Lindsay przywołała przyjaciółkę gestem ręki. Potrzebowała jej, żeby wrzucić na media informację o imprezie. Po krótkim namyśle wzięła też butelkę whisky. Chyba nikt nie spodziewał się, że to będzie spokojna impreza nad basenem, co nie?
- Chodź, Katie. Zrobimy sobie fotkę nad basenem- rzuciła Lindsay.- Mogę pożyczyć od ciebie te zajebiste okulary przeciwsłoneczne?
Brunetka przewróciła oczami jakby usłyszała coś wyjątkowo niedorzecznego.
- Oczywiście. Mówiłam, że nie musisz pytać. Możesz pożyczać co tylko chcesz. Zamierzasz zrobić zdjęcie z tym?- spytała Kate, wskazując butelkę.
- Między innymi. Dzięki temu perfekcyjnie oddamy charakter imprezy- odparła brunetka, zgarniając w drodze na taras wspomniane okulary z blatu. Bardzo jej się podobały, a złoty napis z marką znajdujący się na boku też robił swoje. Takie rzeczy mogły kosztować fortunę. Gdyby miała je sama kupić, w życiu by się na to nie zdecydowała. Za to pożyczenie ich na chwilę od przyjaciółki było w porządku.
- Jak chcesz. I tak wszyscy wiedzą jak wyglądają moje imprezy- wzruszyła ramionami Katie, uśmiechając się do obiektywu.
Lindsay lekko przekrzywiła głowę, uśmiechnęła się i zrobiła kilka zdjęć. Razem z przyjaciółką przejrzały je i wybrały najlepsze, które poszło do internetu.
- To będzie najlepsza impreza- stwierdziła po chwili Kate. Jej rodzice często wyjeżdżali, ale tym razem miało ich nie być cały weekend, a zrobiło się na tyle ciepło, żeby można było zrobić użytek z ogromnego basenu. Poza tym dom przyjaciółki był wielki i bardzo nowoczesny. Będzie epicko.
- Wiadomo- potwierdziła brunetka bez cienia wątpliwości.
Chociaż się uśmiechała, wcale nie była taka szczęśliwa. Poniekąd, to była pożegnalna impreza. Później miała jechać do szkoły z internatem. Strasznie bała się, że przez to straci kontakt z przyjaciółką. Jednak na razie żadna z nich nie poruszyła tego tematu. Katie gratulowała jej i śmiała się, że Lindsay dołączy do tamtejszej elity. Madison było wyjątkowo elitarną szkołą, jedną z najlepszych w całym kraju. To cud, że się tam dostała.
- Zaraz wrócę- poinformowała Lindsay, dostrzegając ostatnią osobę, której się tutaj spodziewała. Co robiła tutaj Courtney? Skąd dowiedziała się o imprezie?
Katie skinęła głową, po czym zajęła się wyciąganiem jedzenia z pudeł, które chwilę temu dostarczyła firma kateringowa. Każde z dań było zapakowane w osobne, papierowe, owinięte folią tacki. Niemniej, wyglądały zachęcająco.
- A ty gdzie myślisz, że idziesz?- zapytała brunetka, zastępując drogę rok młodszej, wyjątkowo natrętnej kuzynce.
- Na imprezę- odpowiedziała Courtney z uśmiechem. Miała na sobie wyjątkowo krótką sukienkę, która ledwie zakrywała jej tyłek. Taka długość była dla niej standardowa.- Wiem, że jestem trochę wcześnie, ale umówiłam się z kimś.
Jaka ona była denerwująca, pomyślała Lindsay.
- Nikt cię tutaj nie zapraszał- zwróciła uwagę brunetka.- Wiesz, gdzie jest wyjście.
- A ja myślę, że nie chcesz się mnie tak szybko pozbywać. Po powrocie do domu mogłabym, czysto potencjalnie, powiedzieć rodzicom gdzie jesteś. Nie byliby zadowoleni. To jak, mogę zostać?
Nie byliby zadowoleni, to spory eufemizm. Byliby wkurzeni do granic możliwości. Oczywiście jej "ukochana" kuzynka doskonale o tym wiedziała i zamierzała wykorzystać tę wiedzę jako kartkę przetargową.
- No okej, ale nie piśniesz im ani słówka.
- Jasne- mruknęła zadowolona Courtney, rozglądając się jakby kogoś szukała.- Nie powinnaś być w drodze do Madison?
CZYTASZ
Dyrektor
TerrorPięćdziesiąt tysięcy dolarów i stypendium w dowolnie wybranym collegu tylko za wykonanie sześciu zadań. Banalne prawda? Tak przynajmniej wydawało się trzynastu licealistom... Do czasu aż nie uświadomili sobie, że w tej morderczej grze stawiają na sz...