Scott nie mógł w to uwierzyć. Chociaż miał przed oczami wiadomość, naoczny dowód, był co najmniej skonsternowany. To było idiotyczne. Na serio miał to zrobić? Długo zastanawiał się czy posłuchać tej wiadomości i brać udział w konkursie czy zrezygnować. Z jednej strony ostatnio ten facet groził mu, wysyłając zdjęcia Stalli. Ewidentnie ich śledził, bo wysłał mu zdjęcia sprzed ewentualnie kilku minut. Mógłby być też sprzed kilku sekund. To było cholernie przerażające. Od tamtej wiadomości nieustannie zastanawiał się co powinien zrobić. Zgłosić to na policję i ryzykować życiem Stelli i pewnie też swoim czy brać w tym udział, ryzykując być może jeszcze bardziej? Każde rozwiązanie wydawało się równie złe.
Póki co miał jedynie iść do durnego baru, gdzie zobaczył Stellę ze swoim chłopakiem. Od tamtej pory z nią nie rozmawiał. Nie zamierzał kontaktować się z kimś, kto tak skrzętnie ukrywał fakt, że ma chłopaka. Mogła mu od razu powiedzieć, że z kimś jest. Wtedy traktowałby to jako czysto przyjacielską relację, a tak... Chcąc nie chcąc wyobrażał sobie coś więcej. Była bardzo w jego typie. Podobała mu się i dobrze mu się z nią rozmawiało. Kiedy mu opowiadała o tamtym filmie... Już nawet nie chodziło o fabułę. Po prostu dobrze mu się słuchało jej głosu i emocji, które wkładała w tę opowieść, by brzmiała ciekawie...
Najgorsze w całej tej sytuacji było to, że nie mógł przestać o niej myśleć. Raz towarzyszyły mu wspomnienia z ich spotkań sam na sam, widział ten śliczny uroczy uśmiech, a później widział ją z tym gościem. W takich momentach powracała do niego złość. Nie był dupkiem, ale musiał stwierdzić, że ona zdecydowanie dawała mu sygnały. Pomimo tego, spotykając się z innym facetem. Kto tak robił?! Po co bawiła się jego uczuciami?!
Czasami miał ochotę iść do niej, nawrzeszczeć, dać upust kotłującym się w nim emocjom oraz poznać odpowiedź na pytanie "dlaczego to zrobiła?". Jednak za każdym razem rezygnował z tego pomysłu. To głupie. Nie chciał widzieć jak się z niego śmieje. Nie chciał ujrzeć w jej oczach pogardy i rozbawienia. Nie potrzebował tego. Czuł się już wystarczająco mocno upokorzony. Prędzej będzie poprawiał w wakacje cały semestr niż poprosi ją o pomoc.
W każdym razie tego dnia dostał zaskakującego SMS'a. To brzmiało prosto. Za prosto, skoro nagrodą było pięćdziesiąt tysięcy dolarów. Co by mógł zrobić z taką sumą. Tak wiele rzeczy przychodziło mu to głowy. Kłamałby, gdyby powiedział, że nie chce wygrać. Bądźmy szczerzy, niewiele w swoim życiu wygrywał, nie licząc oczywiście gier ze znajomymi. W nich był całkiem dobry. W innych obszarach życia nie odnosił tak wielkich sukcesów. Dostał się do Madison i to tyle. Czy cokolwiek innego w jego życiu było warte pochwały? Zdecydowanie nie. Niezależnie od tego jak się starał, zawsze coś szło nie tak. Zawsze istniało słynne "ale", które nie pozwalało mu się cieszyć sytuacją.
Tym razem również takowe istniało. Nieznany numer jawnie mu groził. Jemu i nie tylko, bo też Stelli. Niezależnie od tego jak bardzo był na nią zły, nie potrafiłby świadomie jej zaszkodzić. Jakkolwiek niesprawiedliwe się wobec niego zachowała, nie zasługiwała na zemstę psychopaty. Tylko ktoś taki byłby zdolny do zmuszania do uczestnictwa w jego grze za wszelką cenę.
- Myślisz, że powtórzysz swój poprzedni sukces?- zagadnął go Danny z uśmiechem, gdy znaleźli się pod salą. Wcale nie miał mu za złe, że kumpel zdobył lepszą ocenę. Danny nigdy nie był typem, który kocha rywalizację i za wszelką cenę chce być najlepszy w każdej sytuacji. Cieszył się z jego sukcesu i życzył mu jak najlepiej.
- Wątpię- odparł Scott, mimowolnie zerkając na SMS'a, jakby chciał się upewnić, że faktycznie miał to zrobić.
Czas na wyzwanie #2 Masz oblać najbliższy sprawdzian z matematyki. W ramach dowodu wyślij mi zdjęcie swojego sprawdzianu. Oceny nie są najważniejsze :)
CZYTASZ
Dyrektor
HorrorPięćdziesiąt tysięcy dolarów i stypendium w dowolnie wybranym collegu tylko za wykonanie sześciu zadań. Banalne prawda? Tak przynajmniej wydawało się trzynastu licealistom... Do czasu aż nie uświadomili sobie, że w tej morderczej grze stawiają na sz...