37

1K 69 68
                                    

George pov

Po następnych 15 minutach czekania, z pomieszczenia wyszła ostatnia osoba a zaraz za nią Niki.

-dobrze więc wszyscy jesteście już gotowi- każdy zamilkł i skupił swoją uwagę na różowowłosej
-jak widzicie przez wami znajduje się pięć różnych wejść do lasu, na teren na którym będziecie grać. Każdy pojedynczo podchodził będzie do drzwi, otwierają się one po około dwóch minutach odstępu od wejścia osoby przed wami. Od razu po tym jak wejdziecie, biegniecie gdzieś w głąb lasu aby się schować, następnie czekacie tam do momentu, gdy usłyszycie głośne „Start" puszczone z głośników porozwieszanych po drzewach w całym lesie. Wszystko zrozumiane?- spytała na koniec

-tak- odpowiedzieliśmy chórem

-w takim razie ustawcie się w pięciu rzędach jeden za drugim- od razu zaczęliśmy wykonywać jej polecenie

Gdy w końcu wszyscy odpowiednio się ustawili, drzwi otworzyły się po raz pierwszy i pięć osób weszło na teren lasu. I tak to trwało, każdy po kolei przechodził na drugą stronę, kiedy w końcu nadeszła moja kolei. Stanąłem przed drzwiami i czekałem aż się otworzą, co też w końcu się stało. Nie rozglądając się od razu pobiegłem poszukać jakiejś kryjówki. W końcu schowałem się za jakimś drzewem, na terenie na którym nikogo oprócz mnie nie było, tak mi się przynajmniej zdawało.

Odczekałem w swojej kryjówce kolejne kilka minut, kiedy w końcu usłyszałem „Start" puszczone z głośników w lesie. Spojrzałem na mój tablet, na którym natychmiast zaczęły pojawiać się zadania. Wybrałem jedno z nich które znajdowało się najbliżej mojego położenia i ruszyłem w drogę. Starałem się poruszać najciszej jak tylko potrafiłem, co wcale nie było takie proste, gdyż jakieś patyki i liście cały czas chrupały mi pod nogami. Chodziłem rozglądając się cały czas dookoła siebie, bardzo bałem się przechodzić obok drzew, miałem wrażenie że zaraz ktoś zza nich wyskoczy.

W końcu doszedłem do mojego pierwszego zadania. Może gdyby nie tempo mojego chodzenia, miałbym już kilka zadań za sobą. Zadanie polegało na wspięciu się na drzewo, zabranie z góry chorągiewki i wbicie ją obok drzewa. Byłem całkiem dobry w tego typu rzeczach, dlatego wspinaczka na szczyt drzewa, nie robiła na mnie żadnego wrażenia, miałem jedynie mały problem z zejściem, ale ostatecznie wszystko poszło mi dobrze. Wbiłem chorągiewkę w ziemię, odhaczyłem zadanie na tablecie i ruszyłem dalej.

Zacząłem się niepokoić gdy uświadomiłem sobie, że spośród tak wielu obozowiczów ja wciąż nie spotkałem ani jednego. Moje myśli przejęły okropne scenariusze typu, że w lesie jest seryjny morderca, który wszystkich już pozabijał i czycha już tylko na mnie. Te scenariusze były wręcz niedorzeczne, jednak o czym innym mógłbym myśleć będąc sam w pustym lesie?

Moje myśli przerwał szelest. Ktoś przechodził między drzewami. Gdy zobaczyłem jednego z obozowiczów odetchnąłem z ulgą, jednak mimo wszystko wślizgnąłem się za drzewo póki mnie nie zauważył, w końcu zawsze mógł być jednym z morderców (tym razem już w grze)

Nagle usłyszałem kolejne kroki, które wkrótce zamieniły się w bieg, postanowiłem wychylić głowę zza drzewa i obserwować co się dzieje. Zamarłem gdy zobaczyłem Lucasa, rzucającego się na tego obozowicza którego przed chwilą widziałem z nożem w ręku (oczywiście tym nożem z gry haha) Lucas zamachnął się szybko i przycisnął nóż do zielonego urządzenia chłopaka, które momentalnie zmieniło kolor z zielonego na czerwony, co oznaczało że gracz został właśnie wyeliminowany.

Wiedziałem co muszę zrobić. Sięgnąłem ręką do kieszeni mojej bluzy i wyciągnąłem z niej pistolet. Wycelowałem w Lucasa i pociągnąłem za spust. Wycelowałem idealnie i z uśmiechem na twarzy, szybko schowałem się z powrotem za drzewo tak, aby Lucas nie wiedział kto go zabił.

Gdy został wyprowadzony z pola gry opuściłem swoją kryjówkę, znajdując wcześniej najbliższe mi zadanie. Byłem bardzo zadowolony z tego co zrobiłem. Nie dość że wycelowałem idealnie, to jeszcze w Lucasa, na dodatek nawet nie wie że byłem to ja. Moje przemyślenia przerwały czyjeś kroki za mną. Nie zdążyłem się nawet obrócić bo osoba skoczyła na mnie chowając nas pod liściami krzaków. Chwilę zajęło mi ogarnięcie się z małego szoku, nim uświadomiłem sobie że tą osobą jest Clay.

Znajdowaliśmy się właśnie w pozycji, gdzie ja leżałem na ziemi, a blondyn opierał się na łokciach zwisając nade mną.

-Clay co ty robisz?- zapytałem

-Nic, po prostu się za tobą stęskniłem- odpowiedział i pochylił się niżej złączając razem nasze usta

-Clay nie teraz, jeszcze nas ktoś zauważy- odepchnąłem go lekko

-Widziałem jak zastrzeliłeś Lucasa- wyższy nie dał za wygraną i chwytając moją twarz w dłonie, ponownie zaczął mnie całować

-mhm- wymamrotałem

-zabij mnie kochanie- oderwał się nagle ode mnie wciąż jednak z twarzą milimetry od mojej.

-zabij mnie a wygracie- wyjął z kieszeni nóż

-nie zabiję cię Clay- złapałem go za policzek
-niech zrobi to ktoś inny, albo ty zabij mnie- podniosłem się do siadu

-nikt inny nie da rady mnie zabić, jestem zbyt dobry w tą grę- zakpił

-nie Clay, to nie jest sprawiedliwe, a teraz przepraszam cię, ale idę robić zadanie- podniosłem się otrzepując z ziemi

Wyszedłem z krzaków i wróciłem na ścieżkę, którą przed chwilą szedłem

-potowarzyszę ci, tak dla bezpieczeństwa- blondyn wyskoczył zaraz za mną

-nie Clay, to nie sprawiedliwe. Ty jesteś mordercą, a ja szeryfem- odwróciłem się do niego.

-oj no daj mi chociaż chwilkę z tobą pospacerować. Kocham cię- nalegał, jednak słowo „kocham cię" ma na mnie tak ogromne działanie, że w końcu się zgodziłem.

-dobrze, pójdziemy razem do mojego zadania i się rozdzielimy, dobrze?- zapytałem

-w porządku- zgodził się zadowolony obejmując mnie ramieniem.

_________________

HEJKA PIĘKNI

w końcu mamy wolne i udało mi się coś napisać

Jak wam się podoba rozdział?

jakieś plany na halloween?

KOCHAM WAS🫶🏻💕

BAII❤️

Summer camp DNF Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz