George pov
Płyniemy już około 30 minut i szczerze mówiąc, nie sądziłem że może być to aż tak męczące.
-George, jeżeli chcesz możesz odpocząć- blondyn chyba zauważył moje zmęczenie.
-dziękuję- odetchnąłem z ulgą i wyjąłem wiosła z wody wkładając je do środka kajaka.
Płynęliśmy oddaleni od wszystkich, na samym końcu jedynie z Karlem i Nickiem. Było bardzo cicho i przyjemnie, w końcu poczułem się naprawdę wypoczęty, spełniony. Niestety po niecałych pięciu minutach, zaczęły boleć mnie plecy, ponieważ na moje nieszczęście, dostaliśmy kajak w którym przednie siedzenie nie miało oparcia.
-to nie fair- powiedziałem udając obrażonego
-ale co?-zapytał mnie blondyn
-dlaczego ty masz oparcie a ja nie?- spojrzałem mu w oczy a ten zachichotał
-wiesz, jeżeli jest ci nie wygodnie, zawsze możesz się na mnie oprzeć- znów posłał mi ten zadziorny uśmiech, natychmiast odwróciłem się z powrotem do przodu
-dzięki, wytrzymam- pochyliłem się delikatnie do przodu i oparłem brodę na moich dłoniach.
Po następnych dziesięciu minutach nie mogłem już wytrzymać w żadnej pozycji, stwierdziłem że pierdolę to wszystko, niech się dzieje wola pana. W sekundzie odchyliłem się do tyłu i położyłem się na klatce piersiowej blondyna. Ten na początku wydawał się być zszokowany, ale już po chwili uśmiechnął się pod nosem i położył swoją głowę na mojej.
Nie powiem, było mi bardzo wygodnie, uwielbiałem mieć bliższy kontakt z Clayem. Nie odzywaliśmy się do siebie, nie czuliśmy takiej potrzeby, wystarczała nam nasza obecność, cichy odgłos pluskającej wody, śpiewy ptaków, czy kwakanie kaczek.
-sieema gołąbeczki, macie jakiś prowiant?- nagle z nikąd podpłynęli do nas Nick z Karlem
-Nie nie mamy, wytrzymaj do kolacji Sap, i nie przeszkadzaj nam na naszej randce- rozszerzyłem oczy i już miałem wstawać, ale blondyn objął mnie ramieniem i przycisnął z powrotem do siebie.
-przecież żartuję Georgie-zachichotał i roztrzepał mi włosy-to my może... nie będziemy wam przeszkadzać- i popłynęli nieco przed nas
-oh George! Prawie bym o czymś zapomniał!- ocknął się nagle Clay i zaczął grzebać w swoim plecaku, oczywiście ja wciąż na nim leżałem.
-proszę, to dla ciebie- chłopak zaczął nakładać mi na nadgarstek zrobioną własnoręcznie bransoletkę. Miała ona kolor niebieski, a po środku znajdywał się mały muchomorek. Na bransoletce widniał również napis „Dream", ale nie miałem pojęcia co ma on oznaczać-ojej dziękuję, jest piękna.- podniosłem się na chwilę i obróciłem twarzą do blondyna. W oczy od razu rzuciła mi się bransoletka na jego nadgarstku. Wyglądała identycznie jak moja, tylko była innego koloru i zamiast muchomorka, miała zwyczajny uśmiech. Na bransoletce blondyna również widniał napis, tylko że inny od mojego. „Gogy". - a co mają oznaczać te napisy?- zapytałem go wskazując palcem na moją i jego bransoletkę
-ehm może to wydawać się głupie- blondyn podrapał się po karku- ale po prostu nie chcę abyś o mnie zapomniał.. wiesz, jak obóz się zakończy.- uśmiechnął się do mnie słabo- "Dream" to taki mój pseudonim wymyślony przez przyjaciół ze szkoły a "Gogy" to po prostu zdrobnienie twojego imienia- spojrzałem blondynowi w oczy. Było to dla mnie tak bardzo kochane, to że blondyn obawia się że o nim zapomnę, chociaż ja dobrze wiem, że nigdy w życiu nie wybiję sobie tego chłopaka z głowy
CZYTASZ
Summer camp DNF
Teen FictionGeorge i Clay to dwójka nastolatków prowadzących zupełnie różniące się od siebie życie. Chłopcy nie znają się w ogóle, ale któregoś lata spotykają się na obozie letnim. George jako osoba samotna zdecydowanie za szybko przywiązuje się do blondyna, cz...