George pov
Wchodzę właśnie do budynku szkoły, jest to drugie miejsce którego szczerze nienawidzę. W szkole również jestem zastraszany, wyśmiewany, bity, ośmieszany i to nie tylko przez uczniów. Nie mam żadnych przyjaciół więc oczywiście ze wszystkim muszę radzić sobie sam bo przecież rodzice i tak mają we mnie wyjebane. Od najmłodszych lat żyje w przekonaniu że jestem ulany i brzydki i to tylko z powodu głupich komentarzy. Ludzie wyzywają mnie też od gejów tylko dlatego że nie mam dziewczyny. Zawsze na stołówce siedzę sam i zostaję obrzucany jakimś niedojedzonym jedzeniem. Wziąłem głęboki wdech zanim wszedłem do szkoły i udałem się na salę gimnastyczną. Gdy szedłem po korytarzu, widziałem spojrzenia ludzi na mnie i jak szepczą sobie do ucha. Nienawidzę tego uczucia, tego że wiem to, że mówią coś o mnie. Zacisnąłem zęby i przyspieszyłem tępo. Szybko znalazłem się pod salą gimnastyczną. W końcu każdy zaczął się również schodzić i kiedy każda klasa już była, dyrektor zaczął przemowę. Oczywiście każdy stał blisko siebie ponieważ na sali było tłoczno, ale tak aby przypadkiem się mnie nie dotknąć. Nie powiem, jest to dla mnie bardzo przykre, ale staram się do tego przywyknąć.
Po całym rozdaniu świadectw, mogłem wrócić do domu, jeżeli mogę to miejsce nazywać w ogóle domem. Po drodze wciąż rozmyślałem o tym, że nie pojadę w tym roku na obóz, co roku jeżdżę na jeden i ten sam obóz, panuje na nim taka miła atmosfera i podczas tego miesiąca na nim, zbieram siły na cały rok cierpień, aby za rok z powrotem tam wrócić. W tym roku tak nie będzie, nie będę miał żadnej przerwy od cierpienia, będzie ciężko to wytrzymać ale nie mam wyjścia. Przyszedłem do domu w którym na szczęście nie było rodziców. Pewnie poszli gdzieś się najebać za moje pieniądze, mogliby je wykorzystać już chociaż na jedzenie, którego powoli już nam brakuje. Nagle do głowy przyszedł mi pomysł. Niewiem czy jest to w ogóle legalne, napewno będzie to bardzo chamskie z mojej strony jeżeli to zrobię, ale wolę to niż zostawać w tym miejscu na wakacje. Wyjąłem z kieszeni telefon i wybrałem numer do pani która zapisuje na obóz. Mam do niej numer ponieważ jeżdżę tam co roku i to zawsze ona mnie zapisuje. Po kilku sygnałach w końcu odebrała.
-halo?
-tak słucham?
-dzień dobry, z tej strony George Davidson
-dzień dobry George! Czyżbyś miał zamiar w tym roku przyjechać ponownie na nasz obóz?
-tak! Tylko jest mały problem, moi rodzice wyjechali a ja nie mam konta bankowego, czy jest możliwość że wpiszesz mnie na listę a ja zapłacę na miejscu?
-tak, myślę że nie będzie z tym problemu.
-to świetnie! Do zobaczenia pierwszego lipca!
-do zobaczenia!
*piiiiiip*
Zacząłem piszczeć i skakać jak opętany, pojadę jednak na obóz!!! Mam tylko nadzieję że nie wywalą mnie jak się dowiedzą, że mam za mało pieniędzy.
Duży skip time (nie lubię takich robić ale nie ma czego w sumie opisywać z życia Georga)
Dzisiaj wyjeżdżam na obóz. O godzinie 5 rano muszę być na przystanku autobusowym, a aktualnie jest 4 rano a wstałem dziś o drugiej. Zawsze wstaję dużo wcześniej aby się nie spóźnić, mam wtedy jeszcze czas na sprawdzenie czy wszystko zabrałem. Sprawdziłem już kolejny raz tego dnia całą moją walizkę i plecak, teraz jestem już pewien że wziąłem wszystko. Chwyciłem za telefon i słuchawki, wziąłem moje bagaże i wyszedłem z mojego pokoju. Schodząc po schodach musiałem bardzo uważać, każdy odgłos może obudzić rodziców a wtedy nie pojechałbym nigdzie. Chwyciłem szybko moje conversy, założyłem je na nogi i bezszelestnie wyszedłem z domu kierując się na przystanek. Droga zajęła mi jedynie 20 minut więc gdy byłem już na miejscu, zostało mi 10 minut czekania na autobus. Na szczęście na przystanku było pusto, co oznacza że nikt z mojego miasta nie jedzie co bardzo mnie cieszy. Nie było tu ani jednej żywej duszy, gdyby były tu jeszcze jakieś żule czy menele bałbym się że coś mi zrobią. Po upływie dziesięciu minut, pod przystanek podjechał czarny bus z żółtym słoneczkiem. Od razu go poznałem bo tym samym jeżdżę każdego roku. Szybko podniosłem się z miejsca i wszedłem do busa. Podszedłem do kierowcy aby zapłacić.
-o George! Jedziesz znowu na ten sam obóz!
-dzień dobry panie Phil, tak znowu tam jadę, czekałem na to cały rok.
-nie nudzi ci się co roku na ten sam obóz jeździć?
-nie a poza tym umówiłem się z przyjaciółmi i już nie mogę się doczekać- oczywiście że skłamałem, będę tam samotny jak zawsze, ale przynajmniej odpocznę psychicznie a o to właśnie mi chodzi
-no to super! Cieszę się że prowadzisz radosne życie i masz wielu przyjaciół! Najgorsze co może być to ich brak.- cały czas trzymałem sztuczny uśmiech na twarzy. W końcu zacząłem grzebać w kieszeni aby zapłacić za przewóz
-oh nie musisz płacić! Mówiłeś mi rok temu że sam zarabiasz na ten obóz prawda?-kiwnąłem potwierdzająco głową
-więc zostaw sobie te ciężko zarobione pieniądze na coś ważnego. -w oczach pojawiły mi się iskierki i zacząłem się już na prawdę uśmiechać.-mówi pan na poważnie?- mężczyzna przytaknął
-dziękuję dziękuję dziękuję!!- zawiesiłem się mu ja szyi, chyba za bardzo się ucieszyłem.-nie ma sprawy George, a teraz siadaj już gdzieś, czeka nas długa droga.- gdy to powiedział zacząłem iść w kierunku jakiegoś miejsca do siedzenia. Chociaż cały autobus był pusty, chciałem siąść na tyłach, nie lubię siedzieć z przodu. Gdy w końcu siadłem sobie na wybranym przeze mnie miejscu, Phil odpalił pojazd i ruszyliśmy w drogę. Ruszyliśmy w miejsce które jest dla mnie jak raj.
CZYTASZ
Summer camp DNF
Teen FictionGeorge i Clay to dwójka nastolatków prowadzących zupełnie różniące się od siebie życie. Chłopcy nie znają się w ogóle, ale któregoś lata spotykają się na obozie letnim. George jako osoba samotna zdecydowanie za szybko przywiązuje się do blondyna, cz...