Rozdział 8

1.8K 70 5
                                    

* Tak jak mówiłam notka pod rozdziałem z informacjami!*

Gabriel

Idąc do toalety natknąłem się na niespodziewany widok. Za szklaną ścianą zauważyłem dwie rude głowy, a pośród nich kręcone blond włosy.  

Zdałem sobie sprawę, z tego, że Bleer była już nią oczarowana. Zdawało mi się, że pierwsza przeszkoda, aby Ariel została jej macochą była za mną. Został Parker który był już na tyle rozumny, że mógł mieć wiele sprzeciwów - podobnie jak do Alice i jej posady. 

Odchrząknąłem poprawiając krawat pod szyją. Boleśnie uciskał mi tchawicę nie pozwalając złapać oddechu. Odwróciłem wzrok od trójki, i tak jak wcześniej miałem w zamiarze powędrowałem do łazienki. Kiedy zapaliłem światło w pomieszczeniu złote kafelki które odbijały promienie podrażniły źrenice. 

Załatwiłem potrzeby i stanąłem przed swoim odbiciem wycierając wcześniej umyte dłonie o papierowy ręcznik. 

Pierdolony kryminalista który prędzej czy później skończy marnie. Tylko takiego siebie widziałem w lustrze. Nie było we mnie już resztki tego co czułem przed tym jak poznałem ją. Wirginia Calsen Moretti - moja zmarła żona. 

Kiedyś nie byłem tak egoistyczny. Zaskakujące było to, że potrafiłem czuć żal, strach i coś na pozór miłości. Ona mi to wszystko brutalnie zabrała i zostawiła tylko dwa odłamki które stworzyła podstępem. 

Parker nie był planowanym dzieckiem, ale kiedy się o nim dowiedziałem byłem cholernie szczęśliwy. Miałem dwadzieścia pięć lat, wydawało mi się, że to był idealny czas na potomka, a po wieści, że to chłopiec byłem pewny, że wygrałem życie. 

Wszystko zmieniło się po narodzinach. Wirginia odpychała Parkera najdalej od siebie, aby wymykać się nocami do jak się potem okazało klubu ze striptizem w którym mając swój przydomek czynnie brała udział. Tańczyła, i puszczała się na lewo i prawo. 

Pewnego dnia, kiedy tuż po zaręczynach dostałem kopertę, a w niej mnóstwo zdjęć, gdzie wtedy jeszcze moja narzeczona pierdoliła się z jakimś obleśnym typem, po tym widoku załamałem się. Wirginia była kobietą którą kochałem, darzyłem ją zaufaniem, a ona? Perfidnie to wykorzystała i zostawiła mnie z synem na ręku. 

Czułem wstręt spoglądając na dziecko. Już nie było tego samego co wcześniej. Miałem obawy nawet, że on nie jest mój i mimo szczególnych podobizn musiałem wykonać badania. Oczywiście wszystko odbyło się w tajemnicy przed kobietą. Była podstępną żmiją która zdolna była do wszystkiego. 

Parker był mój. Badania to potwierdziły, a mimo wszystko nie potrafiłem powrócić do tego co było chwilę po jego urodzinach. Z Bleer było tak samo. 

Wirginia przymusem wsunęła sobie SAMA obrączkę na palec, ponieważ ja odurzony jakimiś pigułkami nawet nie potrafiłem zrobić samodzielnie kroku. Dopiero kiedy odzyskałem zdrowe myślenie zauważyłem okrąg na palcu. 

- Bracie, Moretti! Za godzinę odbędzie się zebranie w naszej posiadłości!

Ochlapałem szybko twarz zimną dłonią zmywając okropne wspomnienia. Wiedziałem, że niedługo znowu do mnie wrócą, ale póki miałem szansę zapomnieć choć na chwilę, chciałem to zrobić. 

Opuściłem łazienkę natrafiając na Michaela który obserwował widok który wcześniej miałem również okazję widzieć. 

- Ariel jest zbyt pokorna. Trafiła ci się idealna kobieta na to miejsce, ale nie wykorzystaj w całości jej dobrego serca. Przeszła sporo, jest silna, ale do czasu - włożył ręce w kieszenie spodni od garnituru i nacisnął klamkę by wejść do salki, nie dając mi możliwości odpowiedzi. 

Z resztą co ja miałem odpowiedzieć? Że rozumiem? Że nie zrobię tego? Miałem go okłamywać? Doskonale wiedziałem, że jeśli będzie pod moim dachem prędzej czy później będzie zniszczona jak ja i moje dzieci. Zniszczona, wypruta z emocji pędząca do idealnego przedstawienia się przed gronem, a w życiu prywatnym odarta z człowieczeństwa? Czekałem, aż Bleer to w końcu zrozumie. 

***

Znajdowałem się w gronie które wrażeniem było idealne. Każdy z facetów zabijał, karał, ścigał, dokonywał kradzieży - to również był opis mojej osoby. 

- Gabrielu, czy egzekucja magazynów w Bogocie będzie jedynym wyjściem? - Liam Garcia zabrał głos rolując między palcami czarne, lśniące pióro - mamy tam mnóstwo towaru, nawet jeśli ukryte tam są zbędne materiały wrogów to to miejsce jest dla nas bardzo cenne. 

- Sam nie poradzę sobie z pilnowaniem magazynów. Mam również własny interes który wymaga angażowania się czasami i jeszcze bardziej. Nie zapominajmy, że w Bogocie zajmuje miejsce w pierwszej dziesiątce najbogatszych biznesmenów. Muszę szczególnie uważać, a jeśli klan jest już na tyle rozpowszechniony tym bardziej potrzebuje kogoś do pomocy. 

- Nie widzę problemu z tym by wysłać do ciebie jeszcze jeden oddział. Kaskaderzy są wyszkoleni na tyle, aby dokonywać ryzykowanych egzekucji bez zbędnych działań które mogą zaszkodzić - Raphael uśmiechnął się krzywo - ale również musimy wysłać kogoś kto będzie prawą ręką, Gabriela - z powagą spoglądał na mężczyzn. 

- Marco? - padła propozycja. 

- Nie ma opcji, ojcze - młody od razu zaczął się wymigiwać. 

Wywróciłem oczami zabierając głos:

- W Kolumbii mam zaufanych ludzi którzy już nieraz pomagali mi w wielu akcjach. Bardziej jak jakiejś prawe ręki potrzebuję oddziałów którzy w razie konfrontacji zajęliby się jeńcami. 

- W takim razie nie będzie z tym problemu - zapewnił Raphael - a teraz? Czy przypadkiem twoja córka nie powinna się tu już zjawić? 

Faktycznie. Zegarek jasno wskazywał godzinę o której Ariel miała się stawić, aby powiadomić ją o planie ojca. Mimo wszystko chciałem, by było to już za mną. Musiałem wrócić do normalności czym prędzej. 

- Wybacz, tatku - zdyszany, damski głos rozbrzmiał kiedy otworzyły się drzwi - musiałam posprzątać książki które Rash przyniosła od siebie - na jej twarzy mimo ponurego dnia pojawił się subtelny uśmiech którym obdarowała tylko Mosculio. 

Właśnie takiej kobiety potrzebowałem na stanowisko matki moich dzieci. 

- Ariel, masz już swój wiek. W związku z tym nadszedł również czas, abyś została wydana za kogoś kto w pełni spełnia nasze oczekiwania. Oddaje cię w ręce brata Morettiego. 

***

Nazwa konta na Instagramie: M_W_Claudia 
Teraz to tam będę głównie informować na wszelkie tematy <3

Maraton, jest możliwość, że jeszcze dziś napiszę kilka rozdziałów. Jeśli jednak się nie wyrobię czekajcie do jutra <3

Miłego dnia, buziaki <3

Ariel. La mia speranza |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz