Epilog

48 7 13
                                    

Mężczyzna omiótł wzrokiem miejsce zbrodni i jego entuzjazm natychmiast wyparował. Pracował w policji dwadzieścia lat i takiej jatki jeszcze nie widział. Załamał ręce.

- Czy ktoś może mi powiedzieć, co tutaj się, do kurwy nędzy, wydarzyło?- zapytał, przechodząc koło całego arsenału techników i policjantów. Nawet pojawili się tutaj ci z FBI, co niemożliwe wręcz wyprowadzało go z równowagi. To jego sprawa i chociaż była w cholerę zagmatwana, nie odda jej tym dupkom z Quantico.

- Powtórka z Waco?- zasugerował jeden z jego podwładnych, niezbyt ogarnięty młodzik.

- Bardzo zabawne- skwitował Montero bez cienia uśmiechu. Nawiązywanie do Waco. Tego mu się chciało. Przypominania o sprawie, która właściwie do samego końca nie została wyjaśniona. Pewnego dnia w Waco doszło do wybuchu. Zamieszana była w to policja. Niektórzy twierdzili, że to oni sprawili, iż członkowie sekty Gałęzi Dawida postanowili odebrać sobie życie. Początkowo sądzono, że zginęli w wyniku wybuchu. Dopiero później odkryto liczne ślady strzałów z przyłożenia na czaszkach ofiar. Swoją drogą, ciała były tak poćwiartowane w wyniku eksplozji, że zaangażowano w to cały sztab antropologów oraz anatomopatologów. Ich czaszki trzeba było składać jak puzle trzy D. Okropna i bardzo czasochłonna praca. A ile zachodu było z identyfikacją... Identyfikacja na podstawie samych kości była wyjątkowo trudna i właściwie nie wyjaśniono czy to było zbiorowe samobójstwo oraz czy wybuch był celowym działaniem. Wszyscy świadkowie zginęli. Na szczęście to nie było Waco. Montero zamierzał wyjaśnić tę sprawę z każdym najmniejszym szczegółem.

- W takim razie dom naśladowcy Joffreya Dahmera?- kontynuował ten sam młody policjant, niejaki Smith. Chyba bawiło go porównywanie tej sprawy do innych, bardzo głośnych.

- Skup się na pracy, Smith. Oglądanie dokumentów z medialnych spraw ci nie pomoże- skwitował Montero.- Skąd, u diabła, wziąłeś porównanie z Dahmerem?

Tamten wzruszył ramionami jakby nigdy nic. Albo był idiotą albo nie miał za grosz szacunku do przełożonych. Ewentualnie oba naraz.

- W piwnicy znaleziono kości, a na zewnątrz kilka całkiem świeżych dołów... Szkielety są całkowicie pomieszane i niekompletne, więc pewnie nie zewnątrz jest ich reszta.

Jak tak dalej pójdzie to Montero tutaj zwariuje. Nic nie trzymało się kupy, a teraz jeszcze te szkielety... Jednak będzie musiał sięgnąć po pomoc antropologów. Miał nadzieję na jak najmniej elementów wspólnych z Waco... Może Smith jednak miał pojęcie do czego i z jakiego powodu nawiązuje.

- Scarrow, przedstaw mi proszę przybliżoną kolejność wydarzeń i co twoim zdaniem się tutaj wydarzyło- zwrócił się Montero w kierunku techniczki. Kobieta wydawała się bystra i kompetentna. Miała też bardzo dobre opinie w środowisku. Chociaż Montero nie miał okazji z nią do tej pory pracować, ufał jej wnioskom.

- Zacznę od bilansu- poinformowała ciemnowłosa, odrywając wzrok od jednego z ciał i bardzo wyraźnej dziury w czaszce.- W środku znaleźliśmy siedem ciał w wieku od siedemnastu do dziewiętnastu lat. Cztery młode kobiety i trzech mężczyzn. Wszyscy znajdowali się w środku. Z kolei na zewnątrz znaleźliśmy mężczyznę w wieku około trzydziestu lat. Wszyscy mieli rany postrzałowe z efektem śmiertelnym. Zarówno w środku jak i na zewnątrz znaleźliśmy ślady krwi...

Akurat to Montero widział na własne oczy. Było tutaj tak cholernie dużo krwi. Jedna wielka krwista sadzawka. Na zewnątrz były jedynie pojedyncze ścieżki. Zupełnie jakby ktoś szedł przed siebie mimo krwawiącej rany.

- Powiedz mi coś, czego nie wiem, Scarrow.

- W piwnicy znaleźliśmy liczne kości. W tym momencie nie potrafię dokładnie określić ilości i które to konkretnie kości...

DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz