Moim wybawcą był Syriusz. Po raz pierwszy tak się cieszyłam na jego widok.
-Nie wtrącaj się Black, jesteśmy zajęci.
-Nawet mnie nie wkurzaj Roy, idź póki jeszcze mam cierpliwość - syknął Syriusz i zaczął podchodzić.
-A co ty możesz mi zrobić - Mark mnie puścił i odwrócił się do niego przodem. Ja wykorzystałam okazję, wyjęłam różdżkę i wycelowałam drżącymi dłońmi w Roy'a.
-Avis - wyszeptałam. -Oppungo - dodałam również szeptem i w moment pojawiło się stado ptaków, które zaatakowały puchona, a ja pobiegłam w stronę błoni. Słyszałam, że ktoś za mną biegnie, ale nie chciałam się odwracać.
Dobiegłam na skraj zakazanego lasu i usiadłam pod jakimś drzewem. Przytuliłam swoje kolana i schowałam w nich twarz. Po chwili obok mnie usiadł chłopak z domu lwa.
-Jeśli zamierzasz się ze mnie śmiać to możesz sobie iść - zapytałam gdy się trochę uspokoiłam.
-Śmiać? Oszalałaś? - spojrzałam na niego. -Po prostu wolałem się upewnić, że wszystko dobrze.
-Serio?
-No... Tak.
-Mhm, dzięki za pomoc.
-Uważaj na niego, ok? - powiedział z troską? W głosie. Nie spodziewałam się, że zobaczę taką stronę Syriusza Blacka.
-Mhm, zamierzam spokojnie.
-Idziesz na kolację?
-Tak, zaraz.
-To poczekam na ciebie.
-Po co?
-Żeby nie słuchać gadania Lunia o tym, że nie przyszłaś i zastanawiania się czy ty w ogóle coś jesz. Gorszy od niego może być tylko James.
-Serio??
-Jak gada o Lily to tak - pokiwałam głową. -Tak właściwie to ty w ogóle coś dzisiaj jadłaś? - nie wiedziałam czy mówić mu prawdę.
-Nie.
-Co? Czemu? - milczałam. Nie chciałam mu mówić, że zachowałam się jak dziecko bo tylko się wkurzyłam. -Dobra rozumiem, że nie chcesz mówić.
-Ja już będę szła na kolację.
-To pójdę z tobą - wstał i podał mi rękę, a ja podniosłam się z jego pomocą i poszliśmy do Wielkiej Sali. Szliśmy w ciszy. Gdy weszliśmy do Wielkiej sali było już mało osób. Stoły domu węża i kruka były puste, było kilka osób z Gryffindoru, w tym reszta Huncwotów i poza dziewczynami z mojego pokoju dwie osoby z Hufflepuffu.
-Jeszcze raz dzięki Black - uśmiechnęłam się do niego lekko.
-Drobnostka - poklepał mnie po ramieniu i odwzajemnił uśmiech. Poszedł do chłopaków, a ja do dziewczyn. Usiadłam przy stole i nałożyłam sobie sporą jak na mnie porcje.
-Nie chcesz nam czegoś wyjaśnić? - spytała Rose.
-Eeee... W sensie? - zaczęłam jeść.
-Znikasz zaraz po lekcji, nie możemy Cię znaleźć, a teraz wchodzisz na kolację z Blackiem jakbyście się przyjaźnili od zawsze, a ty go podobno nie lubisz.
-Długo by opowiadać, zresztą nie chce do tego wracać, pomógł mi i tyle, ok?
-A gdzie byłaś po lekcji?
-Um... Najpierw poszłam do pokoju się przebrać, potem ze znajomą krukonką poszłyśmy do biblioteki zrobić wypracowanie na zielarstwo co może wam potwierdzić Remus, potem byłam w pokoju i czytałam, a potem... Nie chce mówić.
CZYTASZ
|Siostra Zdrajcy|
أدب الهواة"-No weź, nie powiesz, że nie było fajnie - podszedł do niej od tyłu gdy tylko założył koszulkę i przytulił śmiejąc się. -Wal się - odeszła od chłopaka tak szybko jak mogła." Co jeśli Peter miał siostrę? I co jeśli od piątego roku również będzie ch...