~4~

344 12 0
                                    

Moim wybawcą był Syriusz. Po raz pierwszy tak się cieszyłam na jego widok.

-Nie wtrącaj się Black, jesteśmy zajęci.

-Nawet mnie nie wkurzaj Roy, idź póki jeszcze mam cierpliwość - syknął Syriusz i zaczął podchodzić.

-A co ty możesz mi zrobić - Mark mnie puścił i odwrócił się do niego przodem. Ja wykorzystałam okazję, wyjęłam różdżkę i wycelowałam drżącymi dłońmi w Roy'a.

-Avis - wyszeptałam. -Oppungo - dodałam również szeptem i w moment pojawiło się stado ptaków, które zaatakowały puchona, a ja pobiegłam w stronę błoni. Słyszałam, że ktoś za mną biegnie, ale nie chciałam się odwracać.

Dobiegłam na skraj zakazanego lasu i usiadłam pod jakimś drzewem. Przytuliłam swoje kolana i schowałam w nich twarz. Po chwili obok mnie usiadł chłopak z domu lwa.

-Jeśli zamierzasz się ze mnie śmiać to możesz sobie iść - zapytałam gdy się trochę uspokoiłam.

-Śmiać? Oszalałaś? - spojrzałam na niego. -Po prostu wolałem się upewnić, że wszystko dobrze.

-Serio?

-No... Tak.

-Mhm, dzięki za pomoc.

-Uważaj na niego, ok? - powiedział z troską? W głosie. Nie spodziewałam się, że zobaczę taką stronę Syriusza Blacka.

-Mhm, zamierzam spokojnie.

-Idziesz na kolację?

-Tak, zaraz.

-To poczekam na ciebie.

-Po co?

-Żeby nie słuchać gadania Lunia o tym, że nie przyszłaś i zastanawiania się czy ty w ogóle coś jesz. Gorszy od niego może być tylko James.

-Serio??

-Jak gada o Lily to tak - pokiwałam głową. -Tak właściwie to ty w ogóle coś dzisiaj jadłaś? - nie wiedziałam czy mówić mu prawdę.

-Nie.

-Co? Czemu? - milczałam. Nie chciałam mu mówić, że zachowałam się jak dziecko bo tylko się wkurzyłam. -Dobra rozumiem, że nie chcesz mówić.

-Ja już będę szła na kolację.

-To pójdę z tobą - wstał i podał mi rękę, a ja podniosłam się z jego pomocą i poszliśmy do Wielkiej Sali. Szliśmy w ciszy. Gdy weszliśmy do Wielkiej sali było już mało osób. Stoły domu węża i kruka były puste, było kilka osób z Gryffindoru, w tym reszta Huncwotów i poza dziewczynami z mojego pokoju dwie osoby z Hufflepuffu.

-Jeszcze raz dzięki Black - uśmiechnęłam się do niego lekko.

-Drobnostka - poklepał mnie po ramieniu i odwzajemnił uśmiech. Poszedł do chłopaków, a ja do dziewczyn. Usiadłam przy stole i nałożyłam sobie sporą jak na mnie porcje.

-Nie chcesz nam czegoś wyjaśnić? - spytała Rose.

-Eeee... W sensie? - zaczęłam jeść.

-Znikasz zaraz po lekcji, nie możemy Cię znaleźć, a teraz wchodzisz na kolację z Blackiem jakbyście się przyjaźnili od zawsze, a ty go podobno nie lubisz.

-Długo by opowiadać, zresztą nie chce do tego wracać, pomógł mi i tyle, ok?

-A gdzie byłaś po lekcji?

-Um... Najpierw poszłam do pokoju się przebrać, potem ze znajomą krukonką poszłyśmy do biblioteki zrobić wypracowanie na zielarstwo co może wam potwierdzić Remus, potem byłam w pokoju i czytałam, a potem... Nie chce mówić.

|Siostra Zdrajcy|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz