiadła z powrotem na krzesło zauważył, że ucieka wzrokiem. Wcześniej mógł nie pytać, ale teraz obawiał się, że Sophie faktycznie udaje.
-Sophie... Co się dzieje? Zachowujesz się dziwnie, jakbyś chciała czegoś uniknąć - teraz miała dwa wyjścia: udawać dalej i możliwe, że stracić przyjaciół lub powiedzieć prawdę i znowu możliwe, że stracić przyjaciół. Obie opcje jej nie pasowały, ale nie mogła teraz uciec. -Proszę Cię, martwię się o ciebie.
-Remi nie mogę powiedzieć...
-Czemu?
-Bo mnie znienawidzisz, reszta też, a zależy mi na przyjaźni z wami - mówiąc to w oku zakręciła jej się łza.
-Ej, nie mów tak nawet, nie moglibyśmy znienawidzić naszej ulubionej puchonki - zaśmiał się cicho przez co na twarzy dziewczyny również pojawił się cień uśmiechu. -Jeśli nie chcesz nie powiem chłopakom - spojrzał na nią pokrzepiająco. Wzrok chłopaka skłonił Sophie do mówienia.
-Słuchaj... Tak jakby byłam z wami w czasie ostatniej pełni - mówiła szybko i jedynym przerywnikiem było pojedyncze plątanie się języka.
-Powtórzysz proszę?
-Eh... Byłam z wami ostatniej pełni - miała zamknięte oczy, gdy powtarzała swoje wyznanie. Za bardzo bała się reakcji przyjaciela, żeby je otworzyć.
-Jak? - nie potrafił nic więcej z siebie wydusić. Nie był zły. Był w szoku. Przecież zobaczył by ją, a był pewny, że nie było nikogo poza resztą huncwotów. Zresztą przyjaciele powiedzieli by mu gdyby zobaczyli kogoś innego.
-Tak samo jak Syriusz i James.
-Jesteś animagiem? Od kiedy? I jakie masz zwierzę?
-Jak zaczęłam się do was nie odzywać, w święta rok temu - otworzyła oczy i wzięła głęboki wdech, żeby się nie rozpłakać. -Byłam kuną, chłopcy mnie widzieli, ale odpuścili sobie wyganianie mnie, a uciekłam chwilę przed tym jak któryś z was się obudził.
-Nie mówili nic, ale pewnie nie widzieli potrzeby - zastanawiał się na głos.
-Przepraszam, nie powinnam - schowała twarz w dłoniach.
-Nie jestem zły. I tak miałem powiedzieć Ci prawdę, a ukrywaliśmy to na tyle długo, że też bym miał tego dość.
-Nie tłumacz, to moja wina, Syriusz mówił, że poznam prawdę w tym tygodniu, a i tak was szpiegowałam.
-Zamiast wytykać sobie winę, uznajmy że wina jest po obu stronach.
-Serio nie jesteś zły? - musiała się upewnić.
-Serio, już się stało, nie cofniemy czasu - słowa przyjaciela bardzo ją pocieszyły. Kamień spadł jej z serca słysząc, że nie jest zły, jednak z tyłu głowy ciągle miała poczucie, że nie był do końca pewny swoich słów. To mógł być oczywiście tylko wynik stresu i strachu przed utratą przyjaciół.
•••
Minął tydzień i wszystko zdawało się wracać do całkowitej normy. Sophie przygotowywała się z drużyną na mecz przeciw Ślizgonom po przerwie świątecznej, spędzała sporo czasu z przyjaciółmi i zaprzyjaźniła się bardziej z Liamem.
-Witaj przyjaciółko - za każdym razem jak Huncwoci się do niej zbliżali słyszała tylko to. Byli w niebo wzięci, że w końcu mogą ją nazwać przyjaciółką. Szczególnie Syriusz, który mówił to chyba najczęściej i właśnie jego się spodziewała. Jak wielkie było jej zdziwienie widząc, że dosiadł się do niej Remus.
-Znudzi wam się to kiedyś? - jak zawsze odpowiedziała uśmiechnięta. Miło jej było słyszeć, że ma przyjaciół. To była po części nowość.
-Możliwe, ale raczej nie za szybko - również się uśmiechnął. -Przyszedłem z dobrą wiadomością.
-Ah tak? Jaką?
-Jedziesz z nami na święta.
-Ale... Naprawdę rodzice Jamesa się zgodzili?
-No tak - kłamstwo nie było w naturze chłopaka, ale co zrobić. Sprawa była słuszna i nie zagrażała nikomu, więc nie widział w tym nic złego. Na początku miał lekkie poczucie winy, no bo przecież już raz ją okłamywali i nie wyszło to dobrze, ale widząc jej uśmiech i czując na barkach nieznaczny nacisk był pewny, że nie żałował tej decyzji.
-Nie wiem jak wam się odwdzięczę, jesteście niesamowici.
-To drobnostka, u Jamesa spędzamy każde święta, znaczy... Drugi dzień świąt i często nawet razem wracamy do Hogwartu.
-Ale... Mój brat w takim razie też będzie?
-Nie, Peter mówił, że mama mu nie pozwala.
-Jak to? Ona mu na wszystko pozwala i gdyby jakoś się na cokolwiek nie zgodziła to wiedziałabym o tym.
-To dziwne, ostatnio jak z nim gadałem raz mówił o kłótniach z mamą, a raz nawet o jej rzekomej chorobie.
-To już wiadomo, że kłamie, ta kobieta nie zachorowała ani razu od jakiś sześciu lat - słowa dziewczyny pobudziły wyobraźnię Remusa. Dopiero wtedy zauważył, że Peter od dłuższego czasu zaczął ich znikać i jak przypomniał sobie wszystkie jego wymówki to brzmiały one po prostu absurdalnie.
-Masz rację, jakby pomyśleć to faktycznie dziwnie się ostatnio zachowuje, ale później się nad tym zastanowię jeszcze z chłopakami - spojrzał na kawałek pergaminu, który trzymała. Prawdopodobnie nie zwróciłby na niego uwagi, gdyby nie był cały pomazany atramentem. -Czemu znęcasz się nad tym kawałkiem pergaminu?
-Ej to nie jest znęcanie się, próbuje ułożyć strategię na mecz ze Ślizgonami - po chwili od wypowiedzenia tego zaczęła pakować pomazany pergamin i pióro z atramentem. -No, przynajmniej próbowałam, bez Seuna nic nie zrobię.
-A co się z nim dzieje?
-Zakochał się.
[961 słów]
CZYTASZ
|Siostra Zdrajcy|
Fanfiction"-No weź, nie powiesz, że nie było fajnie - podszedł do niej od tyłu gdy tylko założył koszulkę i przytulił śmiejąc się. -Wal się - odeszła od chłopaka tak szybko jak mogła." Co jeśli Peter miał siostrę? I co jeśli od piątego roku również będzie ch...