Rozdział 34

17 5 0
                                    

Mia udała się wieczorem, a konkretnie w środku nocy do biblioteki. Tak jak się spodziewała, zastała tam Deana. Chciała z nim porozmawiać. Powinna z nim porozmawiać, bo właściwie nie miała jeszcze okazji przekazać mu najnowszych wieści. Traktowała go jak dobrego znajomego, może nawet przyjaciela, więc zasługiwał, żeby usłyszeć to od niej.

- Cześć, przeszkadzam?- spytała Sanchez. Nie miała pewności czy Dean w ogóle zarejestrował jej obecność, bo ani na moment nie podniósł wzroku znad ekranu laptopa.

- Wiesz po co tutaj przychodzę. Każda twoja wizyta przeszkadza mi w tworzeniu gry- odpowiedział blondyn, chociaż jego uśmiech mówił co innego. Ciemnowłosa usiadła kawałek dalej na tej samej kanapie.

- Bardzo zabawne- skonstatowała Mia, przywracając oczami.- Ale ci nie wierzę. Kto inny by cię tutaj odwiedzał o takiej porze?

- Może właśnie dlatego przychodzę tutaj o takiej porze?- podsunął jej informatyk, po czym delikatnie, niemal z nabożną czcią zamknął laptopa.- Słyszałem, że spotykasz się z Dylanem.

Nie powiedział tego z wyrzutem, ale Mia od razu założyła, że się na nią gniewa. To od niej powinien się tego dowiedzieć. Co więcej, chciała mu to powiedzieć. Po prostu nie zdążyła. Ostatnio tyle się działo... W pełni poświęcała się śledztwu. Tegoroczne zaginięcia rozpoczęły się. Kto wiedział, co działo się z tymi osobami i czy jeszcze żyły? Miała nadzieję, że tak.

- Tak. Wiesz jeszcze kilka tygodni temu wyśmiałabym osobę, która by mi to zasugerowała... Przysięgam, że chciałam ci o tym powiedzieć. Po prostu nie miałam okazji i czasu... No wiesz, sporo się dzieje- wyjaśniła ciemnowłosa ze skruchą.

- Nic się nie stało- zaoponował Dean miękko.- Po prostu jestem zaskoczony. Jakiś czas temu razem narzekaliśmy na jego trudny charakter, a teraz...

- Dalej możemy to robić- zapewniła Sanchez, uśmiechając się. Poczuła ulgę, że nie był na nią zły. Nie chciała się z nim kłócić.- Tylko teraz mamy zdecydowanie mniej tematów. Szczerze mówiąc, bardzo się stara. Zachowuje się dużo mniej... Dupkowato.

Naprawdę tak uważała. Nie wiedziała czy zmienił zachowanie, ponieważ mu się podobała czy po prostu docenił ją jako dziennikarkę. A może po prostu musiała go bliżej poznać, żeby dostrzec że wcale nie jest złem wcielonym? W każdym razie zmiana wydawała jej się wyjątkowo pozytywna. Nawet jeśli się w czymś nie zgadzali, potrafili o tym spokojnie porozmawiać zamiast się kłócić.

- Właśnie, dobre określenie. Współpraca z nim nigdy nie była prostsza. Zupełnie jakby go podmieniono. Jesteś pewna, że nie ingerowali w to kosmici?

Ciemnowłosa uśmiechnęła się, chociaż starała się zachować powagę.

- Tak, jestem pewna. Wydarzyło się coś znacznie gorszego... Zrobiłam mu pranie mózgu- mruknęła Mia z udawaną powagą, po czym obydwoje wybuchnęli śmiechem.

- To wszystko wyjaśnia- powiedział informatyk, gdy już opanowali śmiech. Mii właśnie tego brakowało. Ostatnio działo się zbyt wiele poważnych rzeczy. Usłyszała zbyt dużo okropnych i zarazem wstrząsających wiadomości. Potrzebowała chwili wytchnienia, normalności, żeby przypomnieć sobie, że jej życie nie zawsze tak wyglądało i że jeszcze kiedyś do tego wróci.- Tak na serio to cieszę się, że jesteście razem i to nie tylko z powodu znośnego Dylana. Dobrze, że nie dałaś się zniszczyć temu dupkowi Blake'owi.

- Zniszczyć? W jakim sensie?- spytała Mia, marszcząc brwi. O co mu chodziło?

- No wiesz... Nie każda dziewczyna potrafiłaby przejść nad tym do porządku dziennego. Chciał cię wykorzystać, co mu się nie udało... Ale za to ośmieszył cię przed resztą szkoły. Niektórzy ciągle wierzą w jego wersję, że to ty wymyśliłaś historyjkę z listą, aby się zemścić.

DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz