Pamela czuła jakby minęło mnóstwo czasu, od kiedy przyszła do tej chatki w lesie. Chociaż spędziła tutaj niewiele czasu, porównując to do na przykład Madison. Jednak każdy dzień był intensywny. Musiała oswoić się z nową sytuacją. Bynajmniej nie czuła się tutaj bezpiecznie. Musiała poznać nowe osoby i w pewnym stopniu im zaufać. Poznała prawdę o zaginionym przed laty bracie. Otworzyła się przed nowymi znajomymi podczas gry w prawda czy wyzwanie. A ta gra... To był pieprzonym rollercoaster. Już pomijając fakt, że omal nie umarła, dowiedziała się tylu informacji...
Ostatnia runda była najbardziej wstrząsająca. Pokazała jej, że wcale nie znała osób, z którymi spędziła ostatnie kilka dni. Nie zorientowała się, że Lindsay aż tak cierpiała i że obwinia się o śmierć przyjaciółki. W najśmielszych przypuszczeniach nie wpadłaby na pomysł, że Nancy jest ofiarą przemocy domowej i jeszcze musiała oskarżyć o to kogoś innego... W dodatku przyjaciela, który zawsze ją wspierał. Okropne. Nie krytykowała jej, rzecz jasna. Wszyscy musieli robić wyzwania, aby przeżyć. Tyle że jej było wyjątkowo trudne.
Z kolei Scott jako jedyny zrobił coś, czego żałował jeszcze przed grą Dyrektora. Napadł z bronią na lombard, żeby móc iść do Madison. Musiało mu na tym bardzo zależeć, ale przynajmniej wyjaśniła się kwestia pieniędzy w torbie pod jego łóżkiem. Ulżyło jej, że nikt z nich nie współpracuje z Dyrektorem.
Rudowłosa miała jeszcze jeden powód do radości. To znaczy, jeden powód nieco polepszający jej samopoczucie. Zack przeżył. Nie wiedziała czy Dyrektor faktycznie wsadził do drugiej strzykawki śmiertelną dawkę narkotyku czy tylko tak mówił, żeby ich nastraszyć. W każdym razie ciemnowłosy miał się dobrze. Ani przez moment nie zachowywał się jakby był naćpany i wyraźnie nic mu się nie działo. Przeżył wyzwanie od Dyrektora. Bardzo ekstremalne, nawiasem mówiąc.
Tamten wieczór i gra w prawda czy wyzwanie całkowicie zmieniły jej postrzeganie świata oraz otaczających ją osób. Była ekspertką w udawaniu, że wszystko jest w porządku, ale ani przez moment nie przeszło jej przez myśl, iż nie tylko ona tutaj udaje. Błędnie oceniła pozostałych uczestników. Myślała, że potrafi to zauważyć, ale się myliła. A jeśli myliła się w tej sprawie, mogła być w błędzie też w innych kwestiach. Zasługiwali, żeby wiedzieć co ich spotka. Może wspólnie temu zapobiegną? Tak, Asher dalej naiwnie liczyła, że jeszcze mieli jakieś wyjście. W końcu kto tak po prostu zaakceptowałby swój koniec?
Dlatego następnego poranka obudziła wszystkich po kolei i zawołała ich do salonu. Nie wiedziała czy to przypadek czy nie, ale usiedli w kręgu, tak jak podczas gry. Było ciężko. Pamela musiała się naprawdę wysilić, żeby powiedzieć to na głos.
- Przepraszam, że nie powiedziałam wam tego wczoraj, ale to było zbyt trudne. Za dużo się działo na raz, a ta informacja mną wstrząsnęła- zaczęła Asher. Nikt jej nie przerwał. Wszyscy patrzyli na nią pytająco. Napięcie rosło, chociaż nie chciała robić z tego show, w którym specjalnie przedłużają, aby podać zwycięzcę... Bo tutaj nie chodziło o pozytywną informację.- Po pierwszym wyzwaniu specjalnym Dyrektor powiedział mi, że tylko jedna osoba stąd wyjdzie, a mianowicie zwycięzca. Dlatego lista ofiar jest tak długa.
Po jej słowach zapadła cisza. Nikt się nie odezwał. Co tutaj było do powiedzenia? Mieli przejebane, kolokwialnie mówiąc. Rudowłosa nie mogła w żaden sposób pomóc innym, żadne słowa pocieszenia nie miały sensu. Mogła jedynie obserwować jak nadzieja w ich oczach gaśnie, jak ich świat chwieje się w posadach, jak każde z nich uświadamia sobie, że być może nie będą mieli przyszłości. Zostaną jej pozbawieni. Dlaczego? Nie mieli bladego pojęcia i ten brak wiedzy, bezsilność... To wszystko ich przytłaczało. Tylko Zack zdobył się na słowną konkluzję.
- To ja przeżyłem wyzwanie specjalne, żeby... Zginąć w inny sposób? Zajebiście. Po prostu zajebiście- stwierdził ciemnowłosy, a Pamela zobaczyła w jego oczach pustę, która ją zmroziła.
CZYTASZ
Dyrektor
TerrorPięćdziesiąt tysięcy dolarów i stypendium w dowolnie wybranym collegu tylko za wykonanie sześciu zadań. Banalne prawda? Tak przynajmniej wydawało się trzynastu licealistom... Do czasu aż nie uświadomili sobie, że w tej morderczej grze stawiają na sz...