21

1.6K 106 124
                                    

George pov

Płyniemy już około 30 minut i szczerze mówiąc, nie sądziłem że może być to aż tak męczące.

-George, jeżeli chcesz możesz odpocząć- blondyn chyba zauważył moje zmęczenie.

-dziękuję- odetchnąłem z ulgą i wyjąłem wiosła z wody wkładając je do środka kajaka.

Płynęliśmy oddaleni od wszystkich, na samym końcu jedynie z Karlem i Nickiem. Było bardzo cicho i przyjemnie, w końcu poczułem się naprawdę wypoczęty, spełniony. Niestety po niecałych pięciu minutach, zaczęły boleć mnie plecy, ponieważ na moje nieszczęście, dostaliśmy kajak w którym przednie siedzenie nie miało oparcia.

-to nie fair- powiedziałem udając obrażonego

-ale co?-zapytał mnie blondyn

-dlaczego ty masz oparcie a ja nie?- spojrzałem mu w oczy a ten zachichotał

-wiesz, jeżeli jest ci nie wygodnie, zawsze możesz się na mnie oprzeć- znów posłał mi ten zadziorny uśmiech, natychmiast odwróciłem się z powrotem do przodu

-dzięki, wytrzymam- pochyliłem się delikatnie do przodu i oparłem brodę na moich dłoniach.

Po następnych dziesięciu minutach nie mogłem już wytrzymać w żadnej pozycji, stwierdziłem że pierdolę to wszystko, niech się dzieje wola pana. W sekundzie odchyliłem się do tyłu i położyłem się na klatce piersiowej blondyna. Ten na początku wydawał się być zszokowany, ale już po chwili uśmiechnął się pod nosem i położył swoją głowę na mojej.

Nie powiem, było mi bardzo wygodnie, uwielbiałem mieć bliższy kontakt z Clayem. Nie odzywaliśmy się do siebie, nie czuliśmy takiej potrzeby, wystarczała nam nasza obecność, cichy odgłos pluskającej wody, śpiewy ptaków, czy kwakanie kaczek.

-sieema gołąbeczki, macie jakiś prowiant?- nagle z nikąd podpłynęli do nas Nick z Karlem

-Nie nie mamy, wytrzymaj do kolacji Sap, i nie przeszkadzaj nam na naszej randce- rozszerzyłem oczy i już miałem wstawać, ale blondyn objął mnie ramieniem i przycisnął z powrotem do siebie.
-przecież żartuję Georgie-zachichotał i roztrzepał mi włosy

-to my może... nie będziemy wam przeszkadzać- i popłynęli nieco przed nas

-oh George! Prawie bym o czymś zapomniał!- ocknął się nagle Clay i zaczął grzebać w swoim plecaku, oczywiście ja wciąż na nim leżałem.
-proszę, to dla ciebie- chłopak zaczął nakładać mi na nadgarstek zrobioną własnoręcznie bransoletkę. Miała ona kolor niebieski, a po środku znajdywał się mały muchomorek. Na bransoletce widniał również napis „Dream", ale nie miałem pojęcia co ma on oznaczać

-ojej dziękuję, jest piękna.- podniosłem się na chwilę i obróciłem twarzą do blondyna. W oczy od razu rzuciła mi się bransoletka na jego nadgarstku. Wyglądała identycznie jak moja, tylko była innego koloru i zamiast muchomorka, miała zwyczajny uśmiech. Na bransoletce blondyna również widniał napis, tylko że inny od mojego. „Gogy". - a co mają oznaczać te napisy?- zapytałem go wskazując palcem na moją i jego bransoletkę

-ehm może to wydawać się głupie- blondyn  podrapał się po karku- ale po prostu nie chcę abyś o mnie zapomniał.. wiesz,  jak obóz się zakończy.- uśmiechnął się do mnie słabo- "Dream" to taki mój pseudonim wymyślony przez przyjaciół ze szkoły a "Gogy" to po prostu zdrobnienie twojego imienia- spojrzałem blondynowi w oczy. Było to dla mnie tak bardzo kochane, to że blondyn obawia się że o nim zapomnę, chociaż ja dobrze wiem, że nigdy w życiu nie wybiję sobie tego chłopaka z głowy

Summer camp DNF Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz