16

1.7K 106 302
                                    

George pov

Blondyn stał w drzwiach i ze łzami w oczach patrzył się raz na moją rękę, która była w bandażu, albo na podłogę, która poplamiona była jeszcze krwią.

-George...- wyszeptał i do mnie podszedł. Nie wiedziałem co powiedzieć, nie mogłem wymyślić sensownego wytłumaczenia.
-George dlaczego?- łzy spływały po jego policzkach. Wyglądał na przerażonego.

Czułem zbyt wiele emocji na raz. Zacząłem brać głębokie i łapczywe oddechy

-Gogy spokojnie, jestem tu- blondyn złapał mnie za ramiona i patrzył mi głęboko w oczy. Gdy zobaczył że to nie pomaga przyciągnął mnie do siebie i zamknął w szczelnym uścisku. Poczułem się nagle jakoś tak.. bezpiecznie? Siedzieliśmy tak chwile na ziemi przytuleni do siebie aż w końcu usłyszałem ciche szlochanie blondyna.
-dlaczego..George dlaczego próbowałeś odebrać sobie życie?- każde słowo wypowiadał z ogromnym trudem. Rozszerzyłem oczy, skąd on o tym wiedział??

-ale skąd o tym wiesz?- zapytałem niepewnie

-każdy wie, Niki nam powiedziała- puścił mnie i odsunął się aby spojrzeć mi w oczy
-dlaczego?- powtórzył pytanie.

I co ja niby mam mu odpowiedzieć? Że go kocham? Że moje życie bez niego nie ma najmniejszego sensu? Że już nigdy nie znajdę osoby którą pokocham tak bardzo jak niego? Przecież nie mogę mu tego powiedzieć jeżeli ma dziewczynę!

-to był.. wypadek.. po prostu chciałem sobie popływać ale wpłynąłem zbyt głęboko- najgłupsza wymówka jaką słyszałem ale nic innego nie przyszło mi do głowy

-Karl i Nick twierdzą że wbiegłeś tam aby się... zabić... George nie musisz przede mną udawać- nie wiedziałem co powiedzieć. Nie mogłem go więcej kłamać. Po prostu przetarłem łzy z policzków i kontynuowałem wycieranie krwi z kafelek.
-GEORGE- blondyn wyrwał mi ścierkę z rąk i spojrzał na mnie zapłakanymi oczami.

-w takim razie możesz posprzątać to sam- powiedziałem do niego i opuściłem pomieszczenie. Zamknąłem się w moim pokoju, to wszystko dzieje się tak nagle. Czułem ogromne zmęczenie, a nawet strach. zacząłem gorączkowo myśleć nad wszystkim.

Clay pov

Nie mogę uwierzyć w to że George chciał popełnić samobójstwo i gdyby nie Karl i Nick prawdopodobnie by do tego doszło... nie mogę przecież go tak zostawić, muszę dowiedzieć się co wywołało u niego takie załamanie. Wstałem z ziemi i wyszedłem z łazienki kierując się do pokoju bruneta, niestety po drodze zostałem zatrzymany przez Karla.

-daj mu odpocząć- powiedział stanowczo z skrzyżowanymi na piersi rękami.

-Karl na litość ja muszę wiedzieć co mu jest! Co jeżeli będzie chciał to powtórzyć!- byłem załamany, nie chciałem jeszcze tracić czas na kłótnie

-jeżeli zamknął się w pokoju oznacza to chyba że chce pobyć sam prawda?- powiedział poważnie
-w takim razie narazie idź, i wróć gdy będzie czuł się na siłach na jakiekolwiek rozmowy

-Karl ja go prawie straciłem! Nie mogę go teraz tak po prostu zostawić!- próbowałem się przepchnąć, ale Karl zawzięcie ochraniał drzwi od pokoju bruneta.

-daj mu czas, może on nie chce cie widzieć!?- co? Nie chce mnie widzieć? Dlaczego?

-ale...- chciałem powiedzieć ale przerwał mi

-nie ma żadnego ale, idź do siebie. Do zobaczenia na kolacji.- wykłócanie się z nim nie miało sensu, po prostu opuściłem ich domek i poszedłem do siebie gdzie zacząłem zastanawiać się nad wszystkim aż podjąłem pewną decyzję.

Summer camp DNF Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz