Ariel
Z natury byłam bardzo spokojna, czasami miałam wrażenie, że kompletnie nie pasowałam do świata w którym żyłam. Krew, zabójstwa, napady... to nie pasowało do mojej osobowości. Szczerze? Miewałam momenty, w których chciałam oddać prawie wszystko, aby tylko przeżyć kilka chwil na wolności, jak zwykły człowiek.
– Zobacz! – Riley wskoczyła na miejsce obok mnie unosząc kolejny raz swoją dłoń z brylantem – Piękny!
Zachichotałam naciągając na nadgarstki szary sweter.
– Faktycznie. Jest bardzo... – delikatnie przekrzywiłam głowę – bardzo do ciebie pasuje.
– I jeszcze Honey – rozczuliła się zakrywając twarz rękoma – Ariel, trafiłam na pieprzonego Albatrosa.
– Ależ masz te porównania – skarciłam ją zeskakując ze swojego łóżka. Podeszłam do wysokiego regału który stał przy ścianie naprzeciwko i wsunęłam między książki tę którą zdążyłam już przeczytać, przed przylotem do Nowego Jorku – Natomiast, cieszę się razem z tobą. O szczegóły, jednak... wolę nie pytać.
– Było cholernie gorąco.
Mimowolnie zarumieniłam się. Temat seksu był mi bardzo odległy. W swoim życiu miałam tylko dwa zbliżenia, i to z tym samym facetem. Bryson la Viette.
To z nim miałam swój pierwszy pocałunek. Był to okres, kiedy Jose została porwana przez Valentino, a jego koniec zbliżał się wielkimi krokami. Nigdy, jednak nie posunęłam się do tego by wpakować się mu do łóżka. Nie byłam taka.
Chroniłam swoje dziewictwo jak skarbu, uważałam to za coś co daje mi wyższość nad pewnymi aspektami. W kręgu znajomych rodziców traktowano mnie z należytym szacunkiem, ponieważ nigdy nie krążyły fałszywe plotki o mojej osobie. Tym różniłam się od pozostałych kuzynek.
Wolałam poczekać, i między innymi dlatego byłam tak cierpliwa w wielu sprawach.
– Kiedy wracasz do Mediolanu? – zagadała Riley.
– Czekam aż ojciec upora się ze sprawami. Z tego co wiem za niedługo ma odbyć się przyjęcie, w Kolumbii. Raphael o niczym ci nie powiedział?
– No coś wspominał – fuknęła – uważam, że będzie ono beznadziejne, i chyba pójdę tam tylko po to by wypić dobre wino z winiarni Douglasa – zaparła się łokciami i uniosła do siadu.
– Możliwe, że będzie bardzo nudne, ale lepiej się tam pojawić. Z tego co wiem będą tam porządne głowy, które wiele mogą wnieść do interesu nawet twojego wybranka – wytłumaczyłam otwierając notatnik na ostatniej stronie.
Spojrzałam na mały kalendarz który przyklejony był do wklejki. Zaznaczyłam na nim datę przyjęcia, miało się ono odbyć kilka dni po Walentynkach.
– Dlaczego musisz być taką cnotką, Ariel? – jęknęła.
Zawsze tak robiła, kiedy miała dość mojego spokojnego bytu. Parsknęłam kręcąc głową.
– Sama nie wiem, może po prostu chcę jakoś wyjść z tego wszystkiego bez uszczerbku?
Zaczęła się kpiąco śmiać.
– Oj, kuzynko – cmoknęła – w tym świecie każdy dozna jakiegoś uszczerbku, czy nam się to podoba, czy nie. Takie życie – westchnęła podchodząc do mnie – Idę zobaczyć gdzie Raphael zabrał Honey. Ukatrupię go jeśli coś się stanie mojej słodkiej istocie.
CZYTASZ
Ariel. La mia speranza |18+
RomanceCzwarta część serii: La nostre speranze. Ariel Ranches Garcia jest dziewczyną która potrzebuje bliskości. Jest uzależniona od czynienia dobra drugiemu człowiekowi. Zrobi wszystko by zadowolić drugą osobę, nawet kosztem swojej duszy. Na jej drodze...