Rozdział 7

1.7K 71 10
                                    

Ariel 

Na pogrzebie nie płakałam. Zrobiłam to kilka dni wcześniej, kiedy zastałam denatów w ich sypialni. Mimo wszystko doskonale pamiętałam okoliczności, ponieważ to był pierwszy raz gdy uroniłam łzy, po konkretnym czasie który dzielił mnie od wyznania Jose prawdy co do Brysona. 

Pamiętałam doskonale co przechodziłam wyznając kuzynce prawdę. Od tamtej chwili przyrzekłam sobie, że już nigdy więcej nie uronię łez... aż do chwili w której straciłam jedynych dziadków. 

Usiadłam na krześle które wysunął mi ojciec. Podziękowałam cicho i poczekałam, aż zaproszeni goście na stypę zajmą swoje miejsca.  Niespodziewanie w moje oczy rzuciła się dziwna scena. Nie zauważyłam wcześniej Gabriela Morettiego, i to w towarzystwie. Obok niego stał chłopiec o lśniących blond włosach które ułożone miał podobnie jak i opiekun. Miał na swoim ciele czarny garnitur. Dziewczynka - takowa również tam stała, i trzymała Gabriela za rękę - rozglądała się uważnie speszona. Miała również blond włosy, tylko przedstawione były one jako sprężynki. Sięgała mu ledwie połowy ud, a w czarnej sukience do połowy łydek, i pantofelkach wyglądała bardzo uroczo. 

- To są dzieci, Gabriela - matka szepnęła mi na ucho ściskając dłoń pod stołem - Parker i Bleer. 

Zaskoczona uniosłam brwi. Nie słyszałam wcześniej by miał dzieci. Pogłoski tylko chodziły na temat jego zmarłej żony. Ale co mnie to obchodziło? Liczyłam tylko na to, że tym razem uściśnie chociaż moją dłoń. Błagam! Wołał mój wewnętrzny głos. Wiedziałam, że kolejnego zlekceważenia nie przetrwam. 

Ojciec pokazał w kierunku naszego stolika. Momentalnie spuściłam wzrok którym wcześniej go obdarzyłam na jasne okrycie na którym stał pusty talerzyk wykonany z porcelany. 

- Dzień dobry! - dziewczęcy, bardzo słodki głosik rozbrzmiał zaraz obok. 

Niepewnie spojrzałam na małą blondyneczkę która promiennie obdarzyła każdego swoim uśmiechem. 

- Dzień dobry - natomiast jej brat jedynie burknął i usiadł na wolnym krześle. Dziewczynka spojrzała na mnie zasmucona, ponieważ tuż przy blondynie nie było wolnego miejsca. Pochyliłam się delikatnie w jej stronę zdejmując ówcześnie kapelusz z głowy i szepnęłam:

- Chcesz zająć moje miejsce?

Ponownie rozpromieniona pokiwała energicznie głową, a ja zajęłam miejsce naprzeciwko. Niespodziewanie usłyszałam chrząknięcie. Z szybko bijącym sercem zerknęłam na osobnika który chciał bym zwróciła na niego uwagę. 

Gabriel. 

Wpatrywał się we mnie tak silnie, że pod wpływem jego szarych oczu o mały włos nie zemdlałam. Wysunął w moim kierunku dłoń na której zauważyłam lekko przetarte już tatuaże.  Największą uwagę przykuł sztylet który przenikał rozdarte serce. 

- Gabriel - przedstawił się jakbym nie wiem skąd się urwała - wcześniej nie mieliśmy okazji zamienić słowa. 

Nie zamieniliśmy słowa, ponieważ nawet nie sięgnąłem po moją dłoń ostatnim razem! 

- Ariel - wychrypiałam - miło mi - gdy nasze dłonie się zetknęły przeszedł mnie dziwnego rodzaju prąd. To była pierwsza w ciągu mojego dwudziestosześcioletniego życia taka sytuacja. Szybko musiałam przywołać się do porządku, dlatego poniekąd wyrwałam się z uścisku i zwróciłam uwagę na przyglądającego mi się Octavio. 

- Masz bardzo ładne włosy! - młoda Moretti kolejny raz zabrała głos kiedy nikt w otoczeniu nawet nie miał zamiaru. 

- Bleer! - syknął do niej brat trącając łokciem oburzoną dziewczynkę - nie można tak. 

- Dziękuję, ty również masz piękne włosy - uśmiechnęłam się łagodnie do dziewczynki pomijając uszczypliwość ze strony Parkera. W brązowych, jak sarenki oczkach pojawiły się iskierki szczęścia. 

- Tatusiu słyszałeś?! - pisnęła do niewzruszonego Gabriela - ta pani powiedziała, że mam ładne włoski! 

Rash siedząca obok mnie zachichotała zakrywając usta dłonią. Miały podobny wiek przez co sądziłam, że może i tamtego dnia się ze sobą jakoś skomunikują. 

***

- Ariel, a wiesz, że mam mnóstwo lalek?! Rash a ty też je masz? 

Bleer była tak rozgadana, że przez następną godzinę zdążyła zdobyć sympatię każdego z mojej rodziny i Kalię, oraz moją mamę zaczęła określać mianem cioci. Ja kazałam jej do siebie mówić po imieniu, tak było lepiej...

- Tak - Rash odpowiedziała popijając ze szklanki sok. 

Obydwie rozpoczęły swobodny dialog o zabawkach. Z resztą każdy przy stole o czymś żywo rozmawiał, no może prócz mnie i Parkera. Był jakby lekko wycofany co wzbudziło we mnie dziwnego rodzaju zainteresowanie. Całkowite przeciwieństwo swojej siostry. Mimo, że wyglądali niemal identycznie to byli jak dwie krople wody. 

- Ariel, córeczko - Mosculio uniósł się na tyle, że stłumił resztę - jutro odczytany zostanie testament. Santiano jak i Marco doskonale wiedzą co odziedziczyli, zaś ty i Rash dowiecie się dopiero na odczytaniu. 

- Dobrze - przytaknęłam. 

Dostałam od niego w odpowiedzi uniesione kąciki ust. Poczułam ciepło. Na widok dumnych min rodziców zawsze było mi tak jakoś łatwiej? Lepiej? Sama nie wiedziałam jak to dokładnie opisać. Po prostu wszystko wydawało się mieć jakiś kolor. 

- Czy pojawicie się na bankiecie? - Gabriel zabrał głos - w obecnej sytuacji...

- Owszem, zjawimy się tam, tylko i wyłącznie po to by wylicytować kolczyki dla mojej żony - Santiano zaznaczył tuląc do boku Kalię. Złożył na jej czole czuły pocałunek. 

- Ariel! - poczułam jak ktoś szarpie mnie za poły sukienki - pójdziesz z nami do sali obok? - rudowłosa szepnęła, by rodzicielka nie usłyszała - proszę - zrobiła maślane oczka - chcę Bleer pokazać coś. 

- Co? Jeśli mogę wiedzieć? - zapytałam zaciekawiona. 

- Pójdziesz z nami? - Bleer złożyła potajemnie dłonie - proszęęę. 

- Niech wam będzie - wstałam z krzesła - mogę zabrać dziewczynki do salki? 

- Dobrze, ale niedługo wróćcie - Rachel upomniała. 

- Ariel! Przyjdź do gabinetu w rezydencji o dwudziestej. Musimy porozmawiać. 

- Dobrze, ojcze. 

Powędrowałam z dwiema kobietkami do zamkniętej części, a tam jako opiekunka obserwowałam ich poczynania nie świadoma kompletnie tego co czekało mnie później. 

***

Jedna z was podsunęła mi pomysł z maratonem... chcielibyście? Jak tak to dajcie znać, mam w tym tygodniu dość sporo czasu to mogę dla was coś pozlepiać. 

Do następnego, buźka <3

Ariel. La mia speranza |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz