Rozdział 27

25 5 1
                                    

Arthur prawdopodobnie po raz dziesiąty, nie był tego pewien, rozmawiał z Sarah w przeciągu ostatnich dwóch dni. Chciał do niej lecieć, ale studentka mu tego zabroniła, bo był środek tygodnia. Oczywiście on miał to gdzieś, ale ostatecznie posłuchał jej. Już chyba i tak wystarczająco namieszał w jej życiu. Ciągle nie potrafił uwierzyć w to co im się przytrafiło. Jakiś psychol porwał Sarah, żeby zmusić go do udziału w jego konkursie. Nawet w jego głowie brzmiało to absurdalnie i niedorzecznie.

- Cześć, Sarah- rzucił do telefonu blondyn, mimowolnie się uśmiechając, chociaż i tak nie mogła tego zobaczyć.

- Arthur? To znowu ty? Mówiłam, że już wszystko w porządku. Nie musisz cały czas do mnie wydzwaniać- odparła nieco zaskoczona Sarah. Swoją drogą, miała piękny melodyjny głos. Gdy mieli lekcje, bardzo go w niej cenił. Nie ma nic gorszego niż powolny, znudzony głos nauczycielki, który aż swoją barwą zachęca do snu.

- Po prostu się martwię. Wolałbym zobaczyć cię i upewnić się, że nic ci się nie stało... Kiedy o tym myślę, po prostu nie wierzę, że to się stało...

Blondyn uciął w pół zdania, bo dosłownie nie wiedział co powiedzieć. Jak wytłumaczyć porwanie? Czy w ogóle istniało na to jakieś racjonalne wyjaśnienie? On takowego nie znalazł. Zwłaszcza, że nie rozumiał, czemu losowy typ się na niego uwziął.

- Już ci to mówiłam. Naprawdę nic mi nie jest. Całe szczęście, ale nic mi nie zrobili poza przetrzymywaniem w piwnicy i omdleniem... A skoro już rozmawiamy, chciałabym o coś zapytać. Oczekuję prawdziwej odpowiedzi, nawet jeśli może mi się nie spodobać. Tylko bez kłamstw, Arthur.

- Jasne- odpowiedział natychmiastowo blondyn. W życiu jej nie okłamał i nie zrobiłby tego. No chyba że zostałby do tego zmuszony. Wtedy, dla bezpieczeństwa jej lub swojego, mógłby to zrobić.- Pytaj o co tylko chcesz. Będę boleśnie szczery.

- Więc...- zaczęła jego była nauczycielka, urywając na moment. Dźwięki w tle sugerowały, że właśnie przechodziła do innego pomieszczenia.- Powiedz mi szczerze, kto mnie porwał. Znasz tą osobę, bo chodziło o ciebie. Masz jakieś kłopoty?

Już kilka razy tłumaczył jej, że nie wie kto ją porwał. Przynajmniej mógł jej wyjaśnić kwestie dotyczące konkursu. Specjalnie napisał wiadomość do Dyrektora, żeby przypadkiem znowu nie uznał jego zachowania za naginanie reguł. Tak, to było chore. W każdym razie otrzymał zgodę, żeby wyjaśnić sytuację Sarah. Chcąc nie chcąc, była w to wplątana. Jakoś musiał wyjaśnić jej powód porwania. Tak żeby nie poszła na policję. Wtedy obydwoje byliby martwi... Tak wynikało z odpowiedzi nieznanego numeru. Wolał nie weryfikować tej groźby.

- Tak, uczestniczę w konkursie organizowanym przez jakiegoś psychopatę. Nie, do niczego się nie zgłaszałem. Nie mogę się wycofać i nie mam bladego pojęcia, dlaczego zostałem wybrany. Czy taka odpowiedź cię satysfakcjonuje?

- Ale musi istnieć jakiś powód, dla którego zostałeś... Wybrany- zauważyła Sarah z nutką niedowierzania w głosie. Pewnie bała się, że porwanie może się powtórzyć. Ledwo udało jej się naprostować sytuację ze swoimi współlokatorkami. Musiała jakoś wyjaśnić swoją nieobecność. Wymyśliła, że podobno spędziła weekend ze swoim nowym partnerem, który mieszka w innym mieście. Przekonała je i nie drążyły tematu. Tylko od czasu do czasu wypytywały o tego tajemniczego partnera. Sprytnie wyjaśniła im, że pod koniec wyjazdu pokłóciła się z owym partnerem i nie miała najmniejszej ochoty o nim rozmawiać.

- Wierz mi, bardzo chciałbym wiedzieć jaki, ale nie mam pojęcia. Nic nie zrobiłem. Myślisz, że potrzebowałem pieniędzy? Zdecydowanie nie. W każdej chwili mogę poprosić ojca. Nie mam powodu, żeby ryzykować dla forsy.

DyrektorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz