Maraton: 4/4
Ariel
- Jest piękna, ale zbyt typowa - matka machnęła dłonią goniąc mnie kolejny raz do przebieralni w salonie sukien ślubnych - macie coś bardziej fikuśnego? - usłyszałam jej pytanie do ekspedientki zza czerwonej kotary.
Jęknęłam zmęczona ściągając z siebie potwornie uciskający gorset. Suknia mimo ogromnej ilości falban nie była czymś w czym chciałam pokazać się przed innymi. Mimo wszystko, nawet jeśli miała być to pewnego rodzaju farsa, chciałam wyglądać tak jak sobie wymarzyłam to kilka lat wcześniej jako mała dziewczynka pragnąca księcia na białym rumaku.
- Proszę - starsza kobieta podała mi wieszak z kolejnym białym materiałem w który musiałam się wcisnąć, i to dosłownie wcisnąć. Suknia typu syrenka miała bardzo przylegający krój co nie było dość wygodne - jesteś już gotowa?
- E...- spojrzałam na swoje odbicie lekko zniesmaczona. Widziałam każdą skazę swojego ciała - tak.
Wyłoniłam się z ukrycia, a na mój widok Rachel zaniemówiła. Przyglądała mi się z szerokim uśmiechem i podeszła na podest delikatnie wczepiając we włosy długi welon. Obróciła mnie powoli napawając się widokiem który moim zdaniem nie był czymś co warte było tego przedstawienia.
- Ta jest idealna - szepnęła wzruszona - wyglądasz tak pięknie, kochanie - ucałowała moje czoło - jestem tak zachwycona, że nie dam rady tego opisać.
***
- Jest Octavio? - zapytałam cioci która mieszała w coś w garnku. Holdy miała na sobie czarną garsonkę, i jak zawsze brązowe włosy pokręcone.
- Wyjechał z Michaelem - westchnęła spoglądając na mnie z ukosa - a coś się stało? Może ja pomogę? - zaproponowała.
Zagryzłam dolną wargę przemykając obok brunetki. Wymusiłam delikatny uśmiech i przyznałam:
- Obiecał mi, że obejrzymy razem film.
Chciałam spalić się ze wstydu. Octavio przecież objął posadę po wuju, i zapewne nie miał czasu już na tyle rzeczy co wcześniej. Głupia ja!
- Czy ktoś tu mówi o oglądaniu filmów?! - usłyszałam za sobą głos wuja Fabiano który pojawił się zaraz przy nas. Wyglądał jak mężczyzna około trzydziestki, a nie około czterdziestu sześciu lat! Nosił się zawsze modnie, i zamiast jakiś sweterków które ubierał nawet mój ojciec on stawiał na styl dla o dużo młodszych od siebie.
- Ariel poskarżyła mi się, że Octavio ją wystawił - Holdy doprecyzowała w swojej formie moją wypowiedź.
- Mam czas! - odpowiedział natychmiast - twój wiecznie młody, seksowny do potęgi wujek bardzo chętnie obejrzy z tobą coś z selekcji osiemnaście plus - puścił mi oczko zalotnie się uśmiechając.
Parsknęłam głośno ukrywając twarz w dłoniach. Na moich policzkach pojawił się niechciany rumieniec którego nie potrafiłam się pozbyć. Fabiano od zawsze powodował żenujące sytuacje, a to przez wiedzę, że nigdy nie miałam okazji tego jak on twierdził zasmakować zakazanego owocu.
W sumie nie spieszyło mi się nawet.
- Chodź - polecił przeskakując nad oparciem kanapy. Delikatnie uniosłam dłonie przerażona tym co robi. Położył swoje stopy w sportowych butach na stolik i sięgnął po pilot - młoda chodź do wujka na kolanka - poklepał umięśnione uda, a ciocia z kuchni wybuchła gromkim śmiechem.
- Chyba podziękuję - usiadłam w rogu speszona.
- Oj, Ariel! - podskoczył przysuwając się obok - nie znasz mnie? Nie wiesz, że zawsze pierdole farmazony? No ej, rudy aniele nie obrażaj się - rozłożył się wygodnie kładąc rękę za moje plecy.
Stryj wybrał jakiś nieznany mi film, który okazał się być czymś idealnym dla fanów horrorów, a nie dla mnie która uwielbiała komedie romantyczne!
***
- Hej! - Octavio złapał mnie za ramię kiedy przemierzałam senna korytarz w rezydencji Garcia - przepraszam, że nie dałem ci znaku, że nie będzie mnie, ale ten wyjazd był bardzo nagły, a teraz nie mogę lekceważyć takich spraw.
- Okej - uśmiechnęłam się subtelnie - nie jestem zła. Wujek Fabiano doskonale mi cię zastąpił, no może nie do końca, ponieważ mam obawy, że zaraz zza ciebie wyłoni się jakaś zakonnica, ale tak jest naprawdę bardzo dobrze.
- To dobrze - zaśmiał się - w takim razie może jutro? Już załatwiłem wszystko i mam wolny cały wieczór, no poczynając od popołudnia.
- Przepraszam, ale... jutro muszę jechać z mamą załatwić kwiaty które zostaną przetransportowane do Bogoty, wiesz... ślub już za cztery dni - ledwo co wydukałam mając opuszczony wzrok.
- Ej - złapał między dłonie moją brodę i uniósł do góry - nie będziesz tam sama, zapomnij nawet, że puścimy cię do kompletnie obcego miejsca bez kogoś kto doskonale cię zna.
Szkoda, że nikt mnie nie znał tak naprawdę...
Zamrugałam kilka razy powiekami i wtuliłam się w jego szerokie barki. Kuzyn był dla mnie kimś kto zawsze dodawał mi otuchy i to do niego szłam zawsze z problemami, wiedziałam, że to było bardzo nie na miejscu, ale... jemu ufałam bardziej niż Santiano czy Marco.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się delikatnie - dziękuję za to, że cię mam.
Czułam, że przede mną była bardzo ciężka, pełna zasadzek droga, ale mając przy sobie kogoś takiego jak on byłam pewna, że jakkolwiek dam sobie radę. Przecież przeszłam już tyle, to liczyłam, że dam sobie radę nawet oddalona od rodziny, mając przy sobie tak naprawdę obce osoby.
Ślub uważałam jako test. Miałam wrażenie, że Gabriel został postawiony na mojej ścieżce jako ostatni pionek do zmiecenia. Coś w środku mówiło mi, że jeśli uporam się z nim, dam radę i później.
Już za cztery dni miałam się przekonać czy dobrze odebrałam wskazówki od losu.
***
Dzień ślubu
- Wow! - Jose pisnęła kiedy tylko weszła do pokoju w którym nawet nie było już miejsca na to by wykonać swobodnie jakiś ruch - wyglądasz przepięknie.
- Dziękuję - wygładziłam przylegający materiał na brzuchu, a Riley wpięła w moje włosy złotą ozdobę która pasowała do welonu. To nie był idealny moment na to wszystko, ale cóż...
Plułam sobie w brodę, ponieważ niedawno pochowaliśmy dziadków! Ale cóż... to Gabriel decydował i na jego propozycję przystaną ojciec.
- Gotowa - kuzynka powiadomiła - Mosculio czeka za drzwiami - uścisnęła moją dłoń i razem z całym kordonem wyszła zostawiając mnie zupełnie samą. To była ta chwila której obawiałam się chyba najbardziej.
Idąc z ojcem pod ramię wzrok zebranych utkwiony był całkowicie na mnie, w sumie do czasu. Bo, gdy stanęłam przy szykowanie ubranych Gabrielu który patrzył na mnie zimnym wzrokiem nawet nie zdołałam zareagować, kiedy w kościele zawrzało, a pierwsze strzały wybrzmiały w naszą stronę.
Zakrwawiona panna młoda...
***
Dziękuję wam dziś za taki odbiór. Niestety w trakcie dnia niespodziewanie, przez remont wypadło mi coś i niestety nie rozpisałam się zbytnio, wybaczcie. Postaram się wam to wynagrodzić.
Dobrej nocy <3
CZYTASZ
Ariel. La mia speranza |18+
RomanceCzwarta część serii: La nostre speranze. Ariel Ranches Garcia jest dziewczyną która potrzebuje bliskości. Jest uzależniona od czynienia dobra drugiemu człowiekowi. Zrobi wszystko by zadowolić drugą osobę, nawet kosztem swojej duszy. Na jej drodze...