Rozdział 16

27 5 1
                                    

Mia z uśmiechem weszła do bazy głównej, jak zaczęła nazywać niewielką klasę w podziemiach przeznaczoną dla osób piszących szkolną gazetkę. Od razu położyła jeden z kubków na biurku przed Dylanem.

- Hej, przyniosłam ci kawę- rzuciła ciemnowłosa, zajmując swoje miejsce.

- Widzę. Doceniam gest, ale wiesz, że nie musisz tego robić?- spytał brunet, obrzucając ją spojrzeniem, którego nie potrafiła jednoznacznie określić. Był zdziwiony, pozytywnie czy negatywnie, a może uważał, że niepotrzebnie stała w gigantycznej kolejce na stołówce? Czy nie mógł po prostu podziękować jak zrobiłaby to każda inna osoba na jego miejscu?

- Ale chcę- zaprotestowała Sanchez. Cały czas starała się jakoś zrewanżować Dylanowi za bójkę z Blake'iem. Już nie mówiąc o siniakach, które dokuczały mu przez kilka dni, Cooper miał rozmowę z dyrektorem. Nie zdradził, czego dotyczyła. Niezależnie od tego ile razy wracała do tematu, nigdy nie doczekała się odpowiedzi. Za każdym razem ją zbywał. Jednak Mii udało się zdobyć kilka przecieków od profesora, z którym rozmawiała pod gabinetem pielęgniarki. Ostatecznie zarówno Dylanowi jak i Blake'owi się oberwało. Callawayowi z oczywistych względów bardziej, ale Cooperowi też, bo to on wywołał bójkę. Nie wiedziała co dokładnie zakładała jego kara, ale próbowała mu ją zrekompensować. Była mu bardzo wdzięczna. Poza tym Blake faktycznie miał złamany nos. Świetnie wiadomość, co nie?

- Okej, rób jak chcesz. I tak jesteś zbyt uparta, żeby ktokolwiek mógł wpłynąć na zmianę twojej decyzji- wzruszył ramionami brunet, nie wydając się z tego powodu szczególnie smutny czy zły. Spójrzmy prawdzie w oczy. Czy komukolwiek przeszkadzałaby kawa z dostawą, biorąc pod uwagę ogromne kolejki? Raczej nie.

- Cieszę się, że w końcu to do ciebie dotarło. Pisałeś, że masz pilną sprawę. Co się stało?

Sanchez tego dnia doznała szoku. Tego dnia zobaczyła na własne oczy wiadomość do Dylana. Brunet napisał do niej SMS'a, chociaż na początku twierdził, że "nie lubi tego typu komunikacji". Dlatego poza kawą nie zrobiła żadnego postoju i przyszła tutaj najszybciej jak to było możliwe. To musiało być coś ważnego, skoro zdecydował się na tak nietypowy dla niego krok.

- Tak. Pomyślałem, że możemy napisać tekst o bójce mojej i Blake'a.

Może jednak poważniej uderzył się podczas bójki w głowę? Najpierw SMS, a teraz złamanie podstawowej zasady dobrego dziennikarstwa, czyli obiektywizmu. Ciemnowłosa spojrzała na bruneta pytająco.

- Nie sądzę, żebym musiała ci przypominać pewne szczegóły, ale... Ty brałeś udział w bójce, a ja... Stanąłeś w mojej obronie. Żadne z nas nie nadaje się na pisanie tego tekstu. To byłoby bardzo subiektywne.

Nieprofesjonalne, dodała w myślach, ale nie zdecydowała się powiedzieć tego na głos. Rozumiała, że ten temat mógłby być interesujący dla czytelników. Jednak to nie zmieniało faktu, że obydwoje byli w to zamieszani. Nie powinni pisać na ten temat artykułu.

- Wiem, że to dość ryzykowne i tekst tak czy siak byłby subiektywny, ale kusi mnie, żeby go napisać. Wyobraź sobie minę Callawaya.

Sanchez mimowolnie uniosła kąciki ust do góry. Nie musiała sobie tego specjalnie wyobrażać. Niemal od razu po słowach Coopera w jej głowie pojawił się obraz wykrzywionej w gniewie twarzy Blake'a. Nie ukrywała, że chętnie zrobiłaby mu na złość. Ciągle nie potrafiła sobie wybaczyć tamtej chwili słabości, gdy nie umiała się obronić. Nigdy więcej do czegoś takiego nie doprowadzi.

- Podoba mi się ten plan. Będzie totalnie wkurwiony. Poza tym kto powiedział, że prasa ma być obiektywna? To znaczy, rozumiem, że w niektórych sprawach to jest konieczne. Ale w przypadku footballistów znamy prawdę, a chyba właśnie o to chodzi. Żeby przekazywać prawdę i mówić o ważnych sprawach- powiedziała Mia.

DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz