George pov
-no już, odejdź- machnąłem ręką do Claya gdy znaleźliśmy się przy moim kolejnym zadaniu
-no ej, to nie miłe- zrobił smutną minę
-tak się umawialiśmy, odprowadzasz mnie do kolejnego zadania i sobie idziesz- to nie tak że nie chciałem z nim być, po prostu chciałem grać sprawiedliwie
-no dobrze, odejdę jeśli mnie pocałujesz- uśmiechnął się chytrze a ja jestem prawie pewien że w tamtym momencie zacząłem się rumienić. Nie mam pojęcia dlaczego ale takie słowa bardzo mnie zawstydzają, mimo tego że jesteśmy w związku
-Clay, tu są kamery, po prostu sobie pójdź a po grze dostaniesz czego chcesz
-dobrze, pamiętaj że napewno o tym nie zapomnę- puścił mi oczko i ruszył w głąb lasu, a ja w końcu mogłem zacząć robić swoje zadanie.
———————————( skip time)
Ostatnie dwa zadania, i wygramy. Wybrałem zadanie na tablecie i podążałem w jego kierunku. Nie mam pojęcia ile osób zostało, ani czy żaden morderca przypadkiem nie czai się na mnie za jakimś drzewem. Biegłem jak najciszej potrafiłem, aż w końcu dotarłem do zadania. Wykonałem je najszybciej jak potrafiłem, i odhaczyłem. Do wykonania zostało już tylko jedno zadanie. Kliknąłem w nie aby sprawdzić jego lokalizację, gdy nagle zostało odhaczone, co oznacza, że po prostu ktoś inny właśnie je zrobił.
Na tablecie wyskoczyło sześć cyfr, „823620", teraz zostało mi już tylko znaleźć wyjście. Biegałem po całym lesie, pragnąłem o wyjściu stąd, chodzenie po ogromnym lesie z świadomością o tym że w każdym momencie może zaatakować cię „morderca" była dla mnie tak bardzo przerażająca, że tak naprawdę całą tą grę chodziłem po lesie wystraszony i zestresowany.
Biegałem tak może już od dwudziestu minut, gdy w końcu moim oczom ukazały się drzwi z kłódką na kod. Uśmiechnąłem się i resztkami sił zacząłem biec w tamtą stronę. Moje szczęście nie mogło trwać zbyt długo, gdyż już po chwili usłyszałem za sobą czyjeś kroki.
Obróciłem głowę i zobaczyłem jakiegoś chłopaka z obozu biegnącego w moją stronę z „nożem" w ręku. Zamarłem. Cały czas w głowie powtarzałem sobie, że to tylko gra i że to nie dzieje się na poważnie, jednak to wcale w niczym mi nie pomagało.
Odwróciłem głowę z powrotem w kierunku drzwi i ze łzami w oczach, zacząłem do nich biec. Jestem pewien że w życiu nie biegłem tak szybko jak w tamtym momencie, byłem zbyt przerażony. Wiem że mogłem go wtedy zastrzelić, ale moje myślenie po prostu przestało działać. Możecie mnie teraz uznać za jakiegoś słabego dzieciaka który jest głupi bo boi się obozowicza z nie prawdziwym nożem w ręku, ale to po prostu nie jest moja wina, to wina wspomnień. Wspomnień z dzieciństwa, i nie chodzi tu o to że w dzieciństwie gonił mnie jakiś morderca z nożem ani nic z tych rzeczy, po prostu w chłopaku biegnącym za mną z dość agresywnym wyrazem twarzy (agresywnym pewnie dlatego że jak przejdę przez drzwi, to on przegra) , to wszystko przypominało mi moich rodziców. Właśnie to jest powodem dlaczego tak bardzo się go bałem.
Podbiegłem do metalowych drzwi dosłownie wpadając na nie, ponieważ biegłem zbyt szybko i nie mogłem wyhamować. Trzęsącymi rękami chwyciłem kłódkę przypiętą do klamki i zacząłem wpisywać kod.
Cały czas klikałem złe cyfry, moje ręce i nogi były w tamtym momencie jak z waty, a serce waliło jak szalone. Już prawie to zrobiłem, jednak „morderca" był już naprawdę blisko mnie, przez co moje przerażenie zaczynało jeszcze bardziej wzrastać.
W końcu cudem udało mi się wpisać kod, a drzwi powoli zaczęły się otwierać. Gdy „morderca" to zobaczył, przyspieszył tępo jeszcze bardziej, na co zacisnąłem oczy, z których popłynęły łzy i zacząłem naciskać na drzwi aby te szybciej się otworzyły. Był już milimetry ode mnie, gdy w końcu drzwi otworzyły się na tyle, abym mógł się przez nie przecisnąć. Wsunąłem się w niewielką szparę i... wygrałem.
Za drzwiami stał już prawie cały obóz, czekający tylko na to kto wygra, ponieważ w grze jak się okazało zostałem już tylko ja i chłopak który mnie gonił. Gdy przeszedłem przez drzwi wszystkie pary oczu zostały skierowane na mnie, i już po chwili wszyscy zaczęli podskakiwać, klaskać, i mi gratulować. Starałem się patrzeć wszędzie, byle nie na nich aby nie zobaczyli moich zapłakanych oczu, i nie uznali mnie za idiotę.
-Gratulację George!- usłyszałem nagle głos Niki.
-oto twoja nagroda- zawiesiła mi na szyi złoty medal ze znaczkiem pistoletu
-i od razu masz pamiątkę z obozu- uśmiechnęła się co odwzajemniłem.-George!- nawet nie zdążyłem się obrócić a poczułem silne ramiona oplatające moją talię.
-wygrałeś!- krzyknął szczęśliwie Clay-tak- starałem się uśmiechać, jednak wypowiedziałem to tak drżącym głosem, że nie było nawet opcji że chłopak tego nie usłyszał
-George wszystko okej?- zapytał z przejęciem obracając mnie w swoją stronę
-tak, czemu pytasz?- patrzyłem wszędzie dookoła byle nie w jego oczy, wtedy nie potrafiłbym go okłamać
-masz zaczerwienione oczy- złapał mnie za policzek z ogromnym przejęciem widocznym w jego oczach
-to napewno od zmęczenia- próbowałem się wybronić
-i mokre policzki. Płakałeś...Geor-
-wszystko jest okej, po prostu jestem zmęczony i tyle, wcale nie płakałem, to pewnie pot bo dużo biegałem- przerwałem mu w momencie gdy zaczynał się wszystkiego domyślać
-przecież widzę że coś jest nie tak, cały drżysz i jesteś jakby zestresowany, ktoś ci coś zrobił?- był bardzo przejęty a to ostatnie czego chciałem
-wszystko okej, po prostu jestem trochę zmęczony, pozwól że pójdę do domku odpocząć- wyrwałem się i odszedłem zostawiając go zdezorientowanego, podczas gdy już kolejna łza spływała po moim policzku.
__________________________
HEJKA PIĘKNI ❤️❤️❤️❤️❤️Rozdział po dwóch tygodniach 🫣
Naprawdę nie cierpię robić takich przerw bo bardzo mi na tej książce zależy, ale ja po prostu nie wyrabiam z tym wszystkim.
Mam nadzieję że następny rozdział uda mi się napisać szybciej 🙏🏻
Kocham was baii❤️❤️❤️
(Zdjęcie rozdziału czuje świąteczny vibe)
CZYTASZ
Summer camp DNF
Novela JuvenilGeorge i Clay to dwójka nastolatków prowadzących zupełnie różniące się od siebie życie. Chłopcy nie znają się w ogóle, ale któregoś lata spotykają się na obozie letnim. George jako osoba samotna zdecydowanie za szybko przywiązuje się do blondyna, cz...