Rozdział 3

46 5 0
                                    

Pamela weszła do klasy, mijając bez słowa niewielkie, rozmawiające ze sobą grupki. Zajęła ławkę z tyłu. Szczerze mówiąc, nie miała pojęcia jak zacząć rozmowę, żeby nie wyszło niezręcznie, a nikogo jeszcze nie znała.

Przez chwilę rudowłosa obserwowała krzątaninę wokół, ale później spojrzała na telefon. Uśmiech zamarł jej na ustach, gdy wpatrywała się w zdjęcie osiemnastoletniego, tak samo rudego jak ona, Luke'a. Jej brat... Na tym zdjęciu był niemal w tym samym wieku, co ona obecnie.

- Hej, nie chodziliśmy przypadkiem razem do szkoły?- zagadnął ją wyższy od niej, o co nie było trudno, brunet z uprzejmym uśmiechem. Pamela była dość niska.

- Sean Evans?- spytała rudowłosa z zaskoczeniem. Oczywiście, że go znała. To znaczy, wiedziała jak się nazywał. W poprzedniej szkole był wyjątkowo popularny.- Wiem jak to zabrzmiało, ale... Sam rozumiesz, każdy kojarzył cię z widzenia w Richwood.

- Jasne, chociaż ciągle nie mam pojęcia dlaczego. Jak się nazywasz?

Rudowłosa skarciła się w myślach. To, że ona go znała nie oznaczało, że on ją. Przez chwilę rozważała podanie samego imienia, ale takie rozwiązanie nie miało sensu. Nawet przy sprawdzaniu obecności usłyszy jej nazwisko. Tam skąd pochodziła wszyscy je znali.

- Pamela Asher.

Sean nie wydawał się ani odrobinę zmieszany, choć na pewno słyszał o zaginięciu jej brata. Chodziły na ten temat różne plotki i w większości nie były one zbyt... Pozytywne. Sugerowano, że jej brat uciekł z domu ze względu na przemoc w rodzinie albo że wpadł w niewłaściwe towarzystwo... Rzecz jasna, historyjki były zmyślone.

- Mogę usiąść?- zapytał brunet, na co skinęła głową.

Gdyby ktoś rok temu powiedział jej, że będzie siedzieć z Evansem, wyśmiała by tę osobę. Na żywo Sean sprawiał zupełnie inne wrażenie.

W tym momencie przerwała im nauczycielka. Zaczęła tłumaczyć zasady panujące na jej lekcjach, co wyjątkowo szybko znudziło Pamelę. Historia nie była jej żywiołem. Szybko pogrążyła się we wspomnieniach. To wszystko przez przyjazd do Madison. Szczególną uwagę przykuło jedno wspomnienie, od którego ostatnio nie mogła się uwolnić. Czy mogła przewidzieć to, co się później wydarzyło?

Dziesięcioletnia dziewczynka starała się nie płakać. Energicznie poruszała powiekami, starając się powstrzymać napływające łzy. Mówiła sobie, że nic się nie zmieni. Będzie miała spokój, dodatkowy pokój do zabawy i będzie mogła zapraszać do domu przyjaciół. Nikt jej tego nie zabroni po wyjeździe starszego brata. Nikt nie będzie jej mówił, ile może oglądać bajki i co ma oglądać. Nigdy więcej nie usłyszy tekstu "to dla małych dzieci".

A jednak czuła smutek. Radości jeszcze nie. Może później przyjdzie? Chociaż nie lubiła pożegnań, była tutaj. Cierpliwie czekała aż ojciec razem z Luke'iem spakują rzeczy do bagażnika. Nie było tego dużo: walizka i dwie sporych rozmiarów torby. Gdyby ona jechała, miałaby co najmniej dwa razy tyle. Może więcej, ma dużo zabawek. Mnóstwo, bo dostała też te po bracie. Kiedyś nawet razem się nimi bawili, ale to było dawno, gdy jeszcze lubił takie zabawki. Jeśli miała być szczera, wolała własne. W tych jego było sporo samochodów, a ona za nimi nie przepadała.

- Uważaj na siebie- poprosiła mama z rozczuleniem spoglądając na swojego prawie dorosłego syna. Wiedziała, że już nie wróci do rodzinnego domu. Teraz szkoła z internatem, później mieszkanie na wynajem gdzieś w okolicy. Tak przynajmniej mówiła. No i śmieciowe żarcie. O tym mówiła zdecydowanie najwięcej. Czym on się będzie żywic?! Przecież umrze z głodu! Nie może jeść samych fast foodów! To były słowa mamy.

DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz