Od pomocy z wypracowaniem z astronomii minęło kilka tygodni. Bruce i Sophie bardzo się zaprzyjaźnili. Spędzali razem mnóstwo czasu. Z perspektywy dziewczyny, dookoła wszystko się układało. No może poza narzekaniem jej przyjaciółek na to, że spędzają ze sobą co raz mniej czasu. Pettigrew nie zauważała niczego złego w tym, że spędza z Bruce'm wolne chwile. Nie zauważała również gdy zaczęła się od nich oddalać, więc nie rozumiała czemu Victoria i Karen się tak wkurzały. Uważała za normalne spędzanie czasu ze swoim przyjacielem.
Dzisiejszy dzień był pochmurny. Bardziej niż zazwyczaj. W końcu już środek jesieni. Przez pogodę nie mogła wyjść na błonia, więc uczyła się w bibliotece. Niby mogła iść do znajomych, ale jakoś nie miała siły. Ostatnio w ogóle nie miała na nic siły. Zmieniało się to gdy przychodził Bruce. Za każdym razem gdy go widziała cała energia do niej wracała. Tak było też teraz. Dosiadł się do niej i natychmiast uśmiech pojawił się na jej twarzy.
-Hejka, wyglądałaś na smutną, coś się stało? - zawsze dziwiło ją jak bardzo się o nią martwił.
-Już lepiej, czemu przychodzisz?
-Jutro sobota i pomyślałem, że możemy pójść razem do Hogsmeade, zaplanowałem coś specjalnego - nawinął kosmyk jej włosów na palec patrząc jej w oczy.
-W sumie to nie mam za bardzo planów więc... Jasne - tak naprawdę miała plany, miała spędzić ten dzień z przyjaciółkami. To nie pierwszy raz gdy o nich zapomniała. Tydzień wcześniej było podobnie. W sumie to ostatnio za każdym razem jak się z nimi umawiała to wychodziło tak samo.
-No to jesteśmy umówieni - uśmiechnęli się do siebie nie wiedząc, że kilka stolików dalej przygląda im się Syriusz Black. Od pamiętnej rozmowy pod Wielką Salą zniknął jej z pola widzenia. Bruce często go widział jak kręcił się wokół nich i robił mu na złość. Po części dlatego spędzał tak dużo czasu z Sophie. Syriusz wiedział, że ich przyjaźń nie jest do końca szczera. Znał Harpera dłużej niż Sophie i był pewny, że nie ma czystych intencji. Codziennie pilnował, żeby nic jej się nie stało. Nie było to łatwe z uwagi na James'a, który - według Syriusza - nadal nie był przekonany do Sophie.
•••
Następnego dnia gdy Bruce i Sophie już byli w Hogsmeade, Syriusz specjalnie chodził blisko nich. Na tyle blisko, żeby widzieć co się dzieje. Remus i Lily doskonale wiedzieli o co mu chodziło gdy po raz drugi proponował inny sklep niż James jednak nie chcieli mu w tym przeszkadzać. Przynajmniej Lupin nie chciał. Evans uznawała to za obsesję. Chciała go nawet wziąć na bok, żeby przemówić mu do rozumu. Chciała, żeby Sophie sobie kogoś znalazła. Chciała, żeby nie martwiła się tak wszystkim. Miała nadzieję, że jak Pettigrew będzie spędzała czas z Harperem to nie będzie myślała o Huncwotach i o mamie. Po części miała rację. Zupełnie zapomniała o Huncwotach, ale nie tylko o nich. Zapominała o wszystkim dookoła.
W tym samym czasie, gdy Sophie chodziła z Bruce'm po Hogsmeade nie mogła doczekać się niespodzianki, którą jej obiecał. Za każdym razem jak o to pytała mówił, że najlepsze zostawił na koniec. Widać było, że przeciągał to spotkanie jak tylko mógł. Starała się wyciągnąć od niego co to może być, jednak szybko się poddała. Głównie dlatego, że Harper zajął ją zmniejszającą się temperaturą. Faktycznie byli w Hogsmeade już na tyle długo, że zaczęło robić się zimniej, dlatego chłopak dał jej swoją bluzę. Dla Syriusza, który cały czas za nimi chodził, już wszystko było jasne. Myślał, że przejrzał Harpera na wylot i czuł, że musi koniecznie komuś o tym powiedzieć. Był tylko jeden kłopot - nie mógł. Każdy z otoczenia Sophie albo cieszył się, że kogoś poznała albo nie lubił Blacka. Był oczywiście jeszcze Remus, ale przecież niedługo pełnia. Nie chciał go bardziej martwić.
CZYTASZ
|Siostra Zdrajcy|
Fanfiction"-No weź, nie powiesz, że nie było fajnie - podszedł do niej od tyłu gdy tylko założył koszulkę i przytulił śmiejąc się. -Wal się - odeszła od chłopaka tak szybko jak mogła." Co jeśli Peter miał siostrę? I co jeśli od piątego roku również będzie ch...