Rozdział 5

30 5 0
                                    

Justinowi ciągle nie udało się znaleźć laski, która tak koncertowo załatwiła go na oczach Edwards. Profesorki, która niemal uchodziła za szkolną legendę. Wyglądała jakby już dawno powinna być na emeryturze. Co ona dalej robiła w Madison? Nikt tego nie wiedział.

Miał przejebane po tym jak profesorka nakryła go bez ubrań w składziku przy sali. Rozmowa z dyrektorem była cholernie ciężka, ale ostatecznie nie wyrzucono go ze szkoły. Dostał karę w ramach, której miał pomagać woźnemu po dwie godziny w weekendy przez najbliższy miesiąc. Nie podobało mu się to, ale mogło być gorzej. Poza tym dostał uwagę, Edwards jeszcze bardziej go nie znosiła... Dało się to wytrzymać.

Najbardziej wkurwiało go, że nie udało mu się znaleźć tej suki. Oczywiście, że jej tego nie zapomni. Znajdzie ją i mu za to zapłaci. Tego był pewien. Ciągle nie wiedział, co tej lasce odbiło. Nic jej nie zrobił. Tego był absolutnie pewien. Zapamiętałby ją. 

- Jak tam życie?- zagadnął go Owen z szerokim uśmiechem.

Idiotyczne pytanie. Jego kumpel mówił tak jakby zupełnie nie wiedział, jak ma przejebane.

- Chujowo. Pomógłbyś mi znaleźć tamtą laskę, a nie uśmiechał się jak kretyn.

- No wiesz? Zwracać się tak do najlepszego kumpla?- odparł tamten pozornie urażonym tonem.

Szatyn pokręcił głową. Wiedział skąd wziął się tak dobry nastrój Owena. To dzięki tej rudej, którą mu wskazał.

- No dobra, pochwal się- skapitulował Price.- Przeleciałeś ją? Wygrałem zakład, nie?

- Tak, jest po prostu zajebista. Jak będę szukał dobrego seksu, będę przychodził do ciebie.

Justin skrzywił się. Odpowiedź jego kumpla zabrzmiała... Dwuznacznie.

- Nie mów tego więcej. To zabrzmiało źle. Jeśli chodzi o wskazanie laski, możesz pytać. Poza tym stawiasz mi whisky.

Owen skrzywił się jakby zjadł cytrynę. Chyba właśnie do niego dotarło co wcześniej powiedział.

- Mówiłeś o piwie, ekspercie.

- Nie przypominam sobie. Pokazać ci wiadomość, w której na pewno pisałem o whisky? Tylko ma być takie dobre, jasne?

- No dobra, niech ci będzie, ale mam jeden warunek. Pijemy razem.

Justin uśmiechnął się. Całkiem odpowiadał mu ten warunek. Zawsze lepiej piło się z kimś, a nie samemu. Dziewczyny, z którymi sypiał przeważnie nie doceniały whisky. Nie przepadały za tym, czego kompletnie nie rozumiał.

- Nie ma sprawy. Zobaczymy, który z nas więcej wytrzyma.

Nagle Justin usłyszał dźwięk nowej wiadomości. Spojrzał na telefon. Znowu ten cholerny nieznany numer.

Czas na wyzwanie #1 Zalicz swoją  znajomą Mary. Oczekuję dowodu w postaci filmu lub zdjęć. Nie możesz powiedzieć jej o wyzwaniu. Powodzenia

Do tej pory myślał, że to kiepski żart. Okazało się, że to był zwykły zboczeniec. Miał wysłać film porno ze sobą w roli głównej? Nie doczekanie. Zwłaszcza, że po ostatniej aferze Mary nawet z nim nie gada. W życiu nie pójdzie z nim do łóżka. Była jedną z tych, których nie potrafił rozszyfrować. Nagle tknęła go pewna myśl. Kto z jego bliskiego otoczenia widział aferę z Mary i uwielbiał się z niego śmiać? Odpowiedź była zaskakująco prosta.

- Przyznaj się Owen, że to ty. To od początku nie było zabawne, wiesz?- warknął w kierunku kumpla, który spojrzał na niego jak na kosmitę.

- O czym ty pieprzysz? Naćpałeś się czy jak?- rzucił tamten z wyjątkowo udanym zdziwieniem. Wcześniej mógł sobie kłamać. Teraz Justin go przejrzał.

DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz